07:51:00

BrushEgg, czyli jajeczko do czyszczenia pędzli

Posiadanie pędzli do makijażu wiąże się z obowiązkiem ich częstego mycia, aby resztki podkładu nie stały się siedliskiem bakterii- przyznam, że czynność ta nie należy do moich ulubionych. W Internecie jest całe mnóstwo porad, trików, wskazówek oraz gadżetów, które mają ułatwić utrzymywanie pędzli w czystości. Jednym z takich gadżetów jest BrushEgg, potocznie zwane jajeczkiem, które otrzymałam w Mikołajkowym Boxie od Moniki
Produkt wykonany jest z miękkiego silikonu. Mimo iż nie posiadam oryginalnej wersji, to silikon, z którego jajeczko zostało wykonane jest wysokiej jakości i nie śmierdzi. Z jednej strony jest owalny, z drugiej, płaskiej strony, posiada okrągłe wypustki do czyszczenia niewielkich pędzli oraz podłużne do mycia tych większych. W dotyku jest "gumiaste", a to, które otrzymałam jest w ładnym, pastelowo- niebieskim kolorze. Jajeczko w środku jest puste ( i gładkie, dzięki czemu nie kaleczy skóry ), można włożyć w nie dwa palce, co wypraktykowałam i co u mnie się nie sprawdziło, bo zsuwało mi się i co chwila musiałam je poprawiać. O wiele lepiej trzyma mi się je w całej dłoni. Jajeczko jest "wymuskane", a mam tu na myśli to, że nie posiada żadnych ostrych elementów, zadziorów czy chropowatej powierzchni, które mogłyby uszkodzić pędzle. 
Zanim zaczęłam używać jajeczko, jego odpowiednikiem były moje palce, na które wylewałam odrobinę szamponu do mycia włosów BabyDream z Rossmanna, a następnie pocierałam namoczony pędzel. Potem wystarczyło tylko opłukać go pod bieżącą wodą i delikatnie osuszyć i voila, pędzel jak nowy! Stosowanie BrushEgg wiele w tym sposobie czyszczenia pędzli nie zmieniło, ot, po prostu trzymam coś w dłoni, coś, co ma wypustki ;) Moim zdaniem, wspomniane wypustki wcale lepiej nie docierają do głębi pędzla doczyszczając go do granic możliwości, palce są w tym równie dobre i nie ważne czy pędzel jest brudny od ciężkiego pudru, lżejszego różu czy mineralnych cieni do powiek. Używanie go wcale też nie skraca czasu mycia pędzli, zajmuje mi to tyle samo czasu, co przy użyciu samej dłoni. Na plus zaliczam mu to, że nawet mocniejsze pocieranie pędzli o jajeczko nie odkształca ich, nie mechaci ani nie rozczapierza. Gadżetu używam od grudnia, przynajmniej raz w tygodniu i jak do tej pory nie zmienił swojego kształtu, nie odbarwił się, jest taki sam, jak w pierwszym dniu, gdy został rozpakowany. Po wymyciu wszystkich pędzli, wystarczy je opłukać wodą i zostawić do wyschnięcia, można też delikatnie wytrzeć ręcznikiem. 
Nieważne czy piorę pędzle używając BrushEgg czy nie, zawsze pilnuję trzech rzeczy: aby nie zmoczyć łączenia włosia z rączką, aby nie myć pędzli w gorącej wodzie i aby robić to zgodnie z kierunkiem włosia, nigdy pod włos, dzięki czemu swoimi kilkoma pędzlami mogę się cieszyć długie miesiące. Cieszę się również, że dzięki Monice miałam okazję poznać BrushEgg, ale szczerze? Nie jest to żaden fenomenalny gadżet, bez którego nie wyobrażam sobie już korzystania z pędzli, bo nie widzę różnicy pomiędzy moim starym sposobem czyszczenia pędzli, a myciem ich przy pomocy tego gadżetu. Nie jest to zły produkt, tylko dla mnie jest zbędny, ale tak to już z tymi wynalazkami jest: mają ułatwiać życie, ale nie wszystkim muszą idealnie pasować :)


A Wy czym myjecie swoje pędzle?

53 komentarze:

  1. ja tam pędzle piorę w zlewie tradycyjnie je szorując

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też, dla mnie to trochę strata kasy.. tym bardziej że ja mam 5 pędzli na krzyż. Ale jak ktoś ma ich więcej, to na pewno takie coś się przydaję ;)

      Usuń
    2. ja mam chyba też raptem 5 pędzli:P

      Usuń
  2. kurde ja liczyłam, że tem brushegg odmienia właśnie mycie pędzli bo też tego nienaiwdzę :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczotka do masażu antycelulitowa z Rossmana:)Czyści idealnie i jest bardziej poręczna jak dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to zbędny gadżet, w końcu zabraknie miejsca na tego typu rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam za mało pędzli, żeby mieć jajko do ich czyszczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czmychłabym ten gadzecik, super wygląda :) Ja myje pędzle tradycyjnie, szamponami dla dzieci najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja swoimi pędzlami cieszę się już długie lata, na pewno ten czyścik do pędzli bardzo by mi się przydał. to praktyczne rozwiązanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też mam Brushegg, nawet w tym samym kolorze :). Kupiłam go za dolara z hakiem na Aliexpress. Jest to fajny gadżet, aczkolwiek niekoniecznie niezbędny. Według mnie odrobinkę lepiej dociera do różnych zakamarków na włosiu pędzla niż dłoń (co jest logiczne, bo skóra ma zdecydowanie gładszą strukturę niż Brushegg :P), ale specjalnie mycia nie ułatwia ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to jajeczko bardzo lubię ;) zamówiłam sobie je na ebay, bardzo "po taniości" :) przy mojej ilości pędzli to fajne ułatwienie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny gadżet, nigdy go nie miałam ale tak jak piszesz wydaje mi się, że równie dobrze sprawdzają się nasze dłonie! Choć wydaje mi się, że np. w przypadku gąbeczek, a'la beauty blender mógłby sprawdzić się lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wylewam szampon na dłoń i czyszczę sama, bez użycia jakiś gadżetów :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny gadżet. Zastanawiam się nad jego zakupem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Musze się chyba zaopatrzyć w taki gadżet :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe rozwiązanie, bo jednak styczność pędzli ze skórą twarzy wymaga jak największej dbałości o ich czystość :)

    OdpowiedzUsuń
  15. chętnie wypróbowała taki gadżet, ale też myślę, że on niewiele zmienia :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy jakoś nie posiadałam potrzeby posiadania takiego gadżetu choć ciekawy :).

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam dwa pędzle na krzyż, więc tym bardziej chyba taki gadżet do zajmowania miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kusi mnie to jajeczko, ale chińskie z ebaya, tam kosztuje grosze :) Obecnie używam sporadycznie rękawicy do masażu z Rossmanna, a na co dzień alkoholu izopropylowego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak myślałam że to kolejny zbędny gadżet.

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajny gadżet ale mi w ogóle niepotrzebny. Jakoś radzę sobie z myciem pędzli bez niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiemy czy taki gadżet jest dla nas konieczny :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie ma pędzli, więc byłby mi zbędny. Ale polecę go mojej siostrze, która ma ogrom pędzli ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. dla mnie to przydatna rzecz i sprawię sobie taką :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Sporo o nim czytałam, ja jednak mało się maluję i u mnie to już wgl by się nie przydał, pewnie bym go wyjęła z szafy raz na rok ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. tak jest, 2 złote :D
    co do jajeczka to już widziałam w kilku miejscach. fajny gadżet i bardzo przydatny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hm... ciężko ocenić czy przydatny gadżet skoro nie skraca czasu mycia pędzli a mi to trochę jednak zajmuje.

    OdpowiedzUsuń
  27. Fajnie, że dodałaś ten post bo miałam je zamawiać, ale jeśli jest bez rewelacji i co dla mnie najważniejsze nie skraca czasu czyszczenia pędzli to podziękuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. ja myślę że to fajny gadżet :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Może i ciekawy gadżet, ale nie planuję kupić. Mój jedyny pędzel myję przy użyciu rąk :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zgadzam się z Tobą że jest zbędny, z resztą czasem nawet podkład rozprowadzić rękami niż pędzlem czy gąbeczką :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedyś chciałam mieć ten gadżet, ale zanim zdążyłam go kupić...przeszło mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Też mam to jajeczko i ja się z nim bardzo polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Fajnie wygląda, ale mi niepotrzebne:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie mam, ale też myślę, że to po prostu fajny gadżet, a nie coś niezbędnego :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mam je w tym samym mietowym kolorze i szykuje o nim post- u mnie sprawdza się rewelacyjnie,pędzle są bez porównania lepiej domyte i kupiłam je za jakies 5 zł :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja swoje pędzle myję bez żadnych gadżetów, chociaż z pędzlem do podkładu mam czasami problem. Planowałam zakup tego jajeczka, ale po Twoim poście nie jestem już pewna ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Moim zdaniem to kolejny zbędny gadżet, ja swoje pędzle myję szamponem i też się mają dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  38. No tak, brush egg powstał, bo... mógł ;) bo jeszcze go wcześniej nie wymyślono ;D. ale wiesz, widzę jedną jego zaletę – pocieranie detergentami o dłoń przy myciu kilkunastu pędzli może bardzo wysuszać dłonie, a tu popatrz, jak Ci skórę oszczędza takie jajo! ha. nadałam sens jaju! :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Ciekawie wyglądający gadżet i tyle.....szkoda, bo pamiętam że jakiś czas temu dużo dobrego o nim czytałam.....

    OdpowiedzUsuń
  40. Fajny gadżet, ale szkoda kasy na niego, ja swoje pędzle myje tradycyjnie szamponem i w zlewie :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie wiedziałam nawet, że jest takie jajeczko ;) Ja moje pędzle myję normalnie pod wodą rękami, albo moczę delikatnie w kubeczku :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Czego ty ludzie nie wymyślą. Moim nielicznym pędzlom wystarczy woda i odrobina żelu do mycia twarzy :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 MintElegance , Blogger