Obietnice producenta:
Mydło naturalne z otrębami przeznaczone jest do mycia i pielęgnacji skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień. Zawarte w mydle otręby pszenne oraz ekstrakt z owsa doskonale oczyszczają, wygładzają i odżywiają skórę.
Posiada badania dermatologiczne.
Około 6zł za 100g, w Rossmannie widziałam w promocji za 4zł
Skład: Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Aqua, Glycerin, Triticum Vulgare (Wheat) Bran, Parfum, Propylene Glycol, Avena Sativa Kernel Extract, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Tetrasodium Etidronate, CI 77891.
Moim zdaniem:
Na nowość jakim jest naturalne mydło z otrębami pszennymi skusiłam się po recenzji jednej z blogerek oraz przypomnieniem sobie, że kiedyś, dawno, dawno temu dermatolog polecił mi mycie buzi otrębami, ponieważ mają one zbawienny wpływ na problematyczną cerę. A że jeszcze borykam się z kilkoma niedoskonałościami twarzy postanowiłam je wypróbować :)
Na początku nadmienię, ze mydełko jest bardzo fotogeniczne i z przyjemnością mi się je fotografowało- nacykałam mu chyba z 50 zdjęć :P Mydło zapakowane jest w przezroczystą folię oraz w minimalistyczny w swej prostocie eko-kartonik, na którym zawarte są wszystkie najważniejsze informacje. Samo mydło ma postać prostokątnej kostki ( jest coś takiego :P? ), lekko szarej z wytłoczoną nazwą i wizerunkiem jelenia, w której zatopione są otręby pszenne. Warto wspomnieć, że nie są to trzy otręby na krzyż tylko jest ich naprawdę sporo, za co producentowi należy się duży plus. Mydło ma lekko mydlany, kremowy zapach, dobrze się pieni i ma podobno całkiem niezły skład. Jest także bardzo wydajne: sięgałam po nie średnio po dwa razy na dzień i skończyło mi się po jakiś 2-3miesiącach.
Przez pierwsze tygodnie stosowania działanie mydła okazało się rewelacyjne! Przede wszystkim moja buzia była dokładnie oczyszczona, a z czystości aż 'skrzypiała'. Mydło nie wysuszyło, nie podrażniło mojej buzi ani nie zapchało, czego najbardziej się bałam. Wręcz przeciwnie, podczas jego użytkowania poznikało mi całkiem sporo krostek, co szalenie mnie cieszyło. Dzięki systematycznemu sięganiu po to mydło moja cera odzyskała tez dawny koloryt, przestała być ziemista, nabrała promienistości :)
Niestety, jak to śpiewała Anna Jantar "nic nie może przecież wiecznie trwać"... Moja buzia dość szybko przyzwyczaiła się i po mniej więcej półtora-dwóch miesiącach mydło przestało działać na moją cerę. A nawet mam wrażenie, że pogorszyło jej stan, ponieważ zaczęła się bardziej błyszczeć, pojawiły się dodatkowe krostki, a samo mydło zaczęło ściągać skórę. Teraz zastąpiłam je żelem Physiogel i moja buzia wraca do równowagi, do takiego stanu, w jakim była na początku mojej przygody z mydłem z otrębami pszennymi.
Podsumowując, na samym początku byłam oczarowana działaniem tego mydła. Z czasem to oczarowanie ustępowało miejsca rozczarowaniu i dziś wiem, że jeśli kupię kolejną kostkę tego mydła to tylko do mycia ciała, do pielęgnacji twarzy już nigdy.
Ja bym je pewnie tylko do ciała wykorzystała :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jego wygląd.
Ja kiedys uzywalam bialego jelenia do mycia pedzli :D
OdpowiedzUsuńszkoda takiego mydła do mycia pędzli używać :)
UsuńOptymistyczny post zakończył się nie najlepiej.
OdpowiedzUsuńOstatnio wpadło mi w oko to mydełko, jestem ciekawa jak się u mnie by sprawdziło.
OdpowiedzUsuńto całkiem możliwe, że po 2 miesiącach skóra się przyzwyczaiła. Mimo wszystko mam chęć na to mydełko, lubię takie w kostkach. i po miesiącu używania na buzkę wykorzystałabym je do ciała.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo zachęcająco :) Jestem ciekawa jak by się sprawdziło u mnie. Może się skuszę, kiedy już wykończę wszystkie myjadła do twarzy :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie, szkoda tylko, że zawiera Sodium Tallowate, czyli tłuszcz zwierzęcy... a co do tego, że mydło zaczęło bardziej szkodzić niż pomagać po jakimś czasie, to mam tak często z różnymi kosmetykami, np z dezodorantami. nigdy nie kupuje 2 takich samych pod rząd, bo skóra się przyzwyczaja. Najczęściej kupuje na zmianę różne dwóch firm ;) to samo z mydłami, kremami, szamponami... po jakimś czasie znów można ich używać :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda, szkoda, że tak w końcu zadziałał na Twoją twarz...
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że będzie do końca takie super :) Ale i tak chyba się na niego skuszę, najwyżej po jakimś czasie oprócz mycia twarzy zużyję do całego ciała albo do pędzli ;p
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziło ;( Ja używam już trzecią kostkę, i jestem zachwycona - pryszcze rzadko się pojawiają, a podskórne grudki prawie poznikały :) Jedynie nie robi nic z wągrami, ale ich chyba nigdy się nie pozbędę :P
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie to mydło... Ogólnie, nie lubie mydeł w kostkach. Znacznie bardziej lubię jakieś płyny, żele itp. ;)
OdpowiedzUsuńoo jakie fajne :D
OdpowiedzUsuńchociaż bałabym się myć nim twarz
Z jednej strony mogłabym się skusić na wypróbowanie tego mydełka (nie mam bardzo problematycznej cery, jakies tam pojedyncze pryszcze) ale z drugiej ... bałabym się, że zrobi mi krzywde :(
OdpowiedzUsuńszkoda że przestało działać. wygląda fantastycznie i jeżeli u mnie by też na początku tak dobrze zadziałało to chyba go poszukam w sklepach ;]
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje, w sumie z chęcią po nie sięgnę jak znajdę, niekoniecznie do mycia twarzy ale ciała :D
OdpowiedzUsuńmi zajechało cerę:(
OdpowiedzUsuńNie używałam ;dd
OdpowiedzUsuńMnie kusi to mydełko i pewnie dam mu szansę:)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie nim, ale boję się, że i moja cera szybko by się do niego przyzwyczaiła...
OdpowiedzUsuńDo ciała to świetna alternatywa. Z twarzą bym jednak nie zaryzykowała.
OdpowiedzUsuńWieki nie używałam takiego mydełka w kostce ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że początkowo tak świetnie działało, a potem było gorzej :( Mimo wszystko, korci mnie wypróbować to mydełko :) I rzeczywiście jest niezwykle fotograficzne :D
OdpowiedzUsuńco jak co, ale uwielbiam takie eko opakowania, chwytają mnie za serce :)
OdpowiedzUsuńco do reszty to... zapowiadało się tak pięknie :<
do buzi też bym nie użyła
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nagle przestał tak dobrze działać :(
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda to mydełko :)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie się prezentuje, tak niezwykle naturalnie :)
OdpowiedzUsuńWizualnie prezentuje się bardzo przyjemnie, tak "ekologicznie" wygląda. Jakoś nie mogę się przekonać do mycia twarzy takimi kostkami - ale ciało już owszem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że z czasem pogorszył się stan skóry :( ale w takim razie chyba nie warto go kupować, choć pewnie reakcja na mydło zależy od rodzaju skóry...
OdpowiedzUsuńPrzez to że ślicznie wygląda u mnie leżało by na półce bym mogła na nie patrzeć :P
OdpowiedzUsuńDo niektórych kosmetyków po prostu nie mam serca by użyć;p
Do twarzy też bym go chyba nie użyła..
OdpowiedzUsuńsuper, bardzo się cieszę :) już Cię zapisałam.
OdpowiedzUsuńa mydło mnie kiedyś kusiło właśnie ze względu na te otręby, jednak się powstrzymałam
Nie przepadam za mydłami w kostce ;)
OdpowiedzUsuńnigdzie jeszcze nie widziałam tej wersji :)
OdpowiedzUsuńNiestety skóra się przyzwyczaja często do kosmetyku ;/
OdpowiedzUsuńFaktycznie skład przyzwoity:) Szkoda, że wreszcie zawiodło przy twarzy... Tak czy siaki jawi się przyzwoicie i ma piękne te tłoczenia:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Czy tylko mi się wydaje, czy to mydło wygląda tak jogurt z otrębami? <3
OdpowiedzUsuńJa używam klasycznego białego jelenia do mycia pędzli - sprawdza się idealnie ;)
ładnie wygląda
OdpowiedzUsuńale ja jestem wierna mydłom z Lawendowej Farmy ;)