Obietnice producenta:
Zawiera pantenol, witaminę E i ekstrakt z henny. Łagodzi podrażnienia skóry głowy spowodowane zanieczyszczeniem środowiska i zabiegami fryzjerskimi. Nawilża włókno włosowe, ułatwia czesanie. Zmniejsza skłonność do rozdwajania. Poprawia stan uszkodzonych włosów i je pogrubia. Formuła bez spłukiwania powoduje, że włosy mają na sobie warstwę chroniącą przed działaniem zanieczyszczonego środowiska i suszeniem gorącym powietrzem. Odżywkę nakładać na wilgotne i umyte szamponem włosy, spryskując je od nasady aż po końce. Aby rozprowadzić preparat równomiernie należy przeczesać włosy grzebieniem o rzadkich zębach. Nie spłukiwać, pozostawić do wyschnięcia bądź układać jak zwykle. W przypadku kontaktu z oczami, natychmiast przemyć dużą ilością ciepłej wody.
Skład: Aqua/Water Eau, Panthenol (pantenol), Tocopheryl Acetate (witamina E), Lawsonia Inermis (Henna) Extract (ekstrakt z henny), Cetrimonium Chloride, PEG-12 Dimethicone, Polyqaternium-11, Cyclotetrasiloxane, Tricedeth-12, Cyclopentasiloxane, Amodimethicone, Phenoxyethanol, Polysorbate 20, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Sodium Benzoate, Benzyl Alcohol, Linalool, Geraniol
Cena to około 18zł za 100ml
Moim zdaniem:
Moje włosy lubią być dopieszczane maseczkami, odżywkami, różnego rodzaju olejkami. Staram się im dogadzać, jak tylko mogę kupując coraz to nowsze produkty do ich pielęgnacji, aby odwdzięczały mi się połyskiem oraz pięknym i zdrowym wyglądem :) Szykuję nawet oddzielny post o tym jak na co dzień dbam o swoje kosmyki, ale póki co zachęcam Was do przeczytania o tym, co sądzę o odżywce bez spłukiwania do włosów ciemnych Pilomax, którą dostałam na wakacyjnym spotkaniu blogerek w Krakowie.
Standardowo zacznę od opisu opakowania :) Jest to niewielka buteleczka o pojemności 100 ml wykonana z plastiku, u wylotu której znajduje się atomizer chroniony przezroczystą również plastikową nakładką. Po naciśnięciu pompka uwalnia spowijającą włosy delikatną mgiełkę. Przez białe ścianki nie da się sprawdzić, ile odżywki jeszcze zostało, ale po odkręceniu atomizera i zajrzeniu do środka wszystko widać jak na dłoni :) Odżywka jest bezbarwna, klarowna niczym woda i ma przyjemny, słodkawy zapach, wyczuwalny na włosach jeszcze kilka godzin po aplikacji.
Odżywki używałam po każdym umyciu włosów, czyli co drugi dzień i mimo niedużej pojemności okazała się bardzo wydajna. I skuteczna w działaniu :) Spryskiwałam nią włosy na całej ich długości, czasami też przy skórze głowy, a mimo to nie obciążała włosów, nie sprawiała, żeby szybciej się przetłuszczały ani nie przyczyniła się do powstawania łupieżu. Świetnie nawilżała, dyscyplinowała i wygładzała moje włosy. Sprawiła, że w dotyku były miękkie i elastyczne, a ich rozczesywanie przyjemne i łatwe. Czasami używałam jej na suche włosy, dzięki czemu w jednej chwili zyskiwały na pięknym połysku. Systematyczne używanie tej odżywki pozytywnie wpłynęło na kondycje moich włosów, dzięki niej odzyskały zdrowy wygląd.
Z założenia odżywka została stworzona do ciemnych włosów, ale ja nie zauważyłam, by w tej kwestii miała jakikolwiek wpływ na moje brązowe włosy. Myślałam, że z czasem sprawi, iż mój naturalny kolor pogłębi się, ale nic takiego nie miało miejsca. Myślę, że to tylko taki chwyt marketingowy, że równie dobrze na moich ciemnych włosach sprawdziłaby się wersja do włosów blond ;)
Moje włosy lubią być dopieszczane maseczkami, odżywkami, różnego rodzaju olejkami. Staram się im dogadzać, jak tylko mogę kupując coraz to nowsze produkty do ich pielęgnacji, aby odwdzięczały mi się połyskiem oraz pięknym i zdrowym wyglądem :) Szykuję nawet oddzielny post o tym jak na co dzień dbam o swoje kosmyki, ale póki co zachęcam Was do przeczytania o tym, co sądzę o odżywce bez spłukiwania do włosów ciemnych Pilomax, którą dostałam na wakacyjnym spotkaniu blogerek w Krakowie.
Standardowo zacznę od opisu opakowania :) Jest to niewielka buteleczka o pojemności 100 ml wykonana z plastiku, u wylotu której znajduje się atomizer chroniony przezroczystą również plastikową nakładką. Po naciśnięciu pompka uwalnia spowijającą włosy delikatną mgiełkę. Przez białe ścianki nie da się sprawdzić, ile odżywki jeszcze zostało, ale po odkręceniu atomizera i zajrzeniu do środka wszystko widać jak na dłoni :) Odżywka jest bezbarwna, klarowna niczym woda i ma przyjemny, słodkawy zapach, wyczuwalny na włosach jeszcze kilka godzin po aplikacji.
Odżywki używałam po każdym umyciu włosów, czyli co drugi dzień i mimo niedużej pojemności okazała się bardzo wydajna. I skuteczna w działaniu :) Spryskiwałam nią włosy na całej ich długości, czasami też przy skórze głowy, a mimo to nie obciążała włosów, nie sprawiała, żeby szybciej się przetłuszczały ani nie przyczyniła się do powstawania łupieżu. Świetnie nawilżała, dyscyplinowała i wygładzała moje włosy. Sprawiła, że w dotyku były miękkie i elastyczne, a ich rozczesywanie przyjemne i łatwe. Czasami używałam jej na suche włosy, dzięki czemu w jednej chwili zyskiwały na pięknym połysku. Systematyczne używanie tej odżywki pozytywnie wpłynęło na kondycje moich włosów, dzięki niej odzyskały zdrowy wygląd.
Z założenia odżywka została stworzona do ciemnych włosów, ale ja nie zauważyłam, by w tej kwestii miała jakikolwiek wpływ na moje brązowe włosy. Myślałam, że z czasem sprawi, iż mój naturalny kolor pogłębi się, ale nic takiego nie miało miejsca. Myślę, że to tylko taki chwyt marketingowy, że równie dobrze na moich ciemnych włosach sprawdziłaby się wersja do włosów blond ;)