Obietnice producenta:
Silikonowa baza pod makijaż skutecznie przedłuża trwałość makijażu, cera staje się idealnie wygładzona, aksamitnie miękka i matowa. Lekka, pielęgnacyjna formuła zawierająca olejki silikonowe przygotowuje skórę do nałożenia fluidu lub pudru, zapewniając ich równomierne rozprowadzenie bez uwydatniania zmarszczek. Chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, nie obciąża skóry.
Prasowany puder dostępny jest zarówno w wersji matowej idealnej do konturowania twarzy jak i w wersji z rozświetlającymi drobinkami, zapewniającymi świeży, promienny wygląd makijażu. Mikroskopijne pigmenty odbijające światło idealnie stapiają się ze skórą. Poziom krycia pudru jest regulowany, od lekkiego do pełnego w zależności od aplikowanej ilości produktu. Puder delikatnie podkreśla naturalną rzeźbę twarzy. Dzięki wyselekcjonowanym składnikom pielęgnuje i chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.
Korektor do twarzy to wielozadaniowy korektor w płynie, optymalnie i bez efektu obciążenia koryguje wszelkie niedoskonałości cery oraz cienie pod oczami. Sprawia że spojrzenie jest świeże i wypoczęte. Dzięki kremowej konsystencji i wysokiemu poziomowi krycia doskonale wyrównuje koloryt cery. Korektor tuszuje drobne zmarszczki, redukuje także widoczność zaczerwienień, nie rozmazuje się i nie przesuwa. Praktyczny aplikator z aksamitną końcówką pozwala na precyzyjną aplikację.
Moim zdaniem:
Domyślam się, że większość z Was może nie kojarzyć marki Revers Cosmetics, dlatego dzisiejszy wpis zacznę od kilku słów przedstawienia. Jest to marka kosmetyczna mająca swoją siedzibę w Raszynie. Za cel postawiła sobie tworzenie produktów najwyższej jakości, ale w przystępnych cenach. Specjalizuje się w kosmetykach do makijażu, ale w swojej ofercie ma również lakiery do paznokci, a także kremy i masła do ciała, np. o zapachu granatu z olejem z oliwek. W ramach współpracy z Revers Cosmetics otrzymałam aż sześć kosmetyków: bazę pod makijaż, korektor w płynie, sypki puder, matową pomadkę w płynie oraz dwa cienie do powiek. Trzy pierwsze zaprezentuję Wam dzisiaj, o reszcie opowiem w kolejnym wpisie :)
Na początku weźmiemy pod lupę silikonową bazę pod makijaż. Prosta tubka utrzymana jest w czarno- białej tonacji i skrywa w sobie 30 ml produktu. Szata graficzna tubki bardzo mi się podoba, mimo iż minimalistyczna i na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniająca, to jednak ma w sobie to coś. Tworzywo, z którego opakowanie zostało wykonane jest dobrej jakości. Sama tubka jest giętka, nie odkształca się, a napisy się nie ścierają. Na tyle tubki znajdziemy najważniejsze informacje o bazie oraz o tym, że należy ją zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia, a także sposób użycia i jej skład.
Baza ma postać delikatnego, białego kremu. Jest bezzapachowa, lekko się rozprowadza i szybko wchłania w skórę, pozostawiając na niej niewyczuwalną warstewkę. Po nałożeniu bazy skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. Delikatnie matuje i wygładza nierówności skóry, nie wysusza jej, ale przede wszystkim przedłuża trwałość makijażu, a takie jest jej główne zadanie. Bazy używam praktycznie każdego dnia i nie zauważyłam, aby negatywnie wpłynęła na moją cerę. Nakładam ją bardzo cienką warstwą, a następnie czekam około minuty i dopiero nakładam podkład. Bazę przetestowałam głównie z podkładami Cover i Matt od Bielendy ( na marginesie, ostatnio są one moimi ulubionymi ) oraz z kultowym ColorStay Revlon. Z każdym z tych podkładów baza bardzo fajnie współpracowała. Podkłady na niej nie ciemnieją, nie ważą się ani nie rolują.
Kolejny produkt, który mam Wam do zaprezentowania to sypki puder, który posiadam w odcieniu nr 05. Dostępny jest w sześciu odcieniach, przy czym dwa pierwsze to wersje rozświetlające, pozostałe- brązujące. Kolor, który ja mam nie jest dla bladolicych, ale polubią go osoby, które poszukują kosmetyków do makijażu wpadających w ciepłe tony. Lekko wpada w pomarańczowe nuty, ale jeśli puder nałożony jest w racjonalnej ilości, nie odznacza się na skórze. Jestem teraz nieco opalona, więc odcień pudru mi pasuje, zimą jednak będzie musiał pójść w odstawkę i znów poczekać do lata.
Puzdereczko z pudrem wykonane jest z mocnego plastiku, utrzymane jest w czarno- złotej kolorystyce. Do pudru dołączony jest puszek z wygrawerowaną nazwą producenta, który ja wyrzuciłam, albowiem pudry, czy to sypkie czy prasowane, zdecydowanie lepiej nakłada mi się pędzlem. Puder jest drobno zmielony i ma w sobie coś satynowego. Trzeba go aplikować w naprawdę małych ilościach, gdy jest go zbyt dużo lubi się odznaczać i zbierać, np. w mimicznych zmarszczkach wokół oczu lub ust. Pudru Silk Touch używam do wykończenia makijażu, dzięki czemu jest utrwalony, a skóra jest dłużej matowa.
I na koniec zostawiłam korektor do twarzy w płynie, którego opakowanie do złudzenia przypomina mi to, w którym znajduje się dobrze znany w blogsferze kamuflaż Catrice ;) To smukła, przezroczysta buteleczka o pojemności 10 ml, która zakończona jest zakrętką z aplikatorem w postaci ukośnie ściętej, mięciutkiej gąbeczki, którą często można spotkać w tego typu kosmetykach oraz w błyszczykach do ust. Dostępny jest w trzech odcieniach, ja testuję kolor nr 103, Natural. Bezpośrednio po nałożeniu na skórę wygląda na bardzo jasny, z czasem jednak zaczyna ciemniej i to dość szybko. Daje się jednak ładnie zakryć podkładem, jeśli dobrze go rozprowadzimy, to korektor nie będzie się przebijał.
Według producenta, jego korektor przeznaczony jest do tuszowania niedoskonałości cery oraz cieni pod oczami. Ja używam go tylko do ukrywania zaczerwień i przebarwień potrądzikowych. Niestety, korektor nie ze wszystkimi sobie radzi. Zauważyłam, że jest dobry w maskowaniu drobnych niedoskonałości, z większymi jednak nie daje sobie rady. Dlatego też poleciłabym go osobom, które mają niewiele do zakamuflowania. Osoby z problematyczną cerą raczej się z nim nie polubią, po prostu może on nie spełnić ich oczekiwań.
Podsumowując, z tej trójki kosmetyków Revers Cosmetics najbardziej polubiłam się z bazą. Na drugim miejscu postawiłabym puder, a ostatnie miejsce zajmuje korektor. Umieściłabym go przed pudrem, gdyby miał nieco lepsze krycie ;) Nie są to drogie kosmetyki, ich ceny oscylują w granicach 10,00 zł. Stacjonarnie ich nie spotkałam, ale widziane są w CH Tagrówek, a już na pewno znajdziecie je w niektórych hurtowniach lub drogeriach internetowych.