Dzięki uprzejmości Pani Marzeny z firmy BeWell Polska miałam okazję przetestować krem, który od samego początku bardzo mnie zaintrygował, przede wszystkim tym, że został wyprodukowany z mleka klaczy. Tak bardzo zaciekawił mnie ten fakt, że postanowiłam poszperać w Internecie i dowiedzieć się czegoś więcej o tym dość specyficznym i oryginalnym składniku. Znalazłam między innymi informację, że słynna Kleopatra zażywała kąpieli w mleku klaczy- że w mleku to wiedziałam, nie wiedziałam za to, że w mleku klaczy. Inne ciekawostki to między innymi to, że mleko to składem jest bardzo zbliżone do mleka kobiecego, że ma szerokie zastosowanie: od usuwania pryszczy i różnego rodzaju krostek, po zapobieganie podrażnieniom skórnym aż do działania przeciwzmarszczkowego. Przyznam, że dość sceptycznie podeszłam do kremu, który wg zapewnieniom ma pomóc uporać nam się z wszystkimi naszymi skórnymi problemami- pewnie nie tylko ja wyznaję dewizę, że jak coś jest do wszystkiego tzn. że jest do niczego"?
Producent zapewnia, że jest to "doskonały kosmetyk do pielęgnacji skóry z problemami. Krem nadaje się dla skóry wrażliwej, z egzemą i łuszczycą. Łagodzi objawy nadwrażliwości skórnej, usuwa pryszcze i krosty, hamuje rozwój wyprysków, zapobiega swędzeniu i stanom zapalnym. Działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie oraz aktywuje system odpornościowy skóry."
Krem zamknięty jest w minimalistycznym, surowym, białym i plastikowym opakowaniu, które szczególnie nie zachwyca, ale przecież opakowanie nie jest chyba najważniejsze tylko to co znajduje się w środku, prawda?
Konsystencja kremu jest dość rzadka, ale przyjemna; przypomina śmietanę z drobnymi grudkami, które podczas rozsmarowywania znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Krem jest szalenie wydajny ( stosowałam go codziennie rano przez 3 tygodnie i zużyłam może 1/5 opakowania, jak nie mniej ), szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filtru na twarzy, nie powoduje uczucia ściągnięcia. Jest bardzo delikatny, nie zapycha, łagodnie pachnie mlekiem- osobiście bardzo podoba mi się ten zapach.
Jak zmiany zauważyłam w stanie swojej cery?
Przede wszystkim odzyskała koloryt, nie jest już taka szara i zmęczona. Delikatne zmarszczki przy kącikach oczu zostały spłycone, a przebarwienia pod trądziku wyblakły. Skóra twarzy jest przyjemniejsza w dotyku, czuć, że jest dobrze nawilżona. Podczas stosowania kremu nie wyskoczyła mi żadna krostka, jednak nie zauważyłam, by jakaś znikła- kilka zrobiło się mniejszych, ale nadal uparcie trzymają się mojej twarzy.
Dużym, jak dla mnie nie do przeskoczenia ( przynajmniej dopóki jestem studentką ) mankamentem kremu jest jego cena... 159zł za 100ml. Uważam jednak, że krem jest wart tej ceny ze względu na skuteczność oraz wydajność.
Jeśli udało mi się którąś z Was zaciekawić, to bardzo mnie to cieszy i serdecznie zapraszam na stronę http://www.bewell.com.pl/ .