1. Szampon odnowa nawilżenia do włosów suchych i zniszczonych, Pantene Pro-V- polubiłam go za zapach, kremową konsystencję, delikatną piane, która wytwarza w naprawdę dużych ilościach, a przede wszystkim za działanie. Szampon ten dobrze nawilża, zmiękcza i ujarzmia moje skłonne do puszenia się włosy.
2.Odżywczy oleo- krem do włosów z olejami indyjskimi Caviar, Biovax- te oleje to moringa i tamanu, które odpowiadają za wygładzenie, zmiękczenie, nawilżenie i ujarzmienie suchych włosów. Oleo- krem moim włosom bardzo przypasował ( sprawdził się też w kryzysowej sytuacji do depilacji nóg, gdy nagle zabrakło żelu :P ), dlatego chętnie poznam pozostałe jego wersje. O tym, jakie to są wersje oraz o samym kosmetyku poczytacie w tej recenzji.
3. Spajający spray-regeneracja w olejku Fiber Therapy, Gliss Kur- znalazłam go w Shiny Box "Party Time". Ma tylko 100 ml pojemności, okazał się mało wydajny, bo nawet nie wiem kiedy została mi po nim tylko pusta buteleczka... Tak jak innych produktów Gliss Kur w sprayu i tego olejku używałam głównie przed prostowaniem włosów.
4. Intensywnie nawilżający krem do twarzy na pierwsze zmarszczki, Aqua Pi Cosmetics- bardzo drogi krem ( 50 ml/159,00 zł ), który niczym nie odbiega od wielu tańszych drogeryjnych kremów. Dobrze nawilża i zmiękcza skórę, ale i tak nie jest wart swojej ceny. Pełną recenzję znajdziecie tutaj.
5. Regeneracyjny krem pod oczy, L'Orient- to kolejny kosmetyk z Shiny Boxa ;) Jego recenzje znajdziecie kilka postów wcześniej. Ci, którym nie chce się szukać, niech klikną w ten link :D
6. Olejek do opalania i masażu Neroli Essence, Song of India- oddziaływanie olejku na skórę jest naprawdę dobre, ale jego zapach jest nie do wytrzymania i dlatego cieszę się, że udało mi się go zużyć w krótkim czasie. Pod tym linkiem znajdziecie jego recenzje. Jest drogi ( 15 ml/64,00 zł ), ale bardzo wydajny, a poza tym ma naturalny skład ( a za naturę się płaci ;) i naprawdę świetnie działanie.
7. Szampon z naftą kosmetyczną, New Anna Cosmetics- oraz z olejkiem rycynowym i arganowym. Przywiozłam go z Spotkania Łódzkich Blogerek, a jego dokładna recenzja już się pisze.
8. Zmywacz lakieru hybrydowego, BeBeauty- ma także usuwać manicure akrylowy i brokatowy. Przetestowałam na kilku różnych lakierach hybrydowych i nie przy każdym się sprawdził. Jeśli jesteście ciekawe lakierów jakich marek dobrze nie rozpuścił, zapraszam do tego posta.
9. Regeneracyjne serum do twarzy, Regenerum- nie tak dawno mogłyście przeczytać jego recenzje: klik. Napisałam w niej między innymi czym różni się serum od kremu. Co do zużytego kosmetyku, to serum nieźle się u mnie sprawdziło. Używałam go nie tylko w pielęgnacji twarzy, ale również szyi i dekoltu, dlatego dość szybko mi się skończyło.
10. Płyn micelarny z olejkiem arganowym, Garnier- recenzja tego kosmetyku do demakijażu czeka na opublikowanie. Myślę, że w maju pojawi się wpis z moimi odczuciami, co do tego produktu Garniera.
11. Nawilżający tonik do twarzy Daily Care, Mincer Pharma- przeznaczony do cery normalnej i suchej, ale na mojej mieszanej spisał się bardzo dobrze i dlatego z przyjemnością go używałam. W swoim składzie ma między innymi kwas hialuronowy i skrzyp. Dobrze tonizuje i nawilża, działa kojąco oraz przygotowuje skórę na dalsze etapy pielęgnacji. Otrzymałam go w jednym z Shiny Box'ów.
12. Intensywnie odżywczy krem do twarzy na noc, Vianek- pisałam o nim recenzję na początku marca: klik. Cudownie pachnie i zaskakuje swym pomarańczowym kolorem. Ma nietłustą konsystencje, która ładnie rozprowadza się po skórze i szybko się wchłania, pozostawiając ją nawilżoną, ukojoną i miękką w dotyku.
13. Pomadka do ust ColorTrend, Avon- w odcieniu Passion, czyli malinowej czerwieni wpadającej w różowe tony. Pomadka znalazła się we wpisie o kosmetycznych zaskoczeniach. Jest dobrze napigmentowana, ma fajną, kremową konsystencje i nawet dobrze trzyma się na ustach, delikatnie je nawilżając.
14. Korektor w sztyfie Cover Stick, Manhattan- jestem z niego zadowolona. Mimo, że jest "ciężki", to nie ma tendencji do zapychania skóry. Dobrze współpracuje w przeróżnymi podkładami, ładnie się stapia ze skórą, kryjąc jej niedoskonałości. Póki co mam zapas innych korektorów, ale myślę, że jeszcze kiedyś go kupię.
15. Żel oczyszczający z kwasem salicynowym i cynkiem Czysta Skóra, Garnier- kiedyś seria Czysta Skóra była moją ulubioną, dalej mam do niej coś w rodzaju sentymentu, ale teraz sięgam po kosmetyki z tej serii znacznie rzadziej, bo w pielęgnacji skóry stawiam głównie na nawilżenie, a ta seria jest, niestety, mocno wysuszająca. Dlatego tym żelem myłam twarz nie częściej niż raz w tygodniu. Przyjemnie odświeża, momentami aż chłodzi skórę, ale czasami lubi ją za bardzo ściągnąć.
16. Rozświetlający podkład Smooth&Light, Joko- to niestety wyrzutek :( Zdecydowałam się go nie zużyć do końca, ponieważ zaczął się rozwarstwiać. Dobrze się rozprowadza, ładnie dopasowuje się do koloru skóry, delikatnie ją rozświetlając. Krycie ma słabe, ale nie jest to przecież podkład kryjący, a poza tym kilka jego warstw umiejętnie zaaplikowanych na zaczerwienienia daje radę je zatuszować. Bardzo go polubiłam i pewnie jeszcze kiedyś u mnie zagości.
17. Upiększający, wygładzający balsam do ust Beautifying Lip Smoother , Catrice- niestety, nie napiszę Wam jaki miałam odcień, ponieważ wszystkie napisy z tubki pościerały się. Jest to całkiem fajny, nawilżający błyszczyk do ust, który jest wyciskany i aplikuje się go za pomocą sporej, ale mięciutkiej gąbeczki. Nie mam pojęcia czy jest jeszcze dostępny, bo kupiłam go naprawdę dawno temu.
18. Udoskonalająca baza matująca pod makijaż Stay Matte Primier, Rimmel- kupiłam zachęcona pozytywnymi opiniami na blogach. I faktycznie, baza jest bardzo dobra, ale używana codziennie w za długim okresie może nieźle zapchać. Ma postać białego kremu, troszeczkę tępego w rozprowadzaniu na skórze. Dobrze matuje, wygładza i przedłuża trwałość makijażu.
19. Podkład do cery tłustej i mieszanej Color Sta, Revlon- jeden z moich ulubionych podkładów, na który zawsze mogę liczyć i wiem, że mnie nie zawiedzie. Kupuję go tylko w drogeriach internetowych, gdzie potrafi kosztować nawet połowę mniej niż w Rossmannie! Obecnie mam jego nową wersję, w buteleczce w pompką, której jeszcze nie testowałam. Używam albo odcienia Buff albo widocznego na zdjęciu Sand Beige. W tamtym roku napisałam recenzje, w której raczej niczego bym nie zmieniła.
20. ???- przez kompletnie starte napisy nie mam bladego pojęcia, jaki to jest błyszczyk... Kojarzy mi się, że może to być Bell, ale ręki też sobie nie dam uciąć. Niemniej jednak wiem, że go polubiłam, ma fajny aplikator, bardzo przyjemny kolorek i świetnie nawilża oraz zmiękcza usta. Ma bardzo gęstą, kremową konsystencję i podczas zakręcania lubił wypływać spod nakrętki.
21. Hypoalergiczny błyszczyk do ust, Bell- tu jakość napisów jest znacznie lepsza, bo jak możecie zauważyć żadna literka się nie starła. Mam słabość do błyszczyków Bell, które lubię głównie za konsystencję oraz uczucie nawilżenia, wygładzenia i zmiękczenia warg.