Chyba jestem trochę zacofana. Dlaczego? Bo żyję na tym świecie już ćwierć wieku ( rocznikowo, do urodzin został mi jeszcze ponad miesiąc ), a dopiero teraz odkryłam maseczki- szmateczki ( uroczo nazwałam, prawda :P? ). Kawałek szmatki z otworkami na usta, nos i oczy niesamowicie ułatwiający i przyspieszający pielęgnację cery. Nie trzeba niczego rozsmarowywać po twarzy, następnie zmywać czy pamiętać o proporcjach robiąc domowe maseczki. Wystarczy oczyścić twarz, nałożyć szmatkę, po 15 minutach zdjąć i gotowe. Po prostu bajka :) Już nie tak bajkowo wygląda człowiek w samej maseczce, bardziej przypomina się maszkarę z horroru :P Dlatego drobna rada- tego typu maseczki warto nakładać tylko i wyłącznie, gdy posiadacie 100% pewność, że przez najbliższe kilkanaście minut nikt do Was nie przyjdzie :P
Dziś przygotowałam dla Was post o dwóch takich maseczkach-szmateczkach, o których producenci piszą następująco:
Złota maska kolagenowa przeciwzmarszczkowa Marion to doskonale dopasowany do kształtu twarzy płat hydrożelowy, nasączony został serum ze składnikami, które w chwili kontaktu ze skórą, wnikają nawet do głębokich warstw naskórka. Skoncentrowana formuła substancji aktywnych skutecznie pielęgnuje skórę twarzy. Maska wygodna w użyciu, do każdego typu skóry. Składniki zawarte w serum działają na cerę trójwymiarowo: równomiernie wzdłuż i wszerz jej powierzchni oraz w głąb skóry. Płat nałożony na twarz, podnosi jej temperaturę, co umożliwia efektywne działanie substancji aktywnych.
Rozświetlająca maska do twarzy Beauty Formulas przywraca pozbawionej życia skórze świeżość i blask. Rozjaśnia skórę, dzięki czemu twarz nabiera promiennego wyglądu. zawiera arbutynę, wyciąg z korzenia morwy, wyciąg z kwiatu pomarańczy i wyciąg z zielonej herbaty, które wnikają w głąb skóry, ożywiają ją i wyrównują jej barwę.
Złota maska kolagenowa przeciwzmarszczkowa Marion to doskonale dopasowany do kształtu twarzy płat hydrożelowy, nasączony został serum ze składnikami, które w chwili kontaktu ze skórą, wnikają nawet do głębokich warstw naskórka. Skoncentrowana formuła substancji aktywnych skutecznie pielęgnuje skórę twarzy. Maska wygodna w użyciu, do każdego typu skóry. Składniki zawarte w serum działają na cerę trójwymiarowo: równomiernie wzdłuż i wszerz jej powierzchni oraz w głąb skóry. Płat nałożony na twarz, podnosi jej temperaturę, co umożliwia efektywne działanie substancji aktywnych.
Rozświetlająca maska do twarzy Beauty Formulas przywraca pozbawionej życia skórze świeżość i blask. Rozjaśnia skórę, dzięki czemu twarz nabiera promiennego wyglądu. zawiera arbutynę, wyciąg z korzenia morwy, wyciąg z kwiatu pomarańczy i wyciąg z zielonej herbaty, które wnikają w głąb skóry, ożywiają ją i wyrównują jej barwę.
Maseczka ma żelową postać, po nałożeniu na twarz przypomina taflę lodu. Zatopione są w niej złote, delikatne drobinki. Jest dobrze nasączona i bezzapachowa. Niestety, jest źle wyprofilowana- otwory na oczy i usta są za małe, a otwór na nos zbyt duży. Mimo to dobrze trzyma się twarzy, nie spływa, a podczas jej aplikacji nie czuć najmniejszego dyskomfortu, ale przyjemne uczucie chłodu.
Maseczka jest przecwizmarszczkowa, ale po jednokrotnym jej użyciu nie odnotowałam by jakkolwiek wpłynęła na moje nieliczne zmarszczki. Po jej zdjęciu pozwoliłam nadmiarowi produktu wchłonąć się w skórę- trwało to zaledwie kilka minut. Po tym czasie spojrzałam w lustro i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że twarz nabrała blasku, stała się bardziej promienista, koloryt został wyrównany, przez co twarz nabrała zdrowszego wyglądu. Zaczerwienienia zostały uspokojone, skóra nawilżona, zmiękczona oraz odżywiona.
Złota maska kolagenowa przeciwzmarszczkowa Marion przypadła mi do gustu, głównie dzięki efektowi chłodzenia jaki można odczuć podczas jej aplikacji. Efekty również są zadowalające i chętnie wypróbuję inne maseczki z tej serii.
Maseczka Beauty Formulas jest również dobrze nasączona i całkowicie bezzapachowa. Bardzo dobrze trzyma się twarzy, nie zsuwa się, więc spokojnie mogłam robić obiad czy siedzieć przy komputerze. I tutaj podczas aplikacji nie odczuwałam żadnego dyskomfortu. Po zdjęciu czułam, że skóra twarzy jest ukojona, wygładzona oraz odświeżona. Maseczka przyjemnie nawilżyła, odżywiła oraz rozświetliła skórę, jednak ten ostatni efekt nie okazał się długotrwały.
Rozświetlająca maska do twarzy Beauty Formulas to tak naprawdę pierwsza maseczka- szmatka jaką miałam okazję testować i muszę przyznać, że przypadła mi do gustu, głównie ze względu na szybką aplikację. Z efektów również jestem zadowolona, chociaż oczekiwałam, że efekt promienniście wyglądającej cery utrzyma się dłużej niż godzinę.
Reasumując, obie maseczki przyjemnie mnie zaskoczyły. Szybka i łatwa aplikacja oraz widoczne efekty nawilżenia czy odżywienia skóry zdecydowanie przemawiają na ich korzyść. Od tej pory będą częściej gościć w mojej kosmetyczce :)
Zawsze mam rozrabiane maseczki, muszę kiedyś taką gotową nałożyć :D
OdpowiedzUsuńja też całkiem niedawno poznałam maseczki w takiej formie :-) i też bardzo je polubiłam
OdpowiedzUsuńmam kilka takich "maseczek-szmateczek" w swoich zbiorach
lubię maseczki Marion więc pewnie kiedyś i ta maseczka wpadnie w moje łapki :-)
ja jakoś nie przepadam za tego typami maseczkami .:)
OdpowiedzUsuńTe z beautyformulas musze wyprobowac:) teraz chyba nawet jest na promocji w SP
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiej "maseczki-szmateczki " :p chętnie kupię sobie jakas przy okazji :)
OdpowiedzUsuńLubię firmę Marion więc i pewnie u mnie zawita :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej z nich ale chyba pora żebym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przepadam za tego typu maseczkami, wolę te do rozsmarowywania i zmywania :)
OdpowiedzUsuńA jak bardzo fajnie się wygląda w takiej maseczce :) jak potwór zombie ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Masz rację - takie maseczki są fajne, gdy nie ma czasu, bo nie trzeba się bawić w smarowanie i rozrabianie. Ja raczej takich nie używam :)
OdpowiedzUsuńGdzie kupujesz maseczkę z Mariona?
OdpowiedzUsuńkupuję w drogerii niedaleko mojego miasteczka, a pełna lista sklepów z kosmetykami marion jest tutaj: http://www.marionkosmetyki.pl/sklepy.html :)
UsuńZ chęcią spróbowałabym maseczkę z Mariona :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych maseczek, ale ta złota maska kolagenowa mnie zainteresowała
OdpowiedzUsuńJa żyję na tym świecie 21 lat i też jeszcze nie próbowałam tej formy maseczek. W końcu muszę zacząć :D
OdpowiedzUsuńwww.celestialnailart.blogspot.com
Maseczkę Marion chętnie bym wypróbowała. Do BF jestem zrażona po testach suchego szamponu i płatów na nos. Nigdy więcej ;)
OdpowiedzUsuńnie używałam ich, ale też mam tego typu maseczki jeszcze w domu, tylko jakoś o nich zapominam :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko jedna maskę szmateczkę Olay:D
OdpowiedzUsuńBędę musiała się za nimi rozejrzeć:)
OdpowiedzUsuńhaha ja do przeczytania Twojego posta nie miałam pojęcia o takich maseczkach ;d
OdpowiedzUsuńTo ja w ogóle jestem zacofana, bo nie używam takich maseczek. Tylko naturalne składniki.
OdpowiedzUsuńz całą pewnością użyje tej maseczki z Marion :) Też bardzo lubie te maski szczególnie ze względu na wygodę:)
OdpowiedzUsuńZ takich, jak je nazwałaś "maseczek-szmateczek" bardzo lubię maski Dermopharma, moja ulubiona to wersja nawilżająca, regenerująca też jest bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednej z tych maseczek;) Ale przy kolejnej wizycie w drogerii zwrócę na nie uwagę;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam żadnej tego typu maseczki, muszę w końcu je wypróbować :P
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiej maseczki, ale chętnie spróbuje ;)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Marion, więc pewnie wypróbuję i tą maseczkę :D
OdpowiedzUsuńhmm, muszę sama spróbować:)
OdpowiedzUsuńNo to ja też jestem zacofana! I to jeszcze bardziej, bo do tej pory ich nie spróbowałam ;-)))
OdpowiedzUsuńnie stosowałam takiej...
OdpowiedzUsuńJa rownież musze zapisac się do klubu zcofanych, bo nigdy jeszcze nie stosowałam tego typu maseczki :)
OdpowiedzUsuńChętnie je wypróbuję. Uwielbiam nowości jeśli chodzi o pielęgnacje twarzy. A maseczki tego typu wręcz uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMam taką maskę w zapasach ale boję się jej użyć haha, też jestem zacofana :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam hydrożelowe maseczki, ale tej jeszcze nie miałam, na pewno spróbuje przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńto mnie też zaskoczyła opinia o Marion, raczej dobrych wspomnień nie mam z ta marką:P
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie stosowałam maseczek - szmateczek ^^ Chociaż mam 24 lata ( rocznikowo ) ;)
OdpowiedzUsuńChwilowo dalej preferuję te w formie mazideł ;)
Ja już żyję troszkę więcej niż ćwierć wieku i też jeszcze takiej maseczki nie miałam okazji nakładać :)
OdpowiedzUsuńteż polubiłam się ostatnio z takimi szmatkowymi maskami ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie maseczki-szmateczki (ale mi się ta Twoja nazwa spodobała :P). Beauty Formulas miałam - dobrze się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńObie maseczki przydałyby się dla mojej pozbawionej blasku cery...
OdpowiedzUsuńLubię takie maseczki, bo ino myk nakładam na twarz i nie muszę myśleć czy lewy policzek ma tyle samo maseczki jak prawy :) Tych nie miałam, ale używałam Purederm czekoladowej z Hebe - całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńjest super
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
Ola z Fashiondoll.pl
♥
Mam dwie maseczki na półce tego typu i ciągle podchodzę do nich jak do jeża.
OdpowiedzUsuńUżywam takich maseczek tylko od czasu do czasu, wolę jednak tradycyjnie nakładane, bo mogę dotrzeć do każdego zakamarka skóry.
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie tu u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kiedyś z uporem maniaka kupowałam takie saszetkowe maseczki i próbowałam nowych, teraz mam paru swoich ulubieńców i rzadko kupuję coś nowego. Tych dwóch jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuń