Obietnice producenta:
Profesjonalny utrwalacz makijażu w sprayu. Produkt opracowany przy ścisłej współpracy wizażystów. Przeznaczony dla profesjonalistów i wymagających amatorów. Doskonale sprawdza się wszędzie, gdzie wymagana jest wyjątkowa trwałość makijażu: w teatrze, filmie, TV, na pokazach mody, turniejach tańca oraz długich przyjęciach. Delikatna, bezbarwna mgiełka przedłuża trwałość makijażu i zabezpiecza go na wiele godzin przed ścieraniem i rozmazywaniem. Przetestowany przez profesjonalistów w ekstremalnych warunkach na międzynarodowych turniejach tańca towarzyskiego. Produkt przebadany dermatologicznie. Utrwalacz nanosić na twarz delikatną mgiełką z odległości ok. 30 cm, po całkowitym wykończeniu makijażu. Dla uzyskania lepszego efektu utrwalenia, po wyschnięciu pierwszej warstwy, można czynność powtórzyć. Łatwo zmywa się mydłem i ciepłą wodą lub płynami do demakijażu.
150 ml kosztuje około 20-25 zł w Rossmannie
Moim zdaniem:
Już kilka razy wspominałam na blogu, że jestem totalnym beztalenciem w kwestii makijażu, dlatego nigdy nie podejrzewałabym siebie o zakup produktu, który widzicie na zdjęciach. Jednak promocje w Rossmannie robią swoje, kuszą niemiłosiernie i trudno im się oprzeć, dzięki czemu stałam się posiadaczką utrwalacza makijażu, czyli kosmetyku, który w moim mniemaniu zarezerwowany był tylko dla profesjonalnych makijażystek, a nie takich laików jak ja ;)
Utrwalacz otrzymujemy w pojemniku, w którym przeważnie kupuje się antyperspiranty lub lakiery do włosów: to aluminiowa puszka zamykana na plastikowe czarne wieczko, u wylotu której znajduje się atomizer, po naciśnięciu którego rozpyla się gęsta przezroczysta mgiełka, w której wyczuwalny jest alkohol. Zresztą, nie ma się co temu dziwić, w końcu jest już na pierwszym miejscu w składzie.
Stosowanie fixera jest banalnie proste- po całkowitym wykończeniu makijażu zamykam oczy i wstrzymuje na chwilę oddech, tak jak zaleca to producent i spryskuję twarz nie za grubą warstewką, trzymając pojemnik na wyciągnięcie ręki. Chwilę po aplikacji odczuwam znośne ściągnięcie skóry, ale wystarczy bym troszkę 'poruszała' twarzą, by uczucie to szybko minęło. Spray szybko się wchłania, tworząc na skórze niewyczuwalną warstewkę i dając matowe wykończenie. Tak jak obiecuje producent, zabezpiecza makijaż przed rozmazywaniem się, spływaniem i ścieraniem przez wiele godzin. Makijaż po potraktowaniu fixerem jest bez skazy przez wiele godzin, nie trzeba nanosić licznych poprawek. Tak jak napisałam na początku akapitu, z jednej strony używanie utrwalacza jest dziecinnie proste, z drugiej jednak trzeba uważać, by nie zrobić sobie krzywdy, tak jak ja zrobiłam sobie na początku stosowania fixera... Przez moją nieuwagę/niewprawną rękę/złośliwość losu zrobiłam sobie makijażową katastrofę: po nałożeniu codziennego zestawu kosmetyków do makijażu pokusiłam się jeszcze o nałożenie pudru brązującego na kości policzkowe. Po jakimś czasie spojrzałam w lustro i moim oczom ukazał się przerażający widok jasnych plam w miejscu, gdzie zaaplikowałam bronzer, a potem utrwalacz... Nie wiem czy spryskałam twarz zbyt dużą ilością sprayu czy ze zbyt bliskiej odległości, ale od tamtej pory mam uraz i używam albo fixera albo bronzera, nigdy obu tych kosmetyków razem.
Sprayu utrwalającego makijaż TheaTric początkowo używałam dość często, zdarzało się nawet, że codziennie. Nie wywołał żadnego podrażnienia, wysypu niedoskonałości, ale po pewnym czasie zauważyłam, że zaczął wysuszać mi skórę, za co oczywiście winię wspomniany wcześniej alkohol w składzie. Teraz używam go na większe wyjścia, gdy chcę, aby mój makijaż długo wyglądał nieskazitelnie.
Stosowanie fixera jest banalnie proste- po całkowitym wykończeniu makijażu zamykam oczy i wstrzymuje na chwilę oddech, tak jak zaleca to producent i spryskuję twarz nie za grubą warstewką, trzymając pojemnik na wyciągnięcie ręki. Chwilę po aplikacji odczuwam znośne ściągnięcie skóry, ale wystarczy bym troszkę 'poruszała' twarzą, by uczucie to szybko minęło. Spray szybko się wchłania, tworząc na skórze niewyczuwalną warstewkę i dając matowe wykończenie. Tak jak obiecuje producent, zabezpiecza makijaż przed rozmazywaniem się, spływaniem i ścieraniem przez wiele godzin. Makijaż po potraktowaniu fixerem jest bez skazy przez wiele godzin, nie trzeba nanosić licznych poprawek. Tak jak napisałam na początku akapitu, z jednej strony używanie utrwalacza jest dziecinnie proste, z drugiej jednak trzeba uważać, by nie zrobić sobie krzywdy, tak jak ja zrobiłam sobie na początku stosowania fixera... Przez moją nieuwagę/niewprawną rękę/złośliwość losu zrobiłam sobie makijażową katastrofę: po nałożeniu codziennego zestawu kosmetyków do makijażu pokusiłam się jeszcze o nałożenie pudru brązującego na kości policzkowe. Po jakimś czasie spojrzałam w lustro i moim oczom ukazał się przerażający widok jasnych plam w miejscu, gdzie zaaplikowałam bronzer, a potem utrwalacz... Nie wiem czy spryskałam twarz zbyt dużą ilością sprayu czy ze zbyt bliskiej odległości, ale od tamtej pory mam uraz i używam albo fixera albo bronzera, nigdy obu tych kosmetyków razem.
Sprayu utrwalającego makijaż TheaTric początkowo używałam dość często, zdarzało się nawet, że codziennie. Nie wywołał żadnego podrażnienia, wysypu niedoskonałości, ale po pewnym czasie zauważyłam, że zaczął wysuszać mi skórę, za co oczywiście winię wspomniany wcześniej alkohol w składzie. Teraz używam go na większe wyjścia, gdy chcę, aby mój makijaż długo wyglądał nieskazitelnie.
Ogólnie fixer działa bez zarzutu, spełniając obietnice producenta, nie stwarza problemów ze zmyciem go z twarzy, wystarczy trochę wody i kapka żelu do mycia twarzy. Nigdy wcześniej nie miałam tego typu produktu, więc nie mam porównania z fixerami innych marek, jednak nie mam mu nic specjalnego do zarzucenia, bo według mnie spisuje się bardzo dobrze.
Ja stosyje fixer z AVON i jestem zadowlona:) a o tym jeszcze nie słyszałam:) ale ja raczej sporadycznie używam tego typu wynalazki bo zazwyczaj jak wracam do domu z pracy to od razu zmywam makijaz żeby cera sobie spokojnie oddychała:)
OdpowiedzUsuńja też zaraz po powrocie do domu zmywam cały makijaż :)
Usuńja też! nie wyobrażam sobie iść spać w make upie:D
Usuńmi takie cudo utrwalające raczej nie potrzebne ino:)
OdpowiedzUsuńHehe ciekawe czy dałabym sobie radę z czymś takim:)
OdpowiedzUsuńjak ja daję radę, to wszyscy sobie poradzą :P
Usuńe tam, nie znasz moich mozliwosci;). Jak przeczytałam o bronzerze, to az ciarki mi przeszły ;)))- juz czuje do jakiej katastrofy ta zabawka mogłaby mnie doprowadzić ;)))
Usuńja najpierw 'wyrabiałam sobie rękę" w domu, jak doszłam do jako takiej wprawy i już nie robiłam sobie kuku to dopiero wyszłam z domu z bronzerem na licach :P
UsuńMoże faktycznie za dużo go nałożyłaś i dlatego się zrobiły te plamy.. Ja fixera nie używam, ale właśnie zastanawiam się nad zakupem, bo przydałby się na jakieś większe okazje ;)
OdpowiedzUsuńJa nie korzystam z takich produktów, ale może kiedyś skuszę się z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńja nie używam takich produktów, aczkolwiek przydałby mi się :P
OdpowiedzUsuńNiedlugo mam slub w rodzinie wiec przydalby mi sie taki fixer, zastanowie sie nad kupnem :P
OdpowiedzUsuńJa w sumie również nie korzystam z tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńja używałam Fixer z Kobo i byłam z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam utrwalacza :) póki co wystarcza mi sam makijaż,który dosyć długo się utrzymuje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie używam raczej czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńJa mam fixer z kobo, a tego to nawet nie widziałam u siebie w rossmanie!
OdpowiedzUsuńto uczucie ściągania mnie nieco zniechęca.... choć skoro niewielkie i szybko przechodzi to mogę wkalkulować:)) w nieskazitelny makijaż....
OdpowiedzUsuńja w sumie często nie chodzę na większe wyjscia, wiec produkt nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńchciałabym wypróbować taki produkt z ciekawości,
OdpowiedzUsuńJa jakoś fixera jeszcze nigdy nie używałam.
OdpowiedzUsuńWidziałam go w Rossmannie i nawet zastanawiałam się nad jego kupnem. Jednak potem stwierdziłam, że zapewne taki kosmetyk będzie u mnie stał nieużywany - jak bazy pod makijaż, jakie posiadam ;)
OdpowiedzUsuńJa też miałam kiedyś taki utrwalacz (nie pamiętam marki),ale był straszny, skóra była bardzo ściągnięta, ponadto tworzył na twarzy jakąś dziwną, nienaturalną maskę. Teraz sceptycznie podchodzę do tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńNa większe wyjścia faktycznie mógłby być fajny, tyle że u mnie te większe wyjścia tak rzadko się zdarzają, że pewnie data ważności by mi się skończyła ;-)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie to kwestia za dużej ilości fixera. Ja utrwalam czasami makijaż wodą termalną albo inną w sprayu :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie stosuję takich produktów :)
OdpowiedzUsuńwygląda jak jakiś spray do malowania, albo farba w sprayu :D
OdpowiedzUsuńJa mam tylko taki specyfik elf i używałam go cały raz, na ślub ;) teraz leży niekochany :)
OdpowiedzUsuńPotrzebuję czegoś takiego podczas większych imprez, więc na pewno go poszukam między rossmannowskimi półkami :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z takich produktów
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam fixerów do makijażu :)
OdpowiedzUsuńJa używam tylko fixera Kryolanu i jest niezawodny :)
OdpowiedzUsuńmiałam fixer z avonu który okrutnie śmierdział alkoholem, generalnie niezbyt często używam tego typu wynalazków...
OdpowiedzUsuńOo nigdy nie używałam utrwalacza :)
OdpowiedzUsuńmusze kupić na wesele ale myśle jaki
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam do czynienia z tego typu produktami i raczej nie potrzebuję:)
OdpowiedzUsuńKiedyś myślałam nad takim fixem utrwalającym makijaż, ale stosowałabym raczej profilaktycznie na wielogodzinne wyjścia lub na wesele, ślub itp.
OdpowiedzUsuńJak tak czytam Twoje recenzje zawsze zastanawiam się czy to Ty miałam kiedyś książki do sprzedania, bo nie miałaś ich już gdzie pomieścić i wśród tych książek znajdowały się "Wszystkie kwiaty Szanghaju", tytuł tak mnie zaciekawił, że musiałam ją przeczytać i wiesz co... jeśli jej nie sprzedałaś to przeczytaj ją, fajna jest :)
OdpowiedzUsuńkilka książek na sprzedaż mam, bo faktycznie nie mam gdzie ich już mieścić, ale o tej słyszę pierwszy raz. dzięki, że o niej wspomniałaś :)
UsuńMnie akurat zawsze skusi coś co nawiązuje do kultury azjatyckiej :p
UsuńJa się nie maluję więc jakiś zbędny kosmetyk na codzień. Co innego na jakieś wielkie wyjścia ;)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka 'chorowała' na taki spray, ja nie mam potrzeb utrwalania an makijażu ani fryzury :)
OdpowiedzUsuńmam z kobo i hean świetne są :)
OdpowiedzUsuńNie jest mi potrzebny taki produkt ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta wizja wysuszenia trochę mnie zniechęca do tego typu kosmetyków. Z natury mam suchą cerę i byle podkład potrafi mnie wysuszyć...
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nigdy takiego utrwalacza, ale w niektórych sytuacjach na pewno by mi się przydał :)
OdpowiedzUsuńJa również jestem beztalenciem w związku z makijazem; p powiem Ci, ze wcześniej nie słyszałam o tym produkcie.
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy podobnych specyfików :P
OdpowiedzUsuńNie przepadam za utrwalaczami. Mam z Kryolanu ale nie używam :>
OdpowiedzUsuńRaczej nie stosuję takich utrwalaczy, dzienny makijaż wytrzymuje swoje, więc po co ;)
OdpowiedzUsuńMy też mamy ten utrwalacz, równiez skusiłas nas promocja w rossmanie, ale w sumie też szukałyśmy czegoś takiego dla siebie. Ogólnie mógłby być lepszy troche, ale nie ma co narzekać :)
OdpowiedzUsuńSuper się sprawdza, szczególnie kiedy przed nami cała noc zabawy i tańczenia :)
OdpowiedzUsuń