Jestem chyba ostatnią blogerką, która przeczytała "Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji" Charlotte Cho, po czym zabrała się za napisanie jej recenzji. Długo zwlekałam z jej lekturą, bo nie jestem szczególną entuzjastką poradników, ale zdarza mi się sięgnąć po głośniejsze tytuły. A o "Sekretach..." swego czasu było naprawdę głośno!
Autorką książki jest Charlotte Cho- wykwalifikowana kosmetyczka, ekspertka koreańskiej pielęgnacji i właścicielka sklepu Soko Glam. To dziewczyna urodzona w Kalifornii z koreańskimi korzeniami. W wieku dwudziestu kilku lat otrzymała propozycję pracy w Samsungu z siedzibą w Seulu, gdzie zachwyciła się nie tylko koreańską kulturą, ale przede wszystkim wypielęgnowanymi cerami Koreanek.
Książka jest "słodka", nieco infantylna przez wszędobylski róż i malunki, które mogłyby wyjść spod ręki zdolniejszego ucznia podstawówki, jak na przykład ślimak wychylający się ze zdjęcia poniżej. Ale tak właśnie kojarzy mi się koreańska natura- musi być różowo, słodko i szczebiotliwie. Nie mniej jednak, czyta się ją jednym tchem, bo styl pisania autorki jest bardzo prosty i przystępny w odbiorze, a sama książka przepełniona jest żarcikami i anegdotkami z życia Charlotte Cho. Autorka potrafi przykuć uwagę czytelnika, nie zanudza zbędnymi opisami czy szczegółami, potrafi przekazać swoją wiedzę w interesujący sposób.
W porównaniu z Koreankami, my Europejki, dbamy o cerę powierzchownie. Koreańskie kobiety, a nawet mężczyźni, mają zupełnie inne podejście do pielęgnacji, traktują ją bardziej ceremonialnie. Odnoszę wrażenie, że w Korei pielęgnacja traktowana jest mocno hedonistycznie, jako radość i przyjemność, a z drugiej strony jest to dziedzina życia traktowana zbyt poważnie- prowadzenie auta w rękawiczkach czy chodzenie z parasolem w słoneczne dni jest dla mnie zbyt przesadne, trochę dziwaczne i nieco zakrawające na obsesję. Rozumiem, że trzeba chronić skórę przed słońcem, ale nie popadajmy w skrajności.
Z książki dowiedziałam się, że sekret nieskazitelnych cer Koreanek tkwi w dziesięciu prostych krokach, wśród których najważniejsze jest dwuetapowe oczyszczanie skóry. Jest to pierwszy i drugi krok w koreańskim rytuale pielęgnacyjnym. Chodzi o to, aby najpierw oczyścić twarz olejkiem myjącym, a następnie kosmetykiem na bazie wody, np. żelem do mycia twarzy. Trzeci krok to regularne złuszczanie martwego naskórka, a czwartym krokiem jest bezalkoholowy tonik, dzięki któremu skóra lepiej wchłonie kosmetyki, które będziemy na nią aplikować. Piąty krok, czyli esencję, autorka nazwała sercem koreańskiego rytuału pielęgnacyjnego! Jest to produkt silnie nawilżający i wspomagający procesy komórkowe zachodzące w skórze, który można stosować także na włosy. Szósty krok to nawilżanie, nawilżanie i jeszcze raz nawilżanie. Jednak zwykły krem to za mało, ważniejsze są emulsje, ampułki i koncentraty, oczywiście dostosowane do potrzeb cery. Maseczki w płachtach są siódmym krokiem w koreańskim rytuale pielęgnacji- muszę zaopatrzyć się w kilka z nich ;) Ósmy krok to delikatne wklepanie kremu pod oczy. Dziewiątym krokiem jest krem nawilżający, raz w tygodniu zastąpiony całonocną maseczką. I ostatnim, dziesiątym krokiem jest emulsja z filtrem przeciwsłonecznym.
Gdybym miała porównać swoją codzienną pielęgnację z koreańską, to nie jest z nią tak źle. Wieczorną toaletę zaczynam od demakijażu płynem micelarnym z olejkiem arganowym, a następnie myję twarz oczyszczającym żelem. Raz- dwa razy w tygodniu używam sonicznej szczoteczki lub peelingu, usuwając tym samym martwy naskórek i wygładzając skórę. Następnie spryskuję twarz tonikiem, wklepuję krem pod oczy oraz krem nawilżający na skórę twarzy, szyi i dekoltu. Jak same widzicie, w mojej pielęgnacji nie ma tylko lub aż esencji, ampułek, maseczek w płachcie oraz kosmetyku z filtrem przeciwsłonecznym. Jednak po lekturze książki zamierzam wprowadzić do swojej pielęgnacji te brakujące elementy ;)
Książka to nie tylko kompendium wiedzy na temat koreańskiej pielęgnacji, ale też przewodnik po miejscach wartych odwiedzenia w Seulu, regionalnych potrawach, których po prostu trzeba spróbować, a także zbiór ciekawostek o koreańskich zwyczajach. "Sekrety urody Koreanek" pochłonęłam w jeden dzień i naprawdę wiele się nauczyłam. Z przyjemnością zapoznałam się z koreańskimi rytuałami pielęgnacyjni, a niektóre z nich na pewno wprowadzę do swojego codziennego ceremoniału dbania o cerę :)
Ja jeszcze jej nie czytałam muszę sobie kupić :)
OdpowiedzUsuńWstyd, ale ja też, hihi :D
UsuńUwielbiam tą książkę!
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnią blogerką, która ją przeczytała - zdecydowanie ja nią jestem :D
OdpowiedzUsuńOj chyba nie :)
UsuńA ja ją mam od dłuższego czasu i czeka na swoją kolej. Obecnie mam zaczęte 3 książki :P nie wiem, czy inni też tak czytają, ale ja czytam kilka książek jednocześnie :)
UsuńTo, że Koreanki są wypielęgnowane niemal do przesady - to wiem, ale co z koreańskimi facetami? ;) Czy też słyną z takiej dbałości o swoją "obudowę"? :)
OdpowiedzUsuńtak, jak najbardziej!:)
UsuńMam i uwielbiam ją. Też szykuje się do jej recenzji :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńw takim razie czekam na Twoją recenzję tej książki:)
UsuńJeszcze tej książki nie czytałam, choć już dawno o niej słyszałam, ale chętnie po nią kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia; ja nawet nie wiedziałam, że taka książka istnieje :D Będę musiała sobie ją sprawić!
OdpowiedzUsuńgdzieś Ty się dziewczyno uchowała:P?
UsuńKoreanki zawsze tak młodziutko wyglądają! Ale ja na szczęście również, bo mimo moich 24 lat, niektórzy myślą, że dopiero osiągnęłam pełnoletniość :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero niedawno zamówiłam tą książkę. Jak zawsze wszystko robię z opóźnieniem :D
OdpowiedzUsuńa myślałam, że to ja mam taki słaby zapłon :P
UsuńNie jesteś ostatnia :) Ja własnie kończę czytanie i też mam w planach zrobić recenzję :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej same pozytywy i muszę w końcu po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę :)
OdpowiedzUsuńkolejna, która nie wiadomo gdzie się podziewała :P
UsuńNo coz... nie czytałam;)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę - jest fantastyczna :) Otwiera oczy na niektóre kwestie pielęgnacyjne :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia. :)
OdpowiedzUsuńlubię te ksiazke :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze jej nie przeczytałam, ale zabieram się do lektury, jak tylko skończę to co czytam aktualnie ;)
OdpowiedzUsuńSuper jest ta książka, mam ją już od dłuższego czasu ;)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam i chętnie do niej wracam :)
OdpowiedzUsuńna pewno kiedyś, z ciekawości sięgnę po tą książkę . z moją pielęgnacją i oczyszczaniem skóry też nie jest źle. bardzo o to dbam
OdpowiedzUsuńJa jej nie czytałam, ale jakoś tak mnie nie kusi zbyt mocno :)
OdpowiedzUsuńA ja dalej jej nie mam i nie przeczytałam całej :D Cóż, nadal jest w planach!
OdpowiedzUsuńPrzyjemna lekturka i tak fajnie ilustrowana :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam i jestem nią bardzo zafascynowana!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu! Do wygrania paczka słodkości prosto z Japonii :)
Chyba muszę popracować nad pielęgnacją mojej skóry :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej☺
OdpowiedzUsuńCzytałam ,ale jakoś mnie nie zachwyciła ;)
OdpowiedzUsuńHahaha miło było przeczytać po tak długim czasie recenzję tej książki :D
OdpowiedzUsuńkurczaki, któryś raz z kolei widzę tą książkę, muszę się nią w końcu zainteresować :)
OdpowiedzUsuńu mnie ksiazka czeka na swoja kolej :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i nie mam jej na razie w planach.
OdpowiedzUsuńJestem niezłym leniem, jeśli chodzi o pielęgnację twarzy (choć mimo to cerę mam niezłą, pewnie dlatego, że nie używam kolorówki), ale może właśnie taka książka zmotywowałaby mnie do działania? A działać trzeba, bo 30-tka na karku i skóra coraz bardziej potrzebuje tego, żeby się nią zaopiekować. :(
OdpowiedzUsuńcóż, więcej się spodziewałam po tej książce, w sumie nie znalazłam w niej jakiś wielkich rewelacji, ale czyta się spoko, poza tym moja pielęgnacja też nie wygląda źle jak ją porównać do tych wskazówek :)
OdpowiedzUsuńja jej nie czytałam:D
OdpowiedzUsuńDużo słyszalam o tej książce i chętnie bym ją przeczytala :)
OdpowiedzUsuńkusi mnie ta książka strasznie
OdpowiedzUsuńw netach jest na pewno:D
UsuńNie lubię poradników, ale Twoja recenzja sprawiła, że mam ochotę przeczytać ta książkę. Może nawet kupić :)
OdpowiedzUsuńJestem w połowie!
OdpowiedzUsuńEXTRA książka! :)
Ja też do swojej pielęgnacji obiecuję wprowadzić ampułki!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! :)
OdpowiedzUsuńOstatnia na pewno nie jesteś - ja wciąż jej nie przeczytałam! ;)
OdpowiedzUsuńChyba pogubiłabym się w tej pielęgnacji :D Zresztą wprost nie lubię tej rutyny nakładania wszystkich kremów więc robię to sporadycznie bo wolę się dobrze wyspać! Ale trochę pozwiedzałam Twojego bloga i ciekawie tu jest. Zaobserwuję byś mi nie uciekła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
galantyka.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam... i chyba nie przeczytam ;-) pp prostu wiem że i tak nie zastosowałabym się do ich rad.
OdpowiedzUsuńto brzmi tak... profesjonalnie :D nie jestem zaznajomiona z sekretami urody Koreanek, moja dzienna pielęgnacja obejmuje znacznie mniej niż dziesięć kroków :D
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo <3
OdpowiedzUsuńps. dodałam do obserwowanych :*
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia! Ja wogóle pierwszy raz o niej słyszę :/ Muszę nadrobić zaległości... :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja. Zwięzła zachęta :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę, kupiłam podczas szaleństwa na nią i nie żałuję. Nie wniosła zbyt wiele w moją pielęgnację, ale to przyjemna pozycja :)
OdpowiedzUsuńProste, ale najwidoczniej skuteczne. Azjatki mają piękną cerę.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić tą książkę
nie wiem, czy dałam followback, ale wydaje mi się, że tak :)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka wyszła za mąż za Koreańczyka- jego siostra ma nieskazitelną cerę, coś w tym jest. Ale co jest dość zabawne, przyjaciółka brała również ślub koreański, w Seulu. W dzień uroczystości wraz z mamą pojechały do, jak to ona określiła, fabryki panien mlodych- ogromny hangar i mnóstwo stanowisk, przy których kosmetyczki szykowaly mnóstwo panien młodych, wszystkie na ten sam wzór :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam w zeszlym roku. Nawet fajna pozycja :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie trafiła do moich rąk, po Twojej recenzji stwierdzam, iż muszę to nadrobić :) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie, przepiękna strona! ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad jej kupnem dość długo. Bardzo mnie ciekawi, jednak nie przemawia do mnie jej oprawa graficzna. Wygląd prawdziwego elementarza.. a szkoda. Jednak sama treść wydaje się być interesująca. Może jednak się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://magdalaa.blogspot.com/2017/01/rimmel-lasting-finish-25hr-with-comfort.html
Miałam okazje czytać i recenzować tą książkę zanim pojawiła się w regularnej sprzedaży. Może nie jestem ekspertem w 100% ale co nieco wiem o koreańskiej pielęgnacji i uważam, że książka jest dość wartościowa merytorycznie :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTo dwuetapowe oczyszczanie muszę wypróbować. Dotychczas robiłam to tylko za pomocą mleczka, nie używałam kosmetyków typu żele myjące.
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia, ja jeszcze też nie czytałam :D mam nadzieję, że w końcu się uda, skoro jest taka dobra :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle dziewczyn chwaliło tą książkę :) Ja jeszcze jej nie czytałam :) Na szczęście większość z tych 10 kroków nie jest mi obcych :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna, ponieważ ja też jeszcze nie czytałam tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńczytałam i nawet niedawno tez o niej pisałam ;)
OdpowiedzUsuńMam ją i często do niej wracam, moim zdaniem bardzo fajna, łatwo do przeczytania książka na temat pielęgnacji skóry. Powinna ją przeczytać każda młoda dziewczyna.
OdpowiedzUsuńMam tę KSIĄŻKĘ i wciąż ją czytam :)
OdpowiedzUsuńZnam tę książkę z widzenia,ale nie miałam okazji czytać :) Z tego co piszesz,to chyba sporo z nas już większość tych punktów stosuje,zwłaszcza my blogerki,bo jesteśmy coraz bardziej uświadomione :) Ale oczywiście takiej wiedzy nigdy za wiele! :)
OdpowiedzUsuńOj! Z tą ostatnią blogerką to przesadziłaś - też tej książki jeszcze nie przeczytałam. :D Warto wypróbować wiele koreańskich kosmetyków, ale należy uważać - niektóre z nich mają kiepskie składy (w sumie jak w przypadku europejskich), choć zachęcają prześlicznymi opakowaniami. :)
OdpowiedzUsuńOoo a to musi być ciekawa.
OdpowiedzUsuńCzytałam i faktycznie zachęca do poprawienia swoich pielęgnacyjnych rytuałów :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale przy okazji nie omieszkam tego zrobić :)
OdpowiedzUsuńHihi :D ja jeszcze nie czytałam tej książki :D Ale Siostra niedawno ją zakupiła, więc pewnie i mi się uda ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale! Warto zapoznać się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia blogerka gdyż ja jej jeszcze nie czytałam. Ale czytałam wiele opinii ze to bardzo podstawowa książka raczej dla osób które wcześniej nie miały do czynienia z azjatycka pielęgnacja.
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam o istnieniu tej książki, nie mówiąc już o czytaniu. Także nie jesteś ostatnią blogerką :D Być może lektura skłoniłaby mnie do lepszej pielęgnacji, bo moja ogranicza się naprawdę do minimum. Jestem leniwą kluchą i nie lubię za dużo czasu spędzać przy kremach, tonikach czy żelach. U mnie to demakijaż + krem nawilżający, od czasu do czasu skuszę się na jakiś dodatkowy kosmetyk.
OdpowiedzUsuńNie jesteś ostatnia :P Ja ją zaczęłam i nie mam za bardzo czasu, żeby kontynuować, ale to fakt, że czyta się ją bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńNie czytalam tej ksiazki, takze to ja jestem ostatnia :P Ja nie przepadam za tego typu poradnikami choc nie powiem - ten mnie ciekawi :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że o niej napisałaś, moja siostra właśnie się waha czy nie kupić :)
OdpowiedzUsuńBędzie trzeba poczytać
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i wciągam na moją listę. Pracowałam kiedyś z Koreańczykiem, któremu żonie dawałam ok.30. Okazało się, że przekroczyła 40!
OdpowiedzUsuń