20:13:00

Wrześniowy projekt denko

Wrześniowy projekt denko
1.Antyperspirant Nivea Pearl&Beauty- baaardzo wydajny! Stosowałam prawie codziennie, czasem dwa razy na dzień i spokojnie starczył mi na ponad 2 miesiące. 
2.Żele pod prysznic Apart Natural- recenzja tutaj
3.Nawilżający żel pod prysznic Johnson's z miodem akacjowym- bardzo przyjemny żel pod prysznic, który naprawdę nawilża. W dodatku jest niedrogi i starcza na długo.
4.Błyszczyk do ust Essence- do niedawna mój ulubiony, ale odkąd mam błyszczyk Eveline ten poszedł w zapomnienie :P
5.Balsam do stóp Be Beauty- dobry kosmetyk za grosze, do kupienia w każdej Biedronce. 
6.Szampon Dove Nourishing Oil Care- bardzo lubię szampony Dove, z moimi włosami robią cuda!
7.Ekspresowa odżywka regeneracyjna Gliss Kur Satin Relax- lubię wszystkie odżywki w spray Gliss Kur, bez wyjątku. Moje włosy lepiej się po nich układają, są miękkie i nie puszą się. Ta dodatkowo niczego sobie pachnie. Na pewno kupię jeszcze nie raz.
8.Tonik Benzacne- więcej już nie kupię, na moje krostki już nie działa.
9.Oliwka w żelu Johnson's Baby- lubię, chociaż wolno się wchłania.
10.Mydło siarkowe Barwa- mam mieszane uczucia co do tego mydła. Niby dobrze oczyszcza, ale zbytni nie radzi sobie z krostkami ( ale z moimi krostkami to już mało co sobie radzi... )
11. Antybakteryjny płyn do płukania ust Colgate Plax- duży plus za nakrętkę, która służy jako kubeczek do płynu. Odświeża, ale tylko chwilowo; właściwości wybielających nie zauważyłam. Mimo to pewnie jeszcze kupię, albowiem o zęby i higienę całej jamy ustnej dbam jak szalona.
12. Morelowy peeling do twarzy Soraya- jak wiecie mój ulubiony:) Niestety na razie z niego rezygnuję na rzecz naturalnych peelingów, albowiem postanowiłam, że muszę ograniczyć chemię, którą codziennie traktuję moją twarz. 
13. Peelingujący żel do mycia twarzy BeBeauty- skuszona pochwalnymi postami o tym żelu postanowiłam go kupić. Przetestowałam na własnej skórze, ale zupełnie nie rozumiem co Wam wszystkim się w nim podoba? Taki sobie średniaczek wśród żeli do mycia twarzy.
14. Krem IsanaMec do skóry suchej- robiąc większe zakupy w Rossmanie mogłam wybrać sobie z koszyczka kosmetyk za 1 gr. Wybrałam ten krem i potraktowałam go jako balsam do ciała. 
15. Oliwka łagodząco-nawilżająca po depilacji Tanita- powinna być sprzedawana jako osobny kosmetyk, w pełnowartościowym wydaniu, albowiem jest niezastąpiona! Łagodzi wszystkie podrażnienia i nawilża.
16. Żel-krem Clarins do cery mieszanej- recenzja tutaj
17. Odżywka do paznokci Goldern Rose- sprawdza się jak baza, tylko i wyłącznie. Wcale nie wpływa na kondycję naszych paznokci ( przynajmniej moich ).
18. Krem do cery suchej Clarins- recenzja tutaj
19. Odżywka do włosów suchych i zniszczonych Elisse- znacznie lepsza niż szampon z tej samej serii, za to nie grzeszy wydajnością. Po niej włosy są miękkie i już się nie puszą. Pewnie jeszcze kupię, bo jest niedroga, a spełnia moje oczekiwania.
20. Energetyzujące algi pod prysznic BingoSpa- recenzja tutaj
21. Bloker Ziaja- odkąd stosuję Bloker zapomniałam co to pot ( z którym w przeszłości miałam nie mały kłopot )! Jest po prostu rewelacyjny, działa zgodnie z obietnicami producenta, a do tego jest superwydajny i niewiele kosztuje. 

19:05:00

Recenzja: Eyeliner w pisaku Grashka

Recenzja: Eyeliner w pisaku Grashka
Opis producenta:
GRASHKA Eyeliner zamienia trudną aplikację czarnej kreski na prostą, łatwą i wygodną. Delikatna końcówka z syntetycznego włókna gwarantuje uzyskanie perfekcyjnej kreski, a wygodne, poręczne opakowanie zmieści się w każdej torebce. Dermatologicznie przetestowana formuła jest  długotrwała i odporna na rozmazywanie. Jej ilość( 0,8ml ) umożliwia wykonanie aż do 150 aplikacji. Należy pamiętać o zamknięciu produktu po użyciu oraz przechowywaniu w pozycji horyzontalnej.
PLUSY:
* klasyczne, czarne i proste opakowanie, takie trochę jakby z wyższej półki
* wyprofilowana i precyzyjna końcówka, umożliwiająca narysowanie takiej kreski jakiej tylko dusza zabraknie
* prosty w aplikacji, idealny dla laików w malowaniu kresek takich jak ja :D
* eyeliner jest bardzo trwały, bez rozmazywania się czy odbijania potrafi wytrzymać cały dzień
* łatwo się zmywa
MINUSY:
* czerń jest delikatna, niezbyt głęboka przez co, jeśli chcemy mieć naprawdę mocną i widoczną kreskę musimy kilkakrotnie malować po powiece
* dostępność tylko internetowa

Zestaw eyeliner + tusz do rzęs można kupić w sklepie internetowym IGruszka za ok.30zł

19:25:00

To już ostatnia. Obiecuję!

To już ostatnia. Obiecuję!
Wrzesień za obfitował w nowe torebki, w ostatnich tygodniach wzbogaciłam się aż  o cztery nowe ( w tym jedną wygrzebałam z szafy mamy ) !
Torebka widoczna na zdjęciu jest piąta, a dostałam ją od koleżanki :)

19:48:00

Recenzja: Ciepłe woski w żelu Veet

Recenzja: Ciepłe woski w żelu Veet
 Obietnice producenta:
Gładka skóra aż do 28dni! Efekt jak po wizycie w salonie kosmetycznym!

Już nie musisz tracić czasu na umawianie się do kosmetyczki by Twoje nogi były seksownie gładkie i to przez 4 tygodnie! Ciepłe woski w żelu Veet to innowacyjne, przyjemne i łatwe w użyciu woski o działaniu tak skutecznym jak zabiegi w salonie kosmetycznym.Woski w Żelu Veet mają piękny zapach, a ich przyjemna żelowa konsystencja jest delikatna dla skóry i łatwa do spłukania. Wystarczy podgrzać wosk w kuchence mikrofalowej lub ciepłej wodzie, nałożyć na skórę cienką warstwę i ją zerwać.
Do depilacji woskiem Veet podchodziłam trzy razy i za każdym razem kończyło się tym, że nogi musiałam golić maszynką. Nie mam pojęcia czy to moja wina ( chociaż robiłam wszystko zgodnie z instrukcją obsługi, którą znalazłam na oficjalnej stronie Veet, albowiem w instrukcji, która dostałam nie było słowa po polsku ), czy ten wosk jest godny pożałowania czy też moje włoski na nogach są supermocne, którym wosk Veet nie straszny. Zupełnie nie rozumiem dlaczego ten wosk zbiera same pozytywne opinie na Wizażu...
Są dwie metody podgrzania wosku: w mikrofalówce lub w garnku z gorącą wodą-osobiście bardziej polecam sposób drugi, albowiem jeśli zostawicie słoiczek z woskiem w garnku to macie pewność, że szybko Wam nie ostygnie. Duży plus za szpatułkę ze wskaźnikiem temperatury: jeśli na czarnym kółeczku pojawi się krzyżyk, tzn. że wosk jest za gorący i możecie się poparzyć. Jednak już nakładanie szpatułką wosku nie jest przyjemne: jest źle wyprofilowana, za mała, ciężko się ją trzyma w dłoni, szybko się oblepia woskiem.
Moje pierwsze podejście: ręcznik rozłożony, paski przygotowane, oliwka po depilacji też, wosk podgrzany, a włoski na nogach zapuszczone ( brrr! ). Więc nakładam wosk na szpatułkę, następnie cieniutką warstwę na fragment łydki zgodnie z kierunkiem, w którym rosną włoski, w tym samym kierunku przyklejam pasek, wygładzam go kilkakrotnie, jedną dłonią napinam skórę, drugą szarpię za wosk w kierunku odwrotnym niż wzrost włosa ( nie szarpcie w górę! pasek należy odrywać jak najbliżej ciała ), patrzę i... oczom nie wierzę. Włoski jak były tak są, cały wosk na pasku i tylko dwa-trzy wyrwane włoski :/ Próbuję jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze jeden ( a co mi tam ), a efekt ciągle taki sam, czyli marny. Tak samo było za drugim i trzecim podejściem... 
Jedyne co podoba mi się w tych woskach to zapachy, delikatne i kwiatowe.
Na kilku forach czytałam, że woski Veet sprawdzają się w depilacji np. włosków na rękach. Nie sprawdzałam, ponieważ nie depiluję rąk, zależało mi na skutecznej i w miarę dłuższej depilacji nóg, albowiem nie zawsze chce  mi się lub nie zawsze mam czas, by co drugi lub trzeci dzień golić nogi maszynką.
W opakowaniu znajdziemy 250ml wosku, 12 pasków wielokrotnego użytku, 1 szpatułkę ze wskaźnikiem temperatury oraz instrukcję obsługi. 
Niebieski wosk zawiera olej migdałowy i przeznaczony jest do skóry wrażliwej, a różowy z kwiatem lotosu do skóry normalnej. Veet ma jeszcze w ofercie zielony z aloesem do skóry suchej.
Woski są dostępne w każdym Rossmannie za cenę ok.40zł ( niestety, nie pamiętam dokładnej ceny )- moim zdaniem nie są wartę takiej ceny.

09:38:00

UWAGA! Świeżo malowane :D

UWAGA! Świeżo malowane :D
Must Have Lovely nr 8 ( brązowy )
Miss Sporty nr starty ( niebieski )

Jak Wam się podoba takie połączenie :)?

09:40:00

Nowa współpraca

Nowa współpraca
Jakiś czas temu firma NovaClear na swoim profilu FB ogłosiła konkurs dla blogerek, w którym można było wygrać kosmetyki Acne do pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej. Wzięłam udział i mi się udało:) Otrzymałam preparat punktowy do osuszania zmian trądzikowych i od razu zaczęłam testy :D

13:45:00

Tego kolorku jeszcze Wam nie pokazywałam

Tego kolorku jeszcze Wam nie pokazywałam
Miss Sporty nr 455

Rzuca się w oczy :)
Gdy pomalowałam nim paznokcie po raz pierwszy stwierdziłam, że jest okropny! Ale już przy drugim malowaniu zaczął mi się coraz bardziej podobać :)

11:11:00

Paczki, paczusie, paczuniunie :D

Paczki, paczusie, paczuniunie :D
Dzisiejszy dzień obfitował w paczki, a to jeszcze nie wszystkie, których się spodziewam!
 Zacznę od swojej najnowszej współpracy z BioArp , czyli z dystrybutorem rosyjskich kosmetyków organicznych, naturalnych oraz dermokosmetyków. Kosmetyki do testów mogłam wybrać sobie sama, tzn. podałam chyba 5 kosmetyków, które zainteresowały mnie najbardziej, po czym Załoga Sklepu BioArp przesłała mi dwa, czyli oczyszczającą maseczkę do twarzy z ekstraktem z białej trufli oraz organiczny szampon regenerujący z efektem laminowania z ekstraktem z mango i awokado do włosów zniszczonych.
 Kolejna paczuszka to moje zamówienie z Zrób Sobie Krem. Nie ukrywam, że wiążę z tymi produktami niemałe nadzieję, albowiem ostatnimi czasy moja twarz jest maskarycznie wysypana :(
Na próbę zamówiłam peeling z nasion truskawki, spirulinę, hydrolat z lawendy bułgarski, korund do mikrodermabrazji oraz kwas hialuronowy.
 W tym miesiące szaleję z kupowaniem torebek :P Niedawno pokazywałam Wam czarną, dziś prezentuję dwie, a w następnym tygodniu powinnam dostać jeszcze jedną :P 
Obok tych widocznych na zdjęciu nie mogłam przejść obojętnie, albowiem gdzie bym kupiła dwie takie torebki za 75zł z przesyłką? :)
I na sam koniec mój najnowszy łup z SH-piękna, bawełniana tunika z Atmosphere za całe 8zł :D

10:06:00

Recenzja: Kolagenowe serum do mycia twarzy Bingo Spa

Recenzja: Kolagenowe serum do mycia twarzy Bingo Spa

Od producenta:
"Kolagenowe serum BingoSpa do mycia twarzy o kremowej, puszystej konsystencji i subtelnym zapachu, delikatnie myje i pielęgnuje pozostawiając skórę odżywioną, nawilżoną i pachnącą.
Serum Bingo Spa zawiera czysty kolagen i kwas mlekowy. Kolagen stanowi 1/3 całkowitej masy białek tworzących tkankę skórną i jest jej najważniejszym składnikiem. 
Po 25 roku życia, w komórkach skóry zaczyna ubywać kolagenu, słabną włókna kolagenowe powodując utratę jędrności i elastyczności, pojawiają się zmarszczki. Fizjologiczny proces starzenia się skóry polega na postępującym przekształcaniu się kolagenu rozpuszczalnego znajdującego się w młodej tkance, do postaci nierozpuszczalnej, która traci zdolność pobierania wody. Skóra traci wówczas elastyczność, staje się sucha oraz pojawiają się zmarszczki.
Kwas mlekowy  poprzez usunięcie zbędnych zrogowaciałych komórek, ułatwia przenikanie kolagenu w głąb skóry."
Początkowo bałam się mycia twarzy tym serum, podchodziłam do niego jak pies do jeża; chyba trochę przerażało mnie słowo "kolagen" w nazwie, ale już po pierwszym użyciu przekonałam się, że nie taki kolagen straszny jak go malują :P

Konsystencja serum jest wodnista, mlecznobiała. Serum ma delikatny, prawie nie wyczuwalny zapach.
PLUSY:
* świetnie oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń
* sprawia, że skóra jest aksamitnie gładka w dotyku i nawilżona
* pory są mniej widoczne
* nie uczula, nie zapycha, nie podrażnia ani nie wysusza
* nie powoduje uczucia ściągnięcia
* sprawdza się także jako żel po prysznic
* przezroczyste opakowanie ( wiemy ile serum już nam ubyło ) z higienicznym aplikatorem w postaci pompki
* serum jest dość wydajne
* cena ok.10zł za 300ml
MINUSY:
* jak dla mnie za mało się pieni- dla mnie to mały minusik, dla innych niekoniecznie
* dostępność głównie internetowa tutaj

11:54:00

"Nigdy i na zawsze" Ann Brashares + Cellu Off

"Nigdy i na zawsze" Ann Brashares + Cellu Off
"Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni." fragment książki

„Dla wielbicieli wrażliwości Nicholasa Sparksa i »Zaklętych w czasie«”.
„Publishers Weekly”

„Prawdziwy romans!”
„The New York Times”

Do przeczytania książki zachęciła mnie okładka-romantyczna i tajemnicza zarazem; oraz zdanie z tyłu książki: "dla wielbicielki wrażliwości Nicholasa Sparksa (...)".
Głównym bohaterem jest Daniel, chłopak obdarzony Pamięcią, który pamięta swoje wcześniejsze życia. Narodził się ponad tysiąc lat temu i właśnie wtedy poznał Miłość swojego życia, której pozostał wierny na zawsze i której poszukiwał w następnych życiach. Raz odkrywa ją w postaci małej dziewczynki, innym razem jest żoną jego brata. W końcu, po długowiecznym oczekiwaniu spotykają się w idealnym dla nich momencie, jednak jego ukochana, która w tym życiu ma na imię Lucy bierze Daniela za szaleńca, gdy ten wyjawia jej swój sekret. Dopiero po upływie kilku lat, na skutek różnych okoliczności zaczynają do niej docierać szczątkowe wspomnienia i jest nękana dziwnymi przeczuciami. Tylko czy nie jest aby znów dla nich za późno?
W książce podoba mi się to, że akcja toczy się dwutorowo, że aktualne wydarzenia poprzeplatane zostały wspomnieniami z poprzednich żyć Daniela; dzięki temu zabiegowi powieść nabiera dynamiczności, jest wartka i zaskakuje czytelnika niespodziewanymi zmianami akcji.
W tym lekko przesłodzonym romansidle autorka zawarła także coś na kształt wątku sensacyjnego, jednak nie został on odpowiednio rozbudowany- jako fanka kryminałów spodziewałam się, że osoba zagrażająca bohaterom porwie ukochaną Daniela, jego samego dźgnie nożem czy zrobi cokolwiek innego co wprowadziło by nieco więcej dreszczyku i dramatyzmu do powieści.
Jestem zawiedziona zakończeniem, spodziewałam się tradycyjnego "i żyli długo i szczęśliwie", tymczasem autorka tak skonstruowała koniec, że czytelnik nie wie czy mają szansę być razem.
Reasumując, "Nigdy i na zawsze" łączy w sobie wątki romantyczne, historyczne, sensacyjne i fantastyczne; to niebanalna powieść o przeznaczeniu i sile miłości, o przeciwnościach losu i pokonywaniu ich. Książka długo pozostaje w pamięci, pozwala na nowo uwierzyć, że ktoś gdzieś na nas czeka, przywraca wiarę w miłość, która nie tylko przenosi góry, ale i wszystko przezwycięża, która potrafi pokonać nawet granice czasu.


Po trzech miesiącach stosowania dzisiaj wzięłam ostatnią kapsułkę suplementu CelluOff. Mimo składanych obietnic ( właściwie tylko sobie, nie Wam; więcej informacji tutaj ) nie zawsze trzymałam się diety, a i z ćwiczeniami różnie bywało. Dlatego pewnie efekty trzymiesięcznej kuracji CelluOff są znikome...bo od ostatniego miesiąca właściwie nic się nie zmieniło: przez pierwszy miesiąc obserwowałam jak cellulit minimalnie maleje, jak nierówności na udach znikają, a od dwóch miesięcy wszystko to 'stoi w miejscu'; tylko ( albo i aż ) skóra na udach jest widocznie bardziej napięta i jędrna.
Reasumując, sam suplement diety nic nie wskóra, trzeba ruszyć tyłek z kanapy i zdrowiej się odżywiać, wtedy oczekiwane efekty na pewno były by lepsze, bardziej widoczne. Na pewno pomógłby także 'atak z zewnątrz' pod przykrywką specjalnych balsamów ujędrniających. Tak wielostronny atak połączony z suplementem CelluOff pomógłby pozbyć się cellulitu raz na zawsze:)

17:39:00

Kilka nowości, tym razem niekosmetycznych

Kilka nowości, tym razem niekosmetycznych
 Jedna z dziewczyn pisała o biżuterii, którą zamówiła z Allegro. To co pokazywała tak mi się spodobało, że poprosiłam o dane sprzedawcy i sama zamówiłam co nieco :D Dokładnie te 4 wisiory, które widzicie; bransoletkę kupiłam w Butiku.
Nie wiem dlaczego to zdjęcie jest takie niewyraźne:/
Torebkę kupiłam z 40% zniżką :D
Dzisiaj listonosz przyniósł mi wosk Veet do testowania.
To chyba jakaś nowość na polskim rynku ( wierzcie mi omijam drogerie szerokim łukiem ), bo nigdzie nie ma słowa w naszym ojczystym języku :P

12:59:00

Nareszcie moje i tylko moje!

Nareszcie moje i tylko moje!
Na punkcie zielonych DKNY oszalałam gdy tylko pierwszy raz je powąchałam :) Nie kupiłam ich, bo akurat miałam trzy różne flakony perfum, które chciałam skończyć i dopiero kupić te. Później podostawałam perfumy z różnych okazji i tak mijały lata, a ja nie miałam swoich DKNY'ów, o których pamiętałam każdego dnia! :P Aż do dziś :D A właściwie do wczoraj, kiedy to przyleciały wraz z moją mama z ... Grecji :P

13:27:00

Z maminej szafy

Z maminej szafy
Jakiś czas temu moja rodzicielka robiła porządki w swojej szafie, a ja zupełnie przypadkowo wyłowiłam dwie perełki dla siebie.
  Torebka, która przeleżała w szafie mojej mamy dobrych 10lat! Teraz ja się nią zaopiekuję :P
Koronkową bluzkę musiałam co nieco przerobić: została zmniejszona i pozbawiona długich rękawów oraz trochę skrócona.
Jeansowa koszula to mój nowy nabytek z H&M, od dawna takiej szukałam :)
Copyright © 2016 MintElegance , Blogger