Obietnice producenta:
Hydrolat Oczarowy, nazywany wodą oczarową, to znakomity naturalny tonik do cery problematycznej, trądzikowej, wymagającej delikatnej pielęgnacji. Oczyszcza, a jednocześnie wzmacnia delikatną, alergiczną skórę. Szczególnie polecany do pielęgnacji cery zanieczyszczonej, z zaskórnikami, a jednocześnie naczynkowej, wrażliwej. Pachnie delikatnie słodkawo, ziołowo, ale subtelnie, nie intensywnie. Świetnie sprawdzi się jako tonik, samodzielnie, albo w mieszance z innymi hydrolatami. Hydrolat z oczaru, podobnie jak inne naturalne hydrolaty, charakteryzuje nieco kwaśny odczyn (PH około 4). Kwaśny odczyn może być przyczyną podrażnienia u osób nie stosujących wcześniej kwaśnych kosmetyków. Aby skorygować kwasowość należy dodać odrobinkę wodorowęglanu sodu, czyli zwykłej, spożywczej sody oczyszczonej.
100 ml kosztuje 15,00 zł, 200 ml 26,00 zł, a 500 ml 59,00 zł, a do kupienia jest tutaj
Moim zdaniem:
O wielu produktach kosmetycznych pewnie nigdy bym się nie dowiedziała, gdybym sama nie prowadziła bloga, a tym samym nie czytała innych o podobnej tematyce do mojego. Takim kosmetykiem byłby na przykład hydrolat oczarowy, wielce zachwalany przez blogerki :) Czy u mnie też wywołał taką ekscytację?
Na stronie Manufaktury Kosmetycznej hydrolat ten dostępny jest w trzech pojemnościach, od 100 ml aż do pół litra. Ja do przetestowania otrzymałam buteleczkę o najmniejszej pojemności, która wystarczyła mi na ponad miesiąc codziennego stosowania i na dokładne poznanie właściwości pielęgnacyjnych tego płynu, albowiem recenzje napisałam dopiero, gdy produkt dobił już dna.
Hydrolat znajduje się w białej buteleczce u wylotu której znajduje się nakrętka z niedużą dziurką, zamykana na 'klapkę'. Opakowanie wykonane jest z mocniejszego tworzywa, ale niezbyt trwałego, albowiem po kilku dniach używania oderwała mi się wspomniana 'klapka'. Butelka sama w sobie jest poręczna, dobrze leży w dłoni, a niewielki otworek dozuje wystarczającą ilość płynu.
Hydrolat oczarowy jest bezbarwny, klarowny niczym woda. Ma wyczuwalny ziołowy zapach, do którego po prostu trzeba się przyzwyczaić lub zatykać nos podczas aplikowania płynu na skórę ;) Słowem, nie przypadł mi do gustu, na szczęście jego woń długo nie pozostaje na skórze. Hydrolat szybko i całkowicie się wchłania, nie pozostawiając na skórze lepkiego filmu. Nie wiem od czego to zależało, ale czasami po przetarciu twarzy wacikiem nasączonym hydrolatem czułam lekkie uczucie ściągnięcia skóry.
Początkowo hydrolat oczarowy powodował u mnie delikatne uczucie dyskomfortu polegające na szczypaniu i uczuciu jakby przewrażliwienia skóry. Z czasem cera przyzwyczaiła się do jego działania i było już tylko lepiej. Płynu używałam jako toniku głównie wieczorami, pomiędzy zmyciem makijażu a nałożeniem kremu na noc. Można rzecz, że stanowił dopełnienie demakijażu, dzięki czemu miałam pewność, że moja skóra jest odpowiednio oczyszczona. Poza tym hydrolat dobrze tonizuje skórę, delikatnie łagodzi zaczerwienienia i stany zapalne oraz przynosi ukojenie zmęczonej skórze, zaś zaaplikowany w ciągu dnia przyjemnie odświeża i uspokaja ją. Hydrolat skutecznie reguluje produkcję sebum, skóra przestaje się błyszczeć i jest ładnie zmatowiona na długi czas.
Hydrolatu dodawałam też do maseczek ze spiruliny czy różnokolorowych glinek. Dodanie kilku kropel sprawia, że maseczka ma przyjemniejszą konsystencję, łatwiej się rozsmarowuje po skórze, przy okazji 'zwiększa się' moc maseczek poprzez złagodzenie podrażnień, lepsze ściągnięcie porów i poprawienie kolorytu skóry.
Podsumowując, z racji mojej problemowej cery wybierając hydrolat do testowania kierowałam się tym, aby był najbardziej dopasowany do mojej skóry i który pomógłby mi uporać się z niedoskonałościami. Nie pozbyłam się problemu w takim stopniu w jakim chciałam, ale zauważyłam wyraźną poprawę, którą w dużej mierze zawdzięczam właśnie temu hydrolatowi.
Hydrolat oczarowy jest bezbarwny, klarowny niczym woda. Ma wyczuwalny ziołowy zapach, do którego po prostu trzeba się przyzwyczaić lub zatykać nos podczas aplikowania płynu na skórę ;) Słowem, nie przypadł mi do gustu, na szczęście jego woń długo nie pozostaje na skórze. Hydrolat szybko i całkowicie się wchłania, nie pozostawiając na skórze lepkiego filmu. Nie wiem od czego to zależało, ale czasami po przetarciu twarzy wacikiem nasączonym hydrolatem czułam lekkie uczucie ściągnięcia skóry.
Początkowo hydrolat oczarowy powodował u mnie delikatne uczucie dyskomfortu polegające na szczypaniu i uczuciu jakby przewrażliwienia skóry. Z czasem cera przyzwyczaiła się do jego działania i było już tylko lepiej. Płynu używałam jako toniku głównie wieczorami, pomiędzy zmyciem makijażu a nałożeniem kremu na noc. Można rzecz, że stanowił dopełnienie demakijażu, dzięki czemu miałam pewność, że moja skóra jest odpowiednio oczyszczona. Poza tym hydrolat dobrze tonizuje skórę, delikatnie łagodzi zaczerwienienia i stany zapalne oraz przynosi ukojenie zmęczonej skórze, zaś zaaplikowany w ciągu dnia przyjemnie odświeża i uspokaja ją. Hydrolat skutecznie reguluje produkcję sebum, skóra przestaje się błyszczeć i jest ładnie zmatowiona na długi czas.
Hydrolatu dodawałam też do maseczek ze spiruliny czy różnokolorowych glinek. Dodanie kilku kropel sprawia, że maseczka ma przyjemniejszą konsystencję, łatwiej się rozsmarowuje po skórze, przy okazji 'zwiększa się' moc maseczek poprzez złagodzenie podrażnień, lepsze ściągnięcie porów i poprawienie kolorytu skóry.
Podsumowując, z racji mojej problemowej cery wybierając hydrolat do testowania kierowałam się tym, aby był najbardziej dopasowany do mojej skóry i który pomógłby mi uporać się z niedoskonałościami. Nie pozbyłam się problemu w takim stopniu w jakim chciałam, ale zauważyłam wyraźną poprawę, którą w dużej mierze zawdzięczam właśnie temu hydrolatowi.
Miałam kiedyś hydrolat oczarowy i bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa przetestowałam juz kilka hydrolatow. Najbardziej pasuje mi jednak różany - jedyny po ktorym nie mam żadnych niespodzianek ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie zapach tego hydrolatu jest okropny :D Ja jakoś nie mogę się przekonać do używania hydrolatów jako toników, ale uwielbiam je dodawać właśnie do maseczek. Można też je mieszać z szamponem :)
OdpowiedzUsuńja teraz uzywam lawendowego z manufaktury:)
OdpowiedzUsuńJa używam hydrolatu oczarowego z MK i mi osobiście podoba się zapach. To zależy co kto lubi. Ja nie lubię sztucznych zapachów kremów sklepowych które przyprawiają mnie o mdłości.
OdpowiedzUsuńja już różnych hydrolatów próbowalam, a akurat jakoś ten oczarowy ominęłam, ale jeszcze to nadrobię! ;)
OdpowiedzUsuńmam w planie wypróbować go :)
OdpowiedzUsuńJa nie używałam jeszcze żadnego hydrolatu, jakoś nam nie po drodze z żadnym :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o hydrolantcie (?) :D
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie się dokształcam :)
Miałam jedynie tonik P&R, który składał się z mieszanki hydrolatów ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego hydrolatu, ale może kiedyś go sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście do wyprobowania. Wszelkie hydrolaty u mnie sie swietnie sprawdzają, dlatego mysle ze ten tez to zrobi tak jak u ciebie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam oazji używać tego typu kosmetyku - jednak widzę iż w końcowym efekcie polubiłaś się z nim :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przynajmniej chociaż trochę pomógł Twojej cerze :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper, że tak dobrze się u Ciebie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńostatnio czytałam, ze oczarowy to idealny dla mojej skóry, muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMiała go i byłam bardzo zadowolona, służył i :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak sprawdziłby się u mnie:)
OdpowiedzUsuńMuszę więc wypróbować....
OdpowiedzUsuńMiałam hydrolat oczarowy z Fitomed i byłam bardzo zadowolona, ten by się równie dobrze pewnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie ten ziołowy zapach odstrasza od wszelkich kosmetyków naturalnych.
OdpowiedzUsuńmiałem kiedyś aprę opakowac tego hydrolatu i pamietam, że sobie go chwaliłem :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar wypróbować ten hydrolat :) oraz różany
OdpowiedzUsuńoczarowy akurat nie pasuje do mojego typu cery, najbardziej lubię różany
OdpowiedzUsuńLubię hydrolaty oczarowe :)
OdpowiedzUsuńale dziwne coś ;o Ty zawsze ynajdujesz takie cisekawostki i rzeczy o których nigdy nie słyszałam :DD :) poza tym śliczny nasyzjnik widzę;))
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie miałam z nim styczności...
OdpowiedzUsuńhydrolaty są fajne :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt lecz nie dla mnie . Nie mam takich problemów
OdpowiedzUsuńto uczucie szczypania trochę mnie do niego zniechęca...
OdpowiedzUsuńTo prawda jest wiele rzeczy o których nie dowiedziałabym się gdybym nie blogowała.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, jednak jeszcze nigdy nie miałam okazji go testować ;-)
OdpowiedzUsuńDo tej pory miałam jedynie hydrolat różany, oczywiście chciałabym spróbować innych, ale wiadomo jak to jest, zawsze po drodze coś innego wpadnie w łapki. Teraz mam wodę różaną. Taka woda czy hydrolat robi za tonik i naprawdę łagodzi podrażnienia. Czasami robią mi sie takie na linii włosów (przez niektóre szampony) i te produkty przynoszą wyraźną ulgę.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że miałam hydrolat oczarowy i nie byłam w stanie przyzwyczaić się do tego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńHydrolat to fajna rzecz..
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam żadnego hydrolatu ;)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze do czynienia z hydrolatem.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nigdy nie używałam żadnego hydrolatu, więc może czas to zmienić :-)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam, ale czytałam wiele dobrego. Póki co, jestem wierna płynom micelarnym.
OdpowiedzUsuń