Obietnice producenta:
Pokochaj nasz najbardziej odlotowy tusz wszechczasów!
DLA KOGO?
Dla kobiet, które pragną nadać swoim rzęsom natychmiastowy efekt wyrazistej objętości bez grudek.
DZIAŁANIE!
• Połączenie nowoczesnej szczoteczki Ultra – Sonic, która zapewnia równomierne pokrycie tuszem zapobiegając powstawaniu grudek, z legendarną formułą Fast – Glide, pozwala osiągnąć nawet 8 razy większą objętość rzęs.
• Maskara dostępna w dwóch odlotowych odcieniach: czarnym, o głębokim, intensywnym nasyceniu, oraz brązowym – dla kobiet poszukujących wybuchowej objętości w nieco subtelniejszym wydaniu.
• Już niebawem dostępna będzie również wodoodporna wersja maskary The Rocket – doskonale sprawdzająca się wiosną i latem.
EFEKT!
Wybuchowa objętość w ekspresowym tempie, pogrubione rzęsy bez grudek.
9,6ml/ok.25-30zł
Moim zdaniem:
Jako tuszoholiczka nie mogłam przejść obojętnie obok akcji promocyjnej Maybelline New York, w której można było dostać najnowsze dziecko MNY, maskarę The Rocket Volum Express. Wysłałam zgłoszenie, a gdy zobaczyłam swoje nazwisko na liście wybranych to z radości skakałam pod sam sufit ;)
Opakowanie tuszu jest typowe dla MNY: duże, grube, utrzymane w niebiesko-różowej kolorystyce z perłowym połyskiem, widoczne już z daleka. Szczoteczka jest silikonowa, czyli taka jaką lubię. Jest bardzo duża, taka jakby napęczniała, z krótkimi włoskami.
Konsystencja tuszu jest kremowa, troszkę rzadka i mokra. Osobiście wolę jak tusz jest jakby suchy, wtedy jakoś lepiej mi się go nakłada i mam wrażenie, że znacznie lepiej rozczesuje rzęsy.
Pierwsze co zauważyłam po wytuszowaniu rzęs The Rocket Volum Express to to, że moje rzęsy nabrały mocnej czarnej barwy. Producent wspomina coś o 8-krotnie większej objętości, ale moim zdaniem są to obietnice baaardzo nad wyrost. To znaczy widać, że rzęsy nabierają nieco objętości, ale aby uzyskać aż 8 razy większą objętość musiałabym chyba jednorazowo wymalować rzęsy całym opakowaniem tuszu. Za to nie mogę odmówić temu tuszowi ładnego rozdzielenia, pogrubienia, podkręcenia rzęs oraz lekkiego wydłużenia. Jednak zauważyłam, że tusz już przy trzeciej warstwie skleja rzęsy...
Trochę bałam się testować The Rocket, ponieważ w ostatnim roku jedna z maskar MNY uczuliła mnie, ale na szczęście ta ani nie podrażniła mi oczu, ani nie uczuliła, nie spowodowała też szczypania czy łzawienia.
Jeśli przeczytałyście notkę do tego momentu to możecie sobie pomyśleć "o, całkiem dobra maskara". Zgodzę się z tym, o ile tuszuje się nią rzęsy w bezdeszczowe i bezśnieżne dni. Nie tak dawno wybrałam się do biblioteki i Galerii Łódzkiej i gdy tylko wyszłam z mieszkania zaczął padać śnieg. Wierzcie mi lub nie, na dworze byłam góra 20mint, czyli tyle ile musiałam przejść na przystanek i z powrotem z kapturem na głowie i schyloną głową, bo śnieg strasznie ciął w twarz, a gdy weszłam do przymierzalni i spojrzałam w lustro doznałam szoku- pod oczami miałam czarne smugi rozmazanego tuszu... Wiem, że nie jest to tusz wodoodporny, ale nie myślałam, że spłynie mi cały podczas krótkiego pobytu na dworzu...
Z tuszami tej marki nie za bardzo się lubię.
OdpowiedzUsuńSwojego ulubieńca już mam :)
lubię masakry MNY :)
OdpowiedzUsuńale z tym spływaniem w śniegu to strasznie.. nienawidzę tego ;)
...i cały czar prysł...takie może być zakończenie:)
OdpowiedzUsuńa szkoda, bo ja nawet lubię tusze MNY:)
No to nieźle Cię ten tusz załatwił...szkoda jednak, że nie pokazałaś jak wygląda na rzęsach:]
OdpowiedzUsuńNIe probowalam, i chyba raczej sie nie skusze:)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony tusz to Maybelline One by One- polecam:)
OdpowiedzUsuńteż bym chciała zobaczyć efekt na rzęsach. czyli na śniegu to wychodzi rocket panda? ;)
OdpowiedzUsuńa jak sprawuje się peeling mango z biedronki?
OdpowiedzUsuńehhh mi łzawi jedno oczko więc pod jednym bym miała pandę :D co nie zmienia faktu iż tusz kuszący ;)
OdpowiedzUsuńmam podobne zdanie, fajny tusz jednak strasznie mnie drażni że odbija mi się na powiekach...
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, myślałam ,że będzie lepszy ...
OdpowiedzUsuńu mnie nie ma takich numerów, choć po godzinie nawet chodziłam w deszczu lub śniegu
OdpowiedzUsuńChyba taki średnia a rozmazanie przez śniego świadczy o małej trwałości tuszu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy tusze Maybelline nie spłynęły mi pod wpływem niekorzystnej pogody. Sprawdzę go! :)
OdpowiedzUsuńTego nie używałam, ale kiedyś uwielbiałam Colossale :)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie! szkoda że nie pokazałaś efektu na swoich rzęsach :(
OdpowiedzUsuńMam ten tusz i bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę odlotowy tusz... Tyle tylko że w moim przypadku by odleciał do kosza, skoro tak się rozmazuje. Nie używam wodoodpornych maskar, ale takich przygód nie akceptuję. Szkoda, wielka szkoda, bo wizja wybuchowej objętości naprawdę mi się podobała:) z drugiej strony, tak jak Ciebie mnie potrafią tusze z MNY uczulić i trochę się ich boję.
OdpowiedzUsuńHmm rzeczywiście, gdyby nie fakt tego "spływania", bylaby o niebo lepsza...
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam, ale szybko się rozmazał w kontakcie z wilgocią :/ trochę za szybko.
OdpowiedzUsuńGdyby nie spływanie, nie byłby pewnie zły ;] Ja jednak zostanę przy moim jedynym, który niedługo opiszę ;]
OdpowiedzUsuńbardzo fajna recenzja! pozdr i zapraszam do obserwowania i na nowy post
OdpowiedzUsuńah to byłaś Ty z tą panda :D
OdpowiedzUsuńTusz nie jest wodoodporny, dlatego mozna sie wszystkiego spodziewać, niestety.
Ja ten tusz lubię, ALE szybko zasycha. Używam od jakiegoś miesiąca i już ciężko się nim maluje, pozostawia mi grudki na rzęsach ... nei wiem czy mi sie trafila taka sztuka czy cos...
Szczerze mówiąc to ja zawsze używam niewodoodpornych tuszy i trzymają się nieźle nawet kiedy pada... także w tej kwestii jestem nieco zaskoczona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
No to kiepsko jak nie przetrzymuje nawet śniegu.. :(
OdpowiedzUsuńmoim ulubionym tuszem jest tusz Super Shock z Avon ;) /K
OdpowiedzUsuńLubię maskary Maybelline, ale ostatnia mnie uczuliła ;/, ale taka nietrwałość jest nie do przyjęcia
OdpowiedzUsuńnie uzywałam ale miło że o niej napisałas
OdpowiedzUsuńBFBM to trening banish fat boost metabolism Jillian Michaels :)
kiedyś namiętnie używałam tuszy od MNY, teraz jakoś odpuściłam...tej maskary nie znam w ogóle :)
OdpowiedzUsuńTo będzie moja kolejna maskara, bo bardzo mnie zainteresowała:P
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, tylko z trwałością trochę gorzej... Jeszcze jej nie miałam ale jakoś szczególnie mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńpiszesz o ochach i achach a tu na koniec bum jak zderzenie ze ścianą :) słabiutko wypada :)
OdpowiedzUsuńudały się i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog... Będę tu wpadać częściej dlatego obserwuję ! :)) *.*
OdpowiedzUsuńJa tez wolę tusz bardziej suchy :) z niektórymi na początku się męczę :p ale tego bym nie kupiła :( ze względu na to rozmazywanie.
OdpowiedzUsuńOoo a ja się już na nią napaliłam ale chyba jednak poszukam czegoś innego
OdpowiedzUsuńja lubie tusze tej firmy i z loreala
OdpowiedzUsuńMiałam na niego chrapkę, kusił mnie ale to już druga negatywna recenzja więc chyba się nie skuszę na niego ;)
OdpowiedzUsuńoj nienawidzę jak mi się tusz odbija albo spływa pod wpływem warunków atmosferycznych (czyt. deszcz lub śnieg), moim zdecydowanym nr 1 wśród tuszy do rzęs jest 2000 calories Max Factor- zawsze do niego wracam:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zawiodłam sie na tych maskarach.
OdpowiedzUsuńO, właśnie byłam ciekawa tej maskary :)
OdpowiedzUsuńO, właśnie byłam ciekawa tej maskary :)
OdpowiedzUsuńNIce blog!!!
OdpowiedzUsuńWould you like to follow each other???
Szkoda, że się tak zachował po tylu pochwałach. Ja bardzo lubię tusze Maybelline i jeszcze nigdy mi się coś takiego nie przytrafiło. Może daj mu jeszcze szansę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten tusz! Mam zamiar wypróbować kolejne MNY :) Ale masz rację, przy trzeciej warstwie skleja rzęsy i pozostawia grudki, dlatego maluję tylko dwa razy i jest idealnie :) Oczywiście obserwuję Cię, podobają mi się Twoje recenzje :) Wpadnij mi miło, będzie mi miło jeśli zaobserwujesz :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńhttp://mademoisellepatrizia.blogspot.com/
ja szukam jakiegos dobrego tuszu i planuje kupic colossal volume :D mam nadzieje ze sie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńooo widze, ze robimy te samy wyzwania na boczki i przysiady :) jak Ci idzie? :)
OdpowiedzUsuńja szukam jakiego dobrego tuszu i ostatnio trafiam na same buble :(
OdpowiedzUsuńDlatego wolę wodoodporne tusze i na te nie wodoodporne w ogóle ostatnio nie zaglądam :p ale recenzja fajna, przyjemnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona, bo myślałam, ze zrobią coś dobrego... w końcu. Kupiłam kilka tuszy Meybeline jednak za każdym razem zawiedziona .
OdpowiedzUsuńU mnie jego żółty brat stawał w miarę na wysokości zadania ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze Rakietki ;)
OdpowiedzUsuń