Obietnice producenta:
Czarna glinka z aloesem i echinaceą to idealny środek do głębokiego oczyszczania i uzdrawiania tłustej i problematycznej skóry. Glinka czarna doskonale oczyszcza skórę, usuwając toksyny i zanieczyszczenia.Normalizuje aktywność gruczołów łojowych i ściąga pory. Ekstrakt Aloe głęboko wnika w skórę, nasycając ją witaminami, minerałami i aminokwasami. Wspomaga wydalanie toksyn i usuwa mikrozapalenia. Ekstrakt Echinacei ma działanie bakteriobójcze.
Skład: glinka czarna naturalna wysokiego stopnia oczyszczenia, ekstrakt Aloe, ekstrakt Echinacei.
60g kosztuje około 5-6zł w sklepach internetowych
Moim zdaniem:
Maseczki z glinek są maseczkami, które w moim przeświadczeniu mają najlepszy wpływ na stan mojej cery. Przetestowałam już kilkanaście różnych, zarówno drogeryjnych, jak i tych w proszku, a nawet w płatkach przypominających czekoladę :P Sprawdziłam już właściwości glinki zielonej, szarej, białej, a teraz przyszedł czas na czarną!
W ciemnej saszetce znajduje się 60 gram drobno zmielonego proszku. Kolor glinki jest bardziej grafitowy niż czarny, a pachnie mi ziemią. Nie jest to najprzyjemniejszy zapach, ale na szczęście nie jest intensywny, a po nałożeniu maseczki na twarz jest w ogóle nie wyczuwalny.
Glinkę mieszałam z płynem micelarnym i/lub wodą oraz z kroplą kwasu hialuronowego- saszetka widoczna na zdjęciu wystarczyła mi na cztery zastosowania. Dobrze rozrobiona z łatwością rozprowadza się po twarzy. Jak możecie się domyślić całość nabrała czarnego koloru, więc po nałożeniu maseczki nie wychodziłam z łazienki, aby żadnego z domowników nie przyprawić o zawał serca :P Maseczkę trzymałam na twarzy minimum 15 minut. W tym czasie glinka powoli i stopniowo zasycha, ale nie na tyle by ściągać skórę twarzy czy przyczynić się do innego dyskomfortu. Nie sprawia trudności w zmywaniu, ładnie schodzi pod letnią wodą, ale może nieco pobrudzić umywalkę.
Pewnie zżera Was ciekawość czy zauważyłam jakiekolwiek efekty ;)? Maseczka z czarnej glinki odżywiła skórę, nawilżyła ją oraz oczyściła. Sprawiła, że na kilka godzin skóra została zmatowiona, stała się bardziej napięta i elastyczna, a pory zostały zmniejszone. Zauważyłam także, że skóra twarzy jest wygładzona, lekko rozjaśniona, a jej koloryt wyrównany. Glinka nie wpłynęła pozytywnie na trądzik jak się tego spodziewałam, ale też nie pogorszyła stanu mojej cery. Jest produktem naturalnym, więc nie ma mowy o podrażnieniu, szczypaniu czy uczuleniu.
Podsumowując, mimo że glinka nie pomogła mi uporać się z grudkami podskórnymi, na co tak bardzo liczyłam ( przy każdym nowym kosmetyku do pielęgnacji twarzy mam taką cichą nadzieję, że tym razem odkryłam perełkę, która jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki sprawi, że wszystkie te uporczywe grudki w końcu znikną z mojej twarzy ), to i tak jestem zadowolona z jej właściwości. Czarną glinkę oceniam wysoko i z czystym sumieniem mogę polecić :)
W ciemnej saszetce znajduje się 60 gram drobno zmielonego proszku. Kolor glinki jest bardziej grafitowy niż czarny, a pachnie mi ziemią. Nie jest to najprzyjemniejszy zapach, ale na szczęście nie jest intensywny, a po nałożeniu maseczki na twarz jest w ogóle nie wyczuwalny.
Glinkę mieszałam z płynem micelarnym i/lub wodą oraz z kroplą kwasu hialuronowego- saszetka widoczna na zdjęciu wystarczyła mi na cztery zastosowania. Dobrze rozrobiona z łatwością rozprowadza się po twarzy. Jak możecie się domyślić całość nabrała czarnego koloru, więc po nałożeniu maseczki nie wychodziłam z łazienki, aby żadnego z domowników nie przyprawić o zawał serca :P Maseczkę trzymałam na twarzy minimum 15 minut. W tym czasie glinka powoli i stopniowo zasycha, ale nie na tyle by ściągać skórę twarzy czy przyczynić się do innego dyskomfortu. Nie sprawia trudności w zmywaniu, ładnie schodzi pod letnią wodą, ale może nieco pobrudzić umywalkę.
Pewnie zżera Was ciekawość czy zauważyłam jakiekolwiek efekty ;)? Maseczka z czarnej glinki odżywiła skórę, nawilżyła ją oraz oczyściła. Sprawiła, że na kilka godzin skóra została zmatowiona, stała się bardziej napięta i elastyczna, a pory zostały zmniejszone. Zauważyłam także, że skóra twarzy jest wygładzona, lekko rozjaśniona, a jej koloryt wyrównany. Glinka nie wpłynęła pozytywnie na trądzik jak się tego spodziewałam, ale też nie pogorszyła stanu mojej cery. Jest produktem naturalnym, więc nie ma mowy o podrażnieniu, szczypaniu czy uczuleniu.
Podsumowując, mimo że glinka nie pomogła mi uporać się z grudkami podskórnymi, na co tak bardzo liczyłam ( przy każdym nowym kosmetyku do pielęgnacji twarzy mam taką cichą nadzieję, że tym razem odkryłam perełkę, która jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki sprawi, że wszystkie te uporczywe grudki w końcu znikną z mojej twarzy ), to i tak jestem zadowolona z jej właściwości. Czarną glinkę oceniam wysoko i z czystym sumieniem mogę polecić :)
Pierwszy raz ją spotykam ale bardzo lubię glinkowe maseczki:) Co do podskórnych gródek polecam zbadanie tarczycy. Miałam ten sam problem, szczególnie na żuchwie i odkąd (niestety) okazało się, że tarczyca nie pracuje prawidłowo i przyjmuję leki problem z takimi bulwami zniknął.
OdpowiedzUsuńdziękuję za podpowiedź, w takim razie koniecznie muszę zbadać sobie tarczycę
Usuńja nie używałam nigdy glinkowych maseczek. w sumie to ja zadnych nie uzywam ;D
OdpowiedzUsuńJa mam z tej serii białą glinkę i bardzo ją sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z glinkami dopiero się rozpoczyna więc czytam ostatnio recenzje i zapoznaję się z glinkami.
OdpowiedzUsuńLubię glinki, choć czarnej nigdy nie używałam, bo nie do mojej cery.
OdpowiedzUsuńo czarnej to nawet nie słyszałam :) zaopatrzyłam się teraz w różową
OdpowiedzUsuńMi się wydaje aby przyniosła widoczne efekty na trądzik to trzeba zastosować serię zabiegów.
OdpowiedzUsuńTeż ją mam i jest w kolejce.
Przyznam, że nie używam glinek, ale tę bym z chęcią wypróbowała. Lubię eksperymenty.
OdpowiedzUsuńCzarna glinka to jedna z moich ulubionych :-)
OdpowiedzUsuńTeż jestem z tych glinkowych...ale czarnej jeszcze nie używałam...moją ulubioną wciąż pozostaje zielona:)
OdpowiedzUsuńUżywam tylko glinkowych maseczek ,bo są najlepsze. Niestety muszę uważać przy zakupie ,ponieważ jestem alergiczką :(
OdpowiedzUsuńhttp://grapverutkaa.blogspot.com/
Kocham glinkę ale o tej nigdy nie słyszałam
OdpowiedzUsuńczarnej glinki też nie miałam okazji wypróbować...
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nigdy nie używałam żadnej glinki :-)
OdpowiedzUsuńlubię glinki, czarnej nie stosowałam więc chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam nigdy czegoś takiego, więc z czystej ciekawości wypróbuje ten kosmetyk skoro tak polecasz.
OdpowiedzUsuńczarnej jeszcze nie stosowałam, obecnie używam różowej :)
OdpowiedzUsuńKurcze muszę w końcu spróbować czarnej glinki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
O czarnej jeszcze nie słyszałam :) A więc jest kolejny produkt do wypróbowania
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję ją po przeczytaniu Twojej recenzji... :)
OdpowiedzUsuńjeju chyba jestem jakaś zacofana bo glinki nie używałam nigdy jeszcze :D
OdpowiedzUsuńZ glinek na razie stosowałam tylko białą i całkiem fajnie działała :) czarną będę musiała kiedyś wypróbować :) sama walczę z grudkami podskórnymi i też na razie nie znalazłam żadnego kosmetyku "cud", który by mi w tym pomógł. Na szczęście nie są na tyle widoczne, abym nie mogła przez nie spać :)
OdpowiedzUsuńOgólnie moje aż nadto też nie są widoczne, ale wiem, że są i to jest najbardziej irytujące :P
UsuńLubię glinki. :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją sobie kupić, zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa w wieku 28 lat zaczynam "dojrzewać" i pojawia mi się trądzik. To tu to ówdzie i pomału zaczyna mnie to denerwować... Myślałam, że już akurat znalazłam coś na ten problem a tu nic :-( no ale czekam na dalsze testy może coś ciekawego znajdziesz :-)
OdpowiedzUsuńCzarna glinka chyba byłaby zbyt mocna dla mojej naczynkowej cery :(
OdpowiedzUsuńZ glinek najbardziej lubię biała:)
OdpowiedzUsuńLubie bardzo glinki ;) szczególnie zieloną ;)
OdpowiedzUsuńStosowałam czerwoną i żółtą :) Czarnej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuń