Pierwszą soniczną szczoteczką, o jakiej usłyszałam, była Foreo Luna. Zbierała same mega pozytywne recenzje, a ja już od jakiegoś czasu uważałam, że mojej skórze twarzy przydałby się jakiś "kopniak" podczas oczyszczania, więc szybko wpisałam w Wujka Google "kup foreo luna". I mało co nie spadłam z fotela, widząc jej cenę. Prawie 800,00 zł?! Po moim trupie, pomyślałam, ale z zakupu sonicznej szczoteczki nie zrezygnowałam. Po prostu zdecydowałam się na jej dużo tańszą wersję z Allegro, za którą, wraz z przesyłką, zapłaciłam około 60,00 zł.
Moja szczoteczka jest bardzo podobna do oryginalnej Luny 2 ( zobaczcie sami ). Ma identyczny, owalny kształt, taką samą przezroczystą płytkę u spodu i układ na panelu. Od frontu ma silikonowe, miękkie i malutkie wypustki, włącznik, który jest jednocześnie wyłącznikiem oraz znaki + i -, które służą do regulowania mocy i szybkości wibracji, w które szczoteczka wpada po włączeniu. Z tyłu jest bardziej wypukła, z liniowymi wypustkami. Jest to strona anti-aging, redukująca widoczność mimicznych zmarszczek. Do tej pory rzadko korzystałam z tej strony szczoteczki. Jednak w moim wieku powinnam chyba bardziej się nią zainteresować ;)
Mój gadżet do oczyszczania twarzy jest w kolorze jasnego różu. Wykonany został z bardzo dobrej jakości silikonu, który nie śmierdzi, nie odbarwia się, wypustki się nie odkształciły, w ogóle nic się z nie dzieje, a szczoteczki używam systematycznie od ponad pół roku. Jest zasilana na dwie baterie AA. Mam ją od grudnia, a dopiero raz, chyba w maju, wymieniałam w niej baterie. Kryją się one pod przezroczystym spodem szczoteczki, dzięki któremu ładnie stoi na umywalce. Ta podstawka jest bardzo szczelna, nie przepuszcza wody do środka. Mocno trzyma się swojego miejsca, więc aby wymienić baterie potrzebna jest męska ręka, która wyciągnie płytkę i umieści w środku nowe bateryjki. Szczoteczka jest nieduża ( mieści się w dłoni ), poręczna i leciutka, więc często zabieram ją w podróże.
Mojej "Luny" używam codziennie, głównie podczas wieczornej pielęgnacji. Po zmyciu makijażu, lekko zwilżam twarz, na wypustki aplikuję porcję żelu do oczyszczania, włącznikiem wprawiam szczoteczkę w drżenie i przykładam do skóry. Masaż wykonuję okrężnymi ruchami, rozprowadzając tym samym żel po całej twarzy. Staram się zbyt mocno nie przyciskać szczoteczki do twarz, bo co ma zrobić, i tak zrobi, nawet bez użycia siły ;) Zabieg oczyszczania skóry jest przyjemny i relaksujący, przeważnie trwa on u mnie minutę lub dwie. Po zakończeniu tego etapu pielęgnacji, wystarczy wyłączyć szczoteczkę, pod bieżącą wodą spłukać z niej resztki produktu i odstawić do wyschnięcia.
W ciągu tych kilku miesięcy, szczoteczkę zdążyłam wypróbować już z kilkoma różnymi żelami. Z moich obserwacji wynika, że wywoływane przez nią drgania potęgują ilość wytwarzanej przez kosmetyk piany. Zauważyłam to podczas mycia skóry czarnym mydłem w płynie, które ładnie się pieniło, gdy myłam twarz szczoteczką, ale za nic nie chciało się spienić, gdy w ruch szły palce. Wiecie, że lubię, gdy produkt myjący dobrze się pieni, więc szczoteczka ta ma u mnie za to dodatkowy plus.
Z regularnego używania szczoteczki płyną same korzyści dla skóry. Wypustki docierają w głąb skóry, tym samym dokładniej "wymiatając" z niej brud, zanieczyszczenia, tłuszcz i resztki makijażu. Jest czysta jak nigdy dotąd. Skóra jest miękka, bardziej promienna i jędrniejsza. Jej faktura jest gładsza, przestała też tak intensywnie wydzielać sebum. Szczoteczka peelinguje skórę, delikatnie złuszczając martwy naskórek i usuwając suche skórki. Masaż, jaki funduje nam soniczna szczoteczka, pobudza mikrokrążenie skóry, dzięki czemu kosmetyki, których użyjemy po umyciu twarzy, lepiej się wchłaniają i dają dużo lepsze efekty.
Nie mam porównania z oryginalną szczoteczką Foreo Luna, ale ja z tej swojej podróbki jestem bardzo zadowolona. Na tyle, że nie widzę sensu wydawać fortuny na oryginał. Sądzę, że Luna dałaby taki sam efekt, tylko za dużo większą kasę. Posiadana przeze mnie szczoteczka w pełni spełnia moje wymagania, podniosła moją pielęgnację twarzy na wyższy poziom i nie wyobrażam sobie powrotu do zwykłego, manualnego oczyszczania skóry.
nie zawsze trzeba wydawać krocie na oryginał ;) ja ze swojej biedronkowej wersji jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńJa się właśnie ostatnio nad tą biedronkową zastanawiałam :)
Usuńi kupiłaś?;p
Usuńja bardzo lubię takie oczyszczanie facjaty:D lepsze to niż peelingi:)
OdpowiedzUsuńKiedyś będę musiała sobie kupić taka szczoteczkę, bo wydaje się fajna :)
OdpowiedzUsuńdalej jest w biedronce;D
Usuńna pewno nie kupię oryginalnej luny ale właśnie taki zamiennik, chciałabym ją wypróbować, lubię takie gadżety
OdpowiedzUsuńteż używam różnych wspomagaczy do wieczornego oczyszczania twarzy, ale najczęściej wybieram gąbkę konjac :)
OdpowiedzUsuńJa mam orygininał w wersji mini i jestem bardzo zadowolona więc już chyba niczego nie szukam do czasu aż pokażą się jeszcze wymyślniejsze cuda hehe:D
OdpowiedzUsuńZa tą oryginalną to nigdy bym tyle nie dała, nawet nie mam ochoty na tą tańszą, za to chętnie bym sobie kupiła taką zwykłą, silikonową , też podobno ułatwia mycie .
OdpowiedzUsuńJa nie sięgnę po taki gadżet. Jestem pewna, że za często to bym go nie używała. Leżałby i kurzył się tylko :)
OdpowiedzUsuńW Biedronce niedawno były takie szczoteczki - niestety nie udało mi się żadnej kupić.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam szczoteczkę sonoczną w biedronce ;) dopiero zaczełam jej używać ;)
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba :). Odpowiednie działanie w tańszej wersji :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, w biedronce też szczoteczki były jednak jeszcze nie mam, Dermofuture oferuję swoje ale cena jest już wyższa bo około 180 złtych trzeba wydać ;/
OdpowiedzUsuńJa mam tą z biedrony i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMam w planach taki zakup.
OdpowiedzUsuńSkusiłam się nie Biedronkową i zapowiada się obiecująco :D
OdpowiedzUsuńja dostałam szczoteczkę soniczną od siostry na urodziny M<3 jest genialna i nie rozglądam się za żadna inną ;D ale ta ma uroczy kolor :3
OdpowiedzUsuńehh nie wiem czy się komć dodał :<< bo jak cos too xD moja siostra kupiłam szczoteczkę soniczną do mycia twarzy na urodziny :) imega ją lubie, dlatego żadna inna mi niepotrzebna ;DD a ta ma cudowny kolorek :3
OdpowiedzUsuńJa również mam podobną SZCZOTECZKĘ,tyle - że z BIEDRONKI - jeszcze jej nie używałam,ale pokładam w niej wielkie nadzieje.
OdpowiedzUsuńJa kupiłam w zeszłym tygodniu oryginalną Foreo Lunę Mini :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do jej zakupu!
OdpowiedzUsuńJa kupiłam w zeszłym tygodniu oryginalną Fore Lunę mini :)
OdpowiedzUsuńkurczę fajna, tyle się ostatnio o niej słyszy
OdpowiedzUsuńCiekawe jak taka szczoteczka sprawdziłaby się na naszej twarzy :)
OdpowiedzUsuńmoże i ja sie kiedyś skusze
OdpowiedzUsuńZakupiłam w Biedronce, zobaczymy jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kusi wypróbowanie szczoteczki sonicznej, miałam ostatnio chrapkę na te z Biedronki :D
OdpowiedzUsuńJa też jestem zdania, że nie warto wydawać tak dużej kwoty na szczoteczkę, skoro bardzo podobna i kilka razy tańsza daje zbliżony efekt :) Podobnie było ze szczoteczką Clarsonic. Oryginał też jest bardzo drogi, ale za chwilę wyszły na rynek produkty inspirowane, które też się dobrze sprawdzały :) Tak, w tym wieku koniecznie zacznij już używać drugiej strony szczoteczki :P
OdpowiedzUsuńMuszę kupić chociażby podróbkę, bo moja twarz ostatnio jest w opłakanym stanie :(
OdpowiedzUsuń800 zł nie wydałabym na takie urządzenie, ale już za 60 zł mogłabym zaryzykować.
OdpowiedzUsuńMam Biedronkową, ale na razie nie skradła mojego serca. Czasem faktycznie bez sensu wydawać na gadżet kupy pieniędzy.
OdpowiedzUsuńchętnie bym wypróbowała taką szczoteczkę, ale tańszą wersję ;)
OdpowiedzUsuńMuszę rozważyć jej zakup, jestem bardzo ciekawa jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowałam się na tą szczoteczke z biedronki w kolorze fioletowym. Można wiedzieć z jakim dokladnie zelem ją stosowalas? :)
OdpowiedzUsuńmiędzy innymi z żelem z kwasem migdałowym Norel oraz czarnym mydłem w płynie, o których wspomniałam w notce, a także z żelem Biolaven
UsuńI mnie ona kusi i nie kusi....kusi to fajne oczyszczanie, leżą jeszcze u mnie biedronkowe może jednak się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSporo ostatnio się słyszy o tych szczoteczkach :D chyba będę musiała pomyśleć i ja o niej, ale zdecydowanie zacznę od podróbki :)
OdpowiedzUsuńFajna jest. Ale tych wypustek to ja bym chciała żeby były aż do tej ostatniej lini, a nie tak malutko ich :D
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie kupiła szczoteczki za tyle kasy (mam na myśli oryginał), ale Ty dobrze zainwestowałaś. Na biedronkową się nie zdecydowałam. Ale może kiedyś.
OdpowiedzUsuńZdecydowałam się ostatnio na wersję biedronkową :) zobaczymy co z tego wyjdzie :D
OdpowiedzUsuńCo prawda nie jestem fanką takich gadżetów, ale cena jest bardzo przyjemna i kusi ;)
OdpowiedzUsuńNie kupiłabym szczoteczki do twarzy za 800 zł, cena z kosmosu. Tym bardziej, że są zamienniki, które jak widać, działają bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńCiekawie się prezentuje ta szczoteczka ;)
OdpowiedzUsuń