Dziś mam dla Was post, którego do tej pory nie było na moim blogu. Albo jestem niezbyt wymagającą konsumentką albo miałam to szczęście, że zawsze trafiałam na kosmetyki, które mniej lub bardziej, ale jednak mi pasowały. Jednak od kilku tygodni mam w swoich zapasach kosmetycznych 4 produkty, których nie polubiłam i przed którymi chciałabym Was, moje drogie Czytelniczki, przestrzec.
Pierwszym z nich jest korektor Liquid Concealer Golden Rose. Na stronie producenta wyczytamy, że przeznaczony jest do ukrycia drobnych zmian na twarzy lub rozjaśnienia cieni pod oczami. Jedyne, co mi pasuje w tym korektorze, to forma aplikatora, czyli wygodny pędzelek. Reszta jest do kitu: opakowanie jest kiepsko wykonane, pokrętło lubi się zacinać i wysuwać na pędzelek zbyt dużą ilość korektora, a on sam niewiele sobie robi z tego, co pisze o nim producent. Nie miałam wobec niego wielkich wymagań, potrzebowałam czegoś lekkiego na cienie pod oczami i Pani na stoisku poleciła mi właśnie tego gagatka. I na tym poleceniu przejechałam się jak Zabłocki na mydle, bo korektor Golden Rose okazał się po prostu bublem, który ani nie tuszuje drobnych, najdrobniejszych niedoskonałości, ani, tym bardziej, nie radzi sobie z cieniami pod oczami.
Drugim niewypałem kosmetycznym jest szminka w płynie Lip Tint Bell. Do opakowania nic nie mam, jest solidnie wykonane, szczelne i ogólnie dość przyjemne dla oka. Pędzelek jest moim zdaniem nieco za duży, ale dość szybko nauczyłam się z nim współpracować. Kolor, który wybrałam dla siebie to nr 4, czyli ładna, średnio intensywna czerwień delikatnie przełamana różem. I to, co dobre tutaj się kończy. Szminka Lip Tint jest słabo napigmentowana i tym samym ma słabe krycie. Aby równomiernie umalować usta, pokryć je jednolitą warstewką koloru, potrzebowałam ją nałożyć wiele, wiele razy. I nigdy to się nie opłaciło. Pomadka Bell, po mniej więcej godzinie od nałożenia, zaczyna jakby wysychać i tracić kolor, co na ustach wygląda tak, że do pewnego momentu są wyblakłe, w małej części widać na nich nałożony odcień szminki, ale już przy złączeniu warg, tego koloru nie ma, bo schodzi i to w dodatku nierównomiernie. Na myśl, w ramach porównania, przychodzi mi zima, kiedy drogi i chodniki posypywane są piaskiem i solą, która wżera się w buty i tworzy takie białe smugi. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Jeśli tak, to przyznacie mi rację, że wygląda to tragicznie. Być może do Biedronki, w której kupiłam pomadkę, trafił gorszy sort?
W kosmetykach do pielęgnacji też znalazłam dwa buble. Jednym z nich jest olejek wzmacniający włosy z serii Olejki Orientalne Marion. Początkowo, nie miałam do tego olejku żadnych zastrzeżeń. Jego niewielka ilość nałożona na włosy delikatnie je zmiękczała, sklejała końcówki, przez co wyglądały zdrowiej, i ujarzmiała moje niesforne kłaczki. Jednak im dłużej nakładałam olejek na włosy, tym gorzej na nie oddziaływał. Mimo iż uważam, aby nie przesadzić z ilością olejku i zawsze nakładam go taką samą porcję, to zamiast dodawać włosom miękkości i delikatnie je nawilżać, szybko je przetłuszczał. Zamiast dyscyplinować włosy, zdarzało się, że wzmagał ich puszenie. Zamiast dodawać im blasku i zdrowszego wyglądu, w moich oczach wyglądały jak siano. Opakowanie też zostawia wiele do życzenia, bo chociaż sama buteleczka wykonana jest z solidnego plastiku, to nasadka chroniąca pompkę popękała mi bardzo szybko, co jednak udało mi się sprytnie ukryć na zdjęciu ;) Aplikator też jest średni, bo zamiast łagodnie dozować olejek, agresywnie go z siebie wypluwa i jak się zapomnę, to mam umycia, np. umywalkę.
I ostatnim produktem, który zyskał u mnie miano bubla, jest matujący krem korygujący Dermo face Sebio Tołpa. I jest to moje największe rozczarowanie, bo markę sobie naprawdę cenię i lubię jej produkty. Jednak z tym kremem nie da się polubić. O tubce nie będę nic pisać, bo jest charakterystyczna dla Tołpy i naprawdę dobrze wykonana. Jednak jej zawartość to inna para kaloszy. Krem ma leciutką konsystencję, subtelny, kremowy zapach i kolor ubrudzonej białej skarpetki. I nie robi kompletnie nic. Stosowałam go systematycznie, kilka długich tygodni, ale efektów jak nie było, tak nie było. Żadnych. Ani nawilżenia, ani zmatowienia. Zero ukojenia, zero regulacji wydzielania serum. Najmniejszego wpływu na niedoskonałości, najmniejszego odblokowania porów. Zero, nul, nada.
Przez tyle lat prowadzenia bloga czy w ogóle używania kosmetyków, tak bardzo się nie zawiodłam, jak teraz na tej czwórce. Wszystkie lądują od razu w koszu na śmieci, ja trzymam się od nich z daleka i Wam radzę to samo.
A u mnie te olejki z Mariona dosyć dobrze się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przestrzegasz przed takimi bublami.
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z nich.
OdpowiedzUsuńTen tint od Bell wysuszyl mi usta masakrycznie. Marki Marion w ogole nie lubię
OdpowiedzUsuńJa z GR ostatnio trafiłam na eyeliner, który też okazał się kompletnym bublem... (Dipliner Water Resistant) Więcej nie kupię innej czerni, niż tej z serii metalicznej :/
OdpowiedzUsuńKilka razy przymierzałam się do zakupu tego olejku z Mariona. I nawet wczoraj jeszcze raz go w sklepie oglądałam, ale jednak zrezygnowałam. Teraz już wiem, że nieświadomie podjęłam dobrą decyzję. Dziękuję Ci za tę recenzję, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam różową wersję olejku firmy Marion i go uwielbiam :) tej wersji nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego tinta z bell.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłam się obecnością olejku Marion w tym zestawieniu. Sama nie miałam, ale z tego co pamiętam, to pozytywne opinie czytałam na jego temat.
OdpowiedzUsuńMiałam inny olejek Marion i takich złych wrażeń nie mam. Zasmuciła mnie Tołpa bo miałam ochotę wypróbować, ale teraz to nie wiem...
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie trafiłam na żadne z tych bubli.
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńHa, Marion i mnie zawiódł i to dzisiaj, bo rano umyłam włosy i nałożyłam olejek a teraz mam piękne siano <3
OdpowiedzUsuńCo do olejku z Marion mam podobne odczucia - najpierw wydaje się, że działa ok, a potem kończy się sianowatymi włosami ;)
OdpowiedzUsuńO, u mnie te olejki mariona też słabiuutko :( właśnie przygotowuję post na ten temat i niestety nie będzie to pozytywna recenzja.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
u mnie zarówno olejek tamanu jak i kokos na włosach nie sprawdzają się więc ten olejek także nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńO ta szminka też jest na liście moich bubli.
OdpowiedzUsuńWiele osób sobie chwali ten krem matujący Tołpy, a tu taka niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńAle buble! Cieszę się, że na nich nie trafiłam. Do Tołpy w ogóle nie mam przekonania, żaden produkt mi się nie sprawdził poza jedną maską.
OdpowiedzUsuńU mnie Lip Tint sprawdza się bardzo dobrze, aż dziwię się, że znalazł się u Ciebie w bublach ;) Ten krem z Tołpy też się u mnie nie spisał. Strasznie wysuszał skórę, a oprócz tego nie robił nic.
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam. I widzę że nic nie tracę :)
OdpowiedzUsuńNie znamy tych kosmetyków, więc na szczęście się na nich nie przejechałyśmy :P
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych produktów. Szkoda, że się nie sprawdziły ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się u Ciebie nie sprawdziły, ja osobiście bardzo lubię te olejki orientalne. :)
OdpowiedzUsuńprzydatny post ;) zapamiętam czego lepiej unikać
OdpowiedzUsuńhttp://creamshine.blogspot.com/
O proszę widzę że nie tylko mi korektor z GR się nie sprawdził .
OdpowiedzUsuńKupiłam go z polecenia RLM do której mam duże zaufanie w kwestii kosmetycznej. Chyba będę musiała go zużyć jako bazę pod cienie bo niestety do niczego innego się nie nadaje .
Na szczęście żadnego z nich nie miałam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przestrogę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sprawdziły Ci się te kosmetyki, ja z nich mam ten tint z Bell, ale fioletowy i powiem szczerze, że nieźle się sprawdza, długo się trzyma może zależy to od koloru ;)
OdpowiedzUsuńZasmucilas mnie umieszczeniem w tym zestawieniu produktu Tolpy. Ostatnio kupilam serum matujace tej marki. Mam nadzieje, ze nie okaze sie bublem.
OdpowiedzUsuńprodukty do włosów z MArion to dla mnie buble nad buble...
OdpowiedzUsuńU mnie szminka bell jest nie do zdarcia, ale nie lubie jej, bo wywołuje u mnie uczulenie :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam, ale na pewno nie kupię -dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście żadnego z nich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa tej wersji olejku na końcówki, używałam kiedyś tego w kolorze pomarańczowym i był całkiem okej.
OdpowiedzUsuńa mi właśnie koleżanka polecała ten korektor z gr... ja średnio w sumie przepadam za ich kosmetykami (ich puder mnie uczulił) więc na bank nie skorzystam również z tego produktu :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skusiłam się na ten korektor z GR. Ogólnie bez korektora nie wychodzę z domu, takie mam cienie pod oczami :/ Za to bardzo polubiłam ten z Wibo ;)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam tego kremu Tołpy ale to dziwne bo wszystkie kosmetyki tej firmy które miałam były naprawdę super...
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie, lubie produkty Tołpy, ale widać i u nich można trafić na byle co.
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie będę używać:)
OdpowiedzUsuńna szczęście nie miałam z nimi do czynienia :D
OdpowiedzUsuńa właśnie zastanawiałam się nad tym kremem Tołpy, a teraz musżę szukać coś innego :(
OdpowiedzUsuńa właśnie zastanawiałam się nad tym kremem Tołpy, a teraz musżę szukać coś innego :(
OdpowiedzUsuńZ tej listy znam tylko krem Tołpy. Mnie odpowiadał.
OdpowiedzUsuńMam różowy tint i aż tak źle się nie dogadujemy, choć fakt, jakiś rewelacyjny nie jest. :)
OdpowiedzUsuńCo do kosmetyków Bell, sama ich często używałam lata temu, teraz niestety odnotowałam, że ich jakość się pogorszyła. Nie umiem trafić na dobry tusz, a przetestowałam już wiele. Co do Mariona, ja używałam tego z 5 olejkami i niestety zauważyłam, że po nim zaczęły mi się końcówki rozdwajać - po nim lub też on temu nie zapobiegł, a powinien. Przez to też kosmetyki Bell i Marion traktuję jako kosmetyki z niższej półki.
OdpowiedzUsuńTen tint Bell to koszmar, nie wiem ,czemu jest dosc lubiany przez spore grono blogerek :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skusiłam się na ten krem z Tołpy.
OdpowiedzUsuń:*
Cieszę się, ze zerknęłam na Twój wpis. ostatnio widziałam w gazetce reklamowej olejki Marion i planowałam zakup. Teraz już się wstrzymam (poczekam, aż coś polecisz)
OdpowiedzUsuń