Obietnice producenta:
Lekki mus do ciała o wyjątkowych właściwościach ujędrniających. Zawartość oleju arganowego i oleju z pestek winogron doskonale nawilżają i regenerują skórę, nadając jej piękny, zdrowy wygląd. Ekstrakt z kakaowca posiada silne właściwości nawilżające, tonizujące i odżywcze, dzięki temu nasza skóra staje się jedwabiście gładka i ujędrniona.
Skład: Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annus Sunflower Seed Oil, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Cocoa Bean Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum
150 ml kosztuje około 25,00 zł ( w promocji w granicach 18,00 zł ) w Tesco
Moim zdaniem:
Znamy się już bardzo długo, więc wiecie, że moja skóra nie jest zbyt wymagająca. Nie oznacza to jednak, że odpuszczam sobie jej pielęgnację. Nic z tych rzeczy, każdego wieczoru dbam o to, aby odpowiednio ją nawilżyć. Przerobiłam już bardzo wiele balsamów do ciała, lepszych lub gorszych. Obecnie używam ciasteczkowego musu do ciała Bioamare.
Kosmetyk zamknięty jest w wygodnym słoiczku z aluminiową nakrętką. Opakowanie jest przezroczyste, więc jak na dłoni widać, ile produkty jeszcze zostało. W słoiczku podoba mi się jego szeroki otwór, umożliwiający bezproblemowe wydobycie musu i wykorzystanie go do ostatniego grama. Sam mus ma konsystencję puszystej pianki, która pod wpływem ciepła naszego ciała roztapia się, zmieniając swoją treściwą formułę w oleistą emulsję. Łatwo rozprowadza się po ciele, otulając zmysły swoim aromatycznym, słodkim zapachem kruchych ciasteczek z kawałkami czekolady.
Wysoko w składzie kosmetyku znajduje się masło shea oraz olej z pestek winogron i ze względu na ich obecność mus natłuszcza skórę i nie od razu się wchłania, dlatego, moim zdaniem, lepiej jego aplikacje zostawić sobie na wieczór. Po wchłonięciu wyczuwalny jest jeszcze delikatny film na skórze, ale nie na tyle tłusty, by mocno przeszkadzać. Ja zakochałam się w tym balsamie od pierwszego użycia. Uwielbiam, wręcz ubóstwiam używać ciasteczkowego musu Bioamare, bo fantastycznie dba o moją skórę. Dogłębnie ją nawilża, mocno odżywia i wygładza. Po jego użyciu skóra jest elastyczna, mięciutka w dotyku i słodko pachnąca. Efekt wypielęgnowanej skóry jest bardzo trwały, nie znika po kolejnym myciu. Mus ten zdecydowanie skradł moje serce i chcę go więcej i więcej i więcej.
Nie wiem czy wiecie, ale Bioamare to kosmetyki pochodzące od tego samego producenta, co Nacomi. Miałam przyjemność współpracować z tą marką i niektóre z Was mogą pamiętać, że jakieś dwa lata temu testowałam identyczny mus od Nacomi ( klik ). Ciasteczkowy zapach obu tych musów jest na pewno jednym z moich ukochanych kosmetycznych aromatów. Kosmetyki Bioamare, tak jak Nacomi, są w 100% naturalne, maja proste i przyjazne składy oraz nie są testowane na zwierzętach. Są jednak łatwiej dostępne, bo znaleźć je można w każdym markecie Tesco. Więc szukajcie ich, szukajcie :D
Z chęcią się skuszę skoro polecasz.
OdpowiedzUsuńwykupimy cały zapas;D
Usuńchcę go :)
OdpowiedzUsuńI akurat dzisiaj będę w Tesco - skusiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńhaha;D
UsuńJa mam od dawna ochotę na ciasteczkowy mus Nacomi ale skoro piszesz że ten jest prawie identyczny to na pewno się za nim rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńmmmm ja też chcę pachnieć jak ciasteczko;]
OdpowiedzUsuńWidziałam je ostatnio w Tesco właśnie :)
OdpowiedzUsuńNacomi? Fajnie, ostatnio odkrywam ich produkty, a skoro to ten sam producent, a łatwiej dostępny, to chętnie po nie sięgnę :P
OdpowiedzUsuńZapachu jestem ciekawa <3
OdpowiedzUsuńuuu jak to jest w Tesco to ja chcę :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym go wypróbowała
OdpowiedzUsuńJa także przetestowałam już mnóstwo balsamów, wciąż szukam ideału :) Wydaje mi się, że jego ciasteczkowy zapach podbiłby moje serce (lub nos :)). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładny skład.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś taki mus o zapachu "Creme brulee" i pachniał właśnie jak takie pyszne ciasteczko...
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodko pachnące kosmetyki do ciała, zapach ciasteczek długo utrzymuje się na skórze? :)
OdpowiedzUsuńtak godzinę, może dwie.
UsuńCoś dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńMam ciasteczkowy mus Nacomi i jest świetny, ale niestety już mi się kończy. Pisałam o nim ostatnio na blogu :)
OdpowiedzUsuńMus z Nacomi kusi mnie od dawna, więc w czasie wizyty w Tesco chętnie się skuszę na jego brata bliźniaka. Czuję, że ciasteczkowy zapach podbije moje serce :)
OdpowiedzUsuńMnie brakuje systematyczności, jeśli chodzi o używanie kosmetyków pielęgnacyjnych do ciała...
OdpowiedzUsuńCiasteczkowy bym chętnie przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńZapach <3
OdpowiedzUsuńTo chyba odłam Nacomi. ja właśnie miałam ten ciasteczkowy mus z Nacomi i był ekstra
OdpowiedzUsuńLubię Nacomi, więc i Bioamare mogłabym polubić :)
OdpowiedzUsuńInteresujący produkt :)
OdpowiedzUsuńmój blog
Chciałabym :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała się zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńnicoolsblog.blogspot.com
Mam na nie chęć tylko muszę uszczuplić maślane zapasy :D
OdpowiedzUsuńTakie ciasteczko to ja chętnie :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej marce, a tym bardziej nie wiedziałam, że mają tego samego producenta. Ja właśnie testuję ten mus tylko Nacomi i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego kosmetyku tej marki, ale Twoja recenzja mnie przekonała. Zresztą uwielbiam słodkie zapachy , więc taki ciasteczkowy byłby dla mnie idealny :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście musi przepięknie pachnieć. W dodatku ma w składzie masło shea... mmmm:)
OdpowiedzUsuńAaaa, to jest jeden z produktów Nacomi dla Tesco! Jak znajdę sklep to coś na pewno kupię. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam musy, ale nie wiem czy ten zapach by mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ciasteczkowy mus innej firmy, i zapach mnie oczarował. Z tym produktem pewnie byłoby tak samo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Urban Vagabond
Uwielbiam Nacomi, ciasteczkowy mus chodzi za mną
OdpowiedzUsuńKonsystencja i skład jak najbardziej do mnie przemawiają.
OdpowiedzUsuńCoś dla mojej żony- dam namiary :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie. Chociaż ja jak na razie jestem wierna swojemu masłu kokosowemu z Bielendy
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zapach ciasteczkowy do mnie przemawia. Ale nie tylko. To, że balsam wchłania się jest ważną informacją. Niektóre "obietnice" producentów są bez pokrycia, bo okazuje się, że się kosmetyk marze a potem długo ciało pozostaje lepkie :/ Zatem jak tylko zobaczę balsam w sklepie, to na pewno po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki o zapachu jedzenia :)
OdpowiedzUsuńMam czekoladowy szampon i odżywkę <3
Rozmawiamy o kosmetykach a mnie ochota na coś słodkiego naszła :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze ale już sama nazwa kusi mega. :D
OdpowiedzUsuńMmm...pachnieć jak ciasteczko :) Cudownie ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się na niego skusić ;)
Pewnie pachnie obłędnie:D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko o zapachu ciasteczek ( same ciasteczka też ) ! Bardzo lubię używać musów, bo są lżejsze niż niektóre balsamy, więc muszę się chyba wybrać do Tesco :D
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się teraz taki mus, który dobrze dba o skórę :)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy wpis :) buziaki
OdpowiedzUsuńnicoolsblog.blogspot.com
W tesco powiadasz... ?
OdpowiedzUsuńTrzeba go kupić! :)
Chyba się skuszę... no i ta nazwa :) Tak nakremować się i zabrać za jedzenie ciasteczek... ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, myślę że też się skuszę. Zapraszam również do siebie - https://kahsdesign.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzuję, że bym się z nim polubiła :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że mam dużo mazideł do pielęgnacji ciała, bo z chęcią bym go kupiła :)
OdpowiedzUsuńCiasteczkowa woń? Bierzemy i nie mamy więcej pytań xD
OdpowiedzUsuńO ciasteczkowym zapachu, jeszcze nic nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten mus od Nacomi i w opakowaniu szalenie podobał mi się zapach. Niestety na skórze gubił się i był przytłumiany zapachem naturalnego masła shea, którego nie potrafię znieść. Po kilku podejściach poddałam się i wyrzuciłam.
OdpowiedzUsuń