Jakiś czas temu, po wielu miesiącach używania i chwalenia sobie, mój ulubiony pędzel do rozprowadznia podkładu, Hakuro H50, poszedł w odstawkę, ponieważ znalazłam nowego faworyta do nakładania podkładu. Jest nim pomarańczowa gąbeczka Miracle Complexion Sponge, Real Techniques. Nie pomyślałabym, że do tak niepozornego gadżetu zapałam tak dużym, kosmetycznym uczuciem, bo nasza znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze...
Dwupak gąbeczek Real Techniques zamówiłam prawie rok temu w jednej z internetowych drogerii w promocyjnej za mniej więcej 40,00 zł. Była to naprawdę okazyjna cena, bo pojedynczo kupiona gąbeczka kosztuje średnio około 25,00 zł. Obejrzałam kilka filmików na YT jak należy się z nią obchodzić, jak aplikować nią podkład, jak utrzymywać w czystości i tym podobne. Bogatsza o potrzebną wiedzę, usiadłam z zamiarem wykonania pierwszego makijażu przy jej pomocy, co skończyło się totalną porażką, niezadowoleniem, przypadkowym zrobieniem dziury w gąbeczce i koniec końców rzuceniem jej w kąt. Mimo, że zmoczyłam gąbkę pod bieżącą wodą, odcisnęłam jej nadmiar w papierowy ręcznik i dopiero zaczęłam aplikować nią podkład, to coś poszło źle, bo po skończeniu makijażu, twarz nie wyglądała na umalowaną. Chodzi mi o to, że wszystkie niedoskonałości, zaczerwienienia, nierówny koloryt cery nie zostały zatuszowane, a skóra wyglądała tak, jakby w ogóle nie widziała podkładu. Ten jeden raz mocno mnie zniechęcił do używania jej przez następnych kilka miesięcy. Jednak jakiś czas temu, przy okazji porządków przypomniałam sobie o niej i nawet rozważałam albo jej wyrzucenie albo mocne skrytykowanie na blogu, ale w przypadku pierwszej możliwości było mi trochę szkoda tych pieniędzy, które za nią dałam, a w przypadku drugiej sytuacji nie mogłam napisać negatywnej recenzji po jednym jej użyciu. Postanowiłam więc dać jej jeszcze jedną szansę, a ona wykorzystała to w 100% :)
Dwupak gąbeczek Real Techniques zamówiłam prawie rok temu w jednej z internetowych drogerii w promocyjnej za mniej więcej 40,00 zł. Była to naprawdę okazyjna cena, bo pojedynczo kupiona gąbeczka kosztuje średnio około 25,00 zł. Obejrzałam kilka filmików na YT jak należy się z nią obchodzić, jak aplikować nią podkład, jak utrzymywać w czystości i tym podobne. Bogatsza o potrzebną wiedzę, usiadłam z zamiarem wykonania pierwszego makijażu przy jej pomocy, co skończyło się totalną porażką, niezadowoleniem, przypadkowym zrobieniem dziury w gąbeczce i koniec końców rzuceniem jej w kąt. Mimo, że zmoczyłam gąbkę pod bieżącą wodą, odcisnęłam jej nadmiar w papierowy ręcznik i dopiero zaczęłam aplikować nią podkład, to coś poszło źle, bo po skończeniu makijażu, twarz nie wyglądała na umalowaną. Chodzi mi o to, że wszystkie niedoskonałości, zaczerwienienia, nierówny koloryt cery nie zostały zatuszowane, a skóra wyglądała tak, jakby w ogóle nie widziała podkładu. Ten jeden raz mocno mnie zniechęcił do używania jej przez następnych kilka miesięcy. Jednak jakiś czas temu, przy okazji porządków przypomniałam sobie o niej i nawet rozważałam albo jej wyrzucenie albo mocne skrytykowanie na blogu, ale w przypadku pierwszej możliwości było mi trochę szkoda tych pieniędzy, które za nią dałam, a w przypadku drugiej sytuacji nie mogłam napisać negatywnej recenzji po jednym jej użyciu. Postanowiłam więc dać jej jeszcze jedną szansę, a ona wykorzystała to w 100% :)
Co takiego się stało, że zmieniłam zdanie o gąbeczce Miracle Complexion Sponge? Bardzo prosta rzecz: nie moczę jej pod bieżącą wodą, bo znalazłam inny sposób zwilżania jej- do buteleczki z atomizerem wlewam wodę i spryskuję gąbeczkę wodną mgiełką, a nadmiar wyciskam w chusteczkę higieniczną. Taka mała zmiana sprawiła, że gąbeczka pokazała na co naprawdę ją stać, tym samym zostając moim ulubionym akcesorium do makijażu. Myślę, że zmoczona pod kranem, nawet po wyciśnięciu w chusteczkę, nadal ma w sobie zbyt dużo wody, przez co i ona i aplikowany podkład tracą na swoich właściwościach. Pod wpływem wody gąbka powiększa się, jest przez to wygodniejsza w użyciu, lepiej trzyma się w dłoni. Poza tym jest milsza w dotyku, a podkład nakładany takim zwilżonym "narzędziem" ładniej stapia się ze skórą.
Używanie gąbeczki jest dziecinnie proste. Najpierw wyciskam pompkę lub dwie podkładu na wierzch dłoni, a następnie delikatnie maczam gąbeczkę w podkładzie i dopiero nanoszę na skórę. Płaską częścią aplikuję podkład, rozprowadzając go po całej twarzy ( najpierw rozcierając, aby ujednolicić koloryt skóry, a następnie stemplując, kryjąc tym samym niedoskonałości ), a do mniej dostępnych miejsc, np. przy skrzydełkach nosa, używam punktowego czubka. Gąbeczkę mam już parę miesięcy, więc zdążyłam sprawdzić jak współpracuje z różnymi podkładami. Jak dla mnie, gadżet Real Techniques świetnie "dogaduje się" z wszystkimi podkładami, zarówno z tymi tańszymi, jak na przykład Matte&Moisture Smart Girls Get More, jak i z tymi z wyższej półki, dajmy na to z ColorStay Revlon. Gąbeczka wchłania nadmiar podkładu, pozostawiając na swojej powierzchni ilość odpowiednią do uzyskania naturalnego wykończenia bez smug. Przy metodzie stemplowania, gąbka bardzo dobrze kryje niedoskonałości i tuszuje cienie pod oczami. Podkład nałożony za jej pomocą świetnie stapia się z cerą, stając się niemal niewidocznym.
Gąbeczkę jest bardzo łatwo utrzymać w czystości. Na co dzień spryskuję ją wodą i odciskam w chusteczkę, dzięki czemu większość podkładu z niej znika, a raz w tygodniu myję ją pod bieżącą wodą z dodatkiem mydła lub uszlachetnionego olejku arganowego do oczyszczania i mycia skóry, o którym niedługo poczytacie na blogu, a następnie zostawiam, aby sama wyschła. Dbam o nią tak już od kilku tygodni i widzę, że taki sposób czyszczenia jej służy.
Wcześniej nie rozumiałam fenomenu tej gąbeczki, ale na własnej skórze przekonałam się, że szum wokół niej jest jak najbardziej uzasadniony, bo choć niepozorna, to jest genialna!
Wiesz, że ostatnio miałam taką sama sytuacje co Ty na początku, tylko z inną gąbeczką. Będę musiała zrobić coś takiego co Ty :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie chyba kupić taką gąbeczką.
OdpowiedzUsuńto hajże do sklepu:D
Usuńja zawsze nakładam mazidła palcami;p
OdpowiedzUsuńŚwietna!
OdpowiedzUsuńZ przeogromną chęcią bym ją przetestowała, bo właśnie czegoś takiego poszukuję.
Lubię używać gąbeczek do nakładania podkładu.
Pozdrawiam :)
To moje ulubiona gabeczka ever, dla mnie na rowni z BB, a tanszym o polowe. Sama obecnie mam z 6 w zapasie a ta ktorej uzywam ma juz pol roku i nadal spisuje sie doskonale. Swietny patent ze prayem, koniecznie musze pzretestowac ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sprawić sobie taką gąbeczkę :)
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasie już od roku i jeszcze nie otworzyłam :P
OdpowiedzUsuńbardzo lubię gąbeczki, mam oryginalnie jajko bb oraz dior, a z jeśli chodzi o Real Techniques to tylko chiński zamiennik
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat tej gąbeczki, aczkolwiek maluje się tak rzadko, a tym bardziej z użyciem podkładu, że po prostu szkoda mi na nią pieniędzy.
OdpowiedzUsuńFajnie, że pomimo nieudanej pierwszej próby, jednak się u Ciebie sprawdziła :)
Bardzo lubię tą gąbeczkę i z powodzeniem zastępuje mi Beauty Blendera. Używam jej już od kilku miesięcy i nie mam najmniejszych problemów z jej trwałością, na którą wiele dziewczyn narzeka.
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć, że to dobry produkt! Ja też nie lubię gąbeczek ale oryginalnego BB jeszcze nie miałam. Boje się go kupić, ze względu na to że może mi nie podpasować i 70 zł w błoto :( Mam pędzel, ten flat top z Glam Shopu i jestem bardzo zadowolona. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie lubię korzystać z gąbeczek przy nakładaniu podkładu... :(
OdpowiedzUsuńOstatnio używam głównie mineralnych podkładów więc raczej by mi się nie przydała. Płynny rozprowadzam palcami lub flat top.
OdpowiedzUsuńMiałam tą gabke i byłam z niej bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńBardzo ją lubiłam, choć jednak wolę różową Blend it :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej gabeczce, wiele dziewczyn ją chwali :)
OdpowiedzUsuńJa przeważnie używam pędzla, gąbeczki sporadycznie :)
OdpowiedzUsuńJa mam chińską i daje rade hehe;)
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Lubie uzywac gabeczek. Chetnie bym sie na ta skusila
OdpowiedzUsuńKiedyś nakładałam podkąłd palcami,ale od kiedy kupiłam sobie gąbeczkę nie wyobrażam sobie innego sposobu aplikacji.
OdpowiedzUsuńJednak mi najlepiej się rozprowadza podkład palcami
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przekonałam się do tych gąbeczek - wolę zdecydowanie pędzel albo tą szczoteczkę pędzelkową :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, już kilka zużyłam i będzie ich więcej :P
OdpowiedzUsuńgąbeczkę dostałam niedawno ale jeszcze nie używałam, przyzwyczajenie robi swoje - zawsze nakładam mazidła palcami;p
OdpowiedzUsuńJa zawsze nakładam podkład palcami, ale ta gąbeczka mnie zaciekawiła. :)
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Gąbeczka zawsze daje nieco lepszy efekt niż nakładanie placem czy pędzlem :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że dałaś jej drugą szansę ;) wyrzucić faktycznie byłoby szkoda
OdpowiedzUsuńNie korzystałam jeszcze z tego produktu, ale sporo dobrego o takich gąbeczkach czytałam.
OdpowiedzUsuńGabeczki to najlepszy produkt do nakładania podkładu, daje najlepszy efekt!
OdpowiedzUsuńsandziv.blogspot.com
Też ją na początku rzuciłam w kąt i nie używałam dłuższy czas a teraz się z nią bardziej polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńPróbowałaś już może gąbkę Blend it? Niestety ta opisywana w poście jeszcze nie trafiła w moje ręce.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie, ale mam nadzieję, że kiedyś trafi w moje ręce;)
Usuń