Obietnice
producenta:
Połączone działanie składników aktywnych pozwala zmniejszyć intensywność
przebarwień już istniejących. Preparat wpływa na procesy odnowy komórkowej,
przeciwdziała biosyntezie melaniny w naskórku, zapobiega tworzeniu się nowych
przebarwień oraz nasileniu ich intensywności pod wpływem promieniowania UV.
Stosowanie preparatu redukuje przebarwienia, wyrównuje koloryt skóry twarzy i
ciała, delikatnie złuszcza oraz intensywnie nawilża.
30 ml/ cena od 60,00 zł w zależności od apteki
Moim zdaniem:
Moja skóra twarzy ma tendencję do przebarwień. Po większości niedoskonałości, nawet niewielkich i takich których nie wyciskam, bo to ważne dla recenzji, na długie tygodnie na mojej cerze pozostają ciemniejsze plamki. Chcąc się ich pozbyć, chętnie stosuję wszelkie preparaty niwelujące przebarwienia. W obecnej chwili jest to krem rozjaśniający do twarzy Thiospot Intensive od Synchroline.
Krem znajduje się w niewielkiej tubce o bardzo skromnej, ubogiej wręcz szacie graficznej, składającej się praktycznie z samych napisów. Jest ładne, estetyczne, ale nie krzyczy z półki w aptece "weź mnie!", ale przecież ważniejsze jest to, co skrywa w środku ;) A w składzie kremu mamy: acetyloglukozaminy, które ograniczają ilość i wielkość zmian pigmentacyjnych, rozjaśniają i zapobiegają tworzeniu nowych przebarwień; fenyloetyl rezorcyny hamujący enzymatyczny proces syntezy melaniny; linolan etylu o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwłojotokowym; oraz kwas ferulowy, który chroni przed negatywnym działaniem promieniowania słonecznego i niweluje wolne rodniki.
Krem ma lekką formułę, łatwo się rozprowadza, szybko wchłania i nie pozostawia żadnej warstewki na skórze. Jest śnieżnobiały, "śliski", taki trochę jak śmietanka. Pachnie jak... krem, po prostu. Częściej używam go na noc, ale nie raz zaaplikowałam go rano, przed nałożeniem makijażu, więc mogę Wam powiedzieć, że na ogół dobrze dogaduje się z kosmetykami kolorowymi. Podkłady się na nim nie ważą, nie rolują, zachowują swoją trwałość i właściwości. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że nakładam go naprawdę cienką warstewką i pozwalam się mu całkowicie wchłonąć, a makijaż zaczynam wykonywać po kilku minutach. Zauważyłam jednak, że dwa podkłady Bielendy, które mam, po jakimś czasie zaczynają na tym kremie jakby szarzeć. Na pierwsze, widoczne efekty musiałam poczekać miesiąc. Po upływie tych kilku tygodni przebarwienia i drobne plamki zaczęły się delikatnie rozjaśniać ( na większe efekty trzeba pewnie będzie poczekać do końca tubki ), Thiospot Intensive wyrównał także subtelnie koloryt skóry. Krem nie zapchał mojej cery, nie wywołał reakcji alergicznej ani nie wysuszył skóry. Nie doświadczyłam też ściągnięcia i łuszczenia się skóry, które krem może spowodować, ale to chyba dlatego, że pamiętałam o odpowiednim jej nawilżaniu.
W serii Thiospot Intensive znajdziecie dodatkowo roller do punktowego stosowania na intensywne przebarwienia skórne twarzy i ciała. Jest to tylko jedna z kilku linii kosmetycznych, które Synchroline ma w swojej ofercie. Inną, mianowicie Aknicare, mogłyście poznać przy okazji recenzji jednofazowego roztworu do oczyszczania skóry trądzikowej ( klik ).
Dobrze, że nie wyruszył skóry.
OdpowiedzUsuńCiekawy ☺
OdpowiedzUsuńkIEDYŚ CHĘTNIE PO NIEGO SIĘGNĘ, ALE NIE MAM PRZEBARWIEŃ , ZAWSZE JEDNAK FAJNIE JEST UJEDNOLICIĆ KOLORYT KREMEM, lubię tą markę
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pierwszy raz o nim słyszę ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą marką :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńDałabym się na niego namówić od razu.
Krem rozjaśniający by mi się przydał.
Pozdrawiam! :)
Brzmi dobrze :) Lubię testować takie kosmetyki, bo nie przepadam za swoimi piegami ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z przebarwieniami :( Nie znałam go, jestem ciekawa jak sprawdziłby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńśliczne pazurki :)
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuńKrem raczej nie dla mnie, ale fajny kolor paznokci :)
OdpowiedzUsuńNie mam problemów z przebarwieniami więc krem raczej nie dla mnie, ale warto o nim wiedzieć "w razie czego" :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie, bo moja skóra ma skłonność do przebarwień. A nóż się przyda :)
OdpowiedzUsuńkurde ostatnio mi wyszło kilka przebarwień
OdpowiedzUsuń_____________
PorcelainDesire ♥
Czyli delikatne rozjaśnienie, bez znęcania się nad skórą, coś dla wrażliwców :P
OdpowiedzUsuńMam jedno przebarwienie z ktorym walcze juz od jakiegos czasu , musze przetestowac i ten krem ;D
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam takich problemów skórnych, ale będę pamiętać w razie czego :)
OdpowiedzUsuńJa po lecie też czasem miewam przebarwienia na twarzy, nie znam tego produktu, lecz wydaje się być ciekawy :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym się na niego skusiła. Mam trochę przebarwień po niedoskonałościach.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jakiś efekt rozjaśnienia był :)
OdpowiedzUsuńWyczerpująca recenzja, brawo. O takim kremie nie słyszałam, ja natomiast używam na przebarwienia nano one. Ma w składzie cząsteczki złota, szybko się wchłania i dobrze rozjaśnia problematyczne elementy na twarzy.
OdpowiedzUsuń