Przede mną dwa najpiękniejsze tygodnie w roku, czyli urlop :D Wreszcie będę miała więcej czasu na bloga, bo ostatnio było go u mnie jak na lekarstwo... Dlatego zaraz po opublikowaniu recenzji kosmetyków Oriflame, którą dziś dla Was przygotowałam, zabieram się za sesje fotograficzną kolejnych produktów, które czekają w kolejce do pokazania się na blogu.
Tym razem z ostatniego katalogu Oriflame zamówiłam kosmetyki do pielęgnacji, głównie twarzy i ciała, czyli dwie maseczki, w tym jedną z różową glinką, dwustopniową pielęgnację odmładzającą, żel pod prysznic i wygładzający scrub. O ile mnie pamięć nie myli jest to moje pierwsze zamówienie bez ani jednego kosmetyku do makijażu ;) Pierwszym kosmetykiem, który przetestowałam była maseczka do twarzy Optimals Radiance. W pomarańczowej saszetce znajduje się 10 ml maseczki o konsystencji, którą bardzo fajnie rozprowadza się po skórze. 10 ml to nie mało, dla oszczędniejszych osób wystarczy na dwa użycia. Maseczka ma delikatnie cytrusowy zapach i kosztuje 5,90 zł. Przeznaczona jest do pielęgnacji każdego typu cery, dzięki zawartości witaminy C zwiększa promienność skóry. Po nałożeniu na skórę nie spływa, więc można usiąść z książką i relaksować się na maksa :) Jej nadmiar ścieram wacikiem nasączonym płynem micelarnym, a resztkę wklepuję w skórę. Po 15 minutach relaksu skóra jest mięciutka w dotyku, gładka, dobrze nawilżona, odprężona i ukojona. Tego samego dnia zabrałam do łazienki żel pod prysznic z wodą kokosową i melonem z serii Love Nature. Żel ma pojemność 250 ml i kosztuje 19,90 zł. Znajduje się w plastikowej, przezroczystej butelce zakończonej zieloną nakrętką z otworem, przez który żel swobodnie przepływa. Kosmetyk do mycia Oriflame ma odpowiednio gęstą konsystencję, przepiękny kolor i bardzo ładny zapach, w którym można wyczuć melonową nutę. Zapach tak mi się podoba, że pisząc dzisiejszą postawiłam go pod ręką i wącham go sobie od czasu do czasu :D Żel w kontakcie z wodą fajnie się pieni, tworząc delikatną, myjącą pianę. Nie wysusza skóry, ale też nie pozostawia jej bardziej nawilżoną, dlatego warto po kąpieli posmarować ciało balsamem. Żel sprawia, że skóra jest oczyszczona, pachnąca oraz miękka w dotyku. Następnego dnia do wieczornej kąpieli użyłam wygładzającego scrubu do ciała Milk&Honey Gold, który znajduje się w złotej tubce o pojemności 200 ml i regularnej cenie 34,90 zł. Peeling ma postać przezroczystego żelu o złotym zabarwieniu i specyficznym zapachu, który nie każdemu może się spodobać. Według mnie zapach nie przypomina ani mleka ani miodu. Na pierwszy rzut oka w konsystencji nie widać żadnych ścierających drobinek, dopiero podczas rozprowadzania na skórze zaczynają być wyczuwalne. Jest ich sporo, są malutkie, ale odpowiednio ostre. Ja lubię mocniejsze peelingi, dlatego kosmetyku Oriflame używam na suchą skórę, ale można też rozprowadzić go na zwilżone ciało, wtedy jest dużo delikatniejszy, ale nadal skuteczny w swym działaniu. Scrub bardzo dobrze ściera martwy naskórek, pozostawiając skórę gładką, miękką i delikatną w dotyku. Ponadto skóra jest oczyszczona, dobrze nawilżona i gotowa na dalsze etapy pielęgnacji.
Już kilka razy wspomniałam tu na blogu, że przechodzę istną maseczkomanię, dlatego dwa dni po wypróbowaniu maseczki Optimals Radiance sięgnęłam po kolejną, tym razem z różową glinką z serii EcoBeauty. Biała tubka o pojemności 75 ml jest wykonana z naprawdę dobrej jakości materiału, a poza tym jest wygodna w użytkowaniu. Cena maseczki jest wysoka, bo kosztuje aż 99,90 zł, dlatego warto polować na nią, gdy jest w promocji. Jeśli kiedykolwiek miałyście do czynienia z maseczką z różowej glinki to nie muszę Wam pisać jaki ma kolor i jak pachnie ;) Pachnie jak każda inna glinka, trochę ziemiście, chociaż ja w zapachu tej maseczki wyczuwam też coś lekko mentolowego, a jest to zasługa obecności mięty w jej składzie. Jest bardzo gęsta, ale dobrze rozprowadza się po skórze, a jej zapach jest do zniesienia. Maseczkę trzymam dłużej niż zaleca to producent, bo około 20 minut. Po jej zmyciu skóra jest odświeżona, matowa i wygładzona. Dodatkowym jej plusem jest to, że nie zapycha ani nie podrażnia skóry. Dzień po relaksie z maseczką wzięłam się za testowanie dwustopniowej pielęgnacji odmładzającej NovAge Advanced Skin Renewing Treatment. Kuracja składa się z 8 tubek, każda o pojemności 5 ml, i kosztuje 99,90 zł. Cztery z nich skrywają w sobie peeling, a pozostałe neutralizator. Należy ich używać raz w tygodniu, a więc opakowanie 8 tubek wystarcza na cztery tygodnie. Najpierw należy przetrzeć twarz wacikiem nasączonym peelingiem z jednej tubki, zostawić na skórze na 10 minut, a następnie obficie zmyć wacikiem z neutralizatorem. Peeling zawiera kwas mlekowy i glikolowy i ma za zadanie złuszczać martwe komórki naskórka. Neutralizator przerywa proces złuszczania się naskórka, przywracając skórze jej naturalne pH oraz odpowiednie nawilżenie. Po pierwszym zabiegu kuracją zauważyłam, że skóra lekko się wygładziła, a przebarwienia się rozjaśniły. W kolejnym tygodniu koloryt skóry bardziej się wyrównał, a przebarwienia jeszcze bardziej się rozjaśniły. Dziś wykonałam kurację po raz trzeci, bo wiem, że spędzę ten dzień w domu, poza tym pogoda za oknem również pozwala na wykonanie zabiegu z kwasami, oczywiście przy zachowaniu dodatkowej pielęgnacji przeciwsłonecznej. Kuracja ma zmniejszać niedoskonałości, ale ja mimo iż w ostatnim czasie mam ich niewiele, nie zaobserwowałam, aby były mniej widoczne. Po trzecim zabiegu skóra jest wyjątkowo gładka, niewielkie przebarwienia są już praktycznie nie widoczne, a skóra wygląda zdrowo i promiennie. Po kilku zabiegach skóra delikatnie się złuszcza, co mnie zaskoczyło, bo myślałam, że złuszczanie naskórka będzie mocniejsze. Z kuracji jestem zadowolona i chętnie powtórzę ją za kilka miesięcy, zimą. Pozostałe kosmetyki również polubiłam i serdecznie mogę Wam je polecić :)
Udanego urlopu Kochana! Całe wieki nie miałam nic z Oriflame :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba zapach melonowej serii:)
OdpowiedzUsuńz okazji Dnia Matki podarowałam swojej mamie pełen złoty zestaw NovAge . wygląda fantastycznie i liczę, że podobnie działa. moja mama bardzo się ucieszyła. ja zamawiam z Oriflame dla siebie głównie perfumy. Mają cudowne zapachy
OdpowiedzUsuńOj kosmetykow tej marki nie mialam od lat hihihi ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteś zadowolona z całej kuracji.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej kuracji :P
OdpowiedzUsuńjak działa to najważniejsze:)
UsuńCiekawa kuracja, same mogłybyśmy z niej skorzystać :) Udanego urlopu :)
OdpowiedzUsuńżel pod prysznic z wodą kokosową i melonem... I świat stał się piękniejszy! Idealne połączenie, jak dla mnie. Trochę nie przepadam za kosmetykami z oriflame, ale czasem skusze się na jakieś perełki :)
OdpowiedzUsuńŻel kokos + melon zdecydowanie dla mnie, choć fanką ich kosmetyków nie jestem :P
OdpowiedzUsuńŻel pod prysznic z wodą kokosową bym chętnie przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńŻel pod prysznic pewnie ładnie pachnie. Scruby do ciała bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już kiedy sięgałam po produkty Oriflame :)
OdpowiedzUsuńach urlop:D ja już o swoim zapomniałam;p
OdpowiedzUsuńNie robiłam sobie nigdy takiej kuracji, na pewno spróbuję.
OdpowiedzUsuńUrlop...jak to pięknie brzmi:D Fajne te kosmetyki - czasem coś kupie z oriflame:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Zazdroszczę urlopu, ja jeszcze muszę trochę poczekać. Uwielbiam markę Oriflame. Właściwie byłam zadowolona z każdego ich produktu. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na http://modnespodnice.pl :)
OdpowiedzUsuńBaardzo długo już nic nie zamawiałam z Oriflame :) Udanego urlopu! :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po kosmetyki tej marki..
OdpowiedzUsuńpielęgnacja ori to nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńTa maseczka z różową glinką mogłaby się u mnie świetnie sprawdzić, bo uwielbiam glinki wszelakie, a różowa (zaraz po białej), to moja ulubiona :)
OdpowiedzUsuńbardzo dawno nie używałam kosmetyków Oriflame :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś ten scrub z Oriflame i pamiętam, ze super się sprawdzał (;
OdpowiedzUsuńsuper blog, obserwuję i zapraszam do siebie.
kiedyś używałam kosmetyków Oriflame i bardzo je lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńDawniej używałam kosmetyków oriflame teraz od nich odeszłam :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa maseczka z linii EcoBeauty bardzo mnie kusi ♥ Peeling miodowy już zużyłam, bardzo miło wspominam, ale nakręciłaś mnie na kokosowo-melonowy żel jak nie wiem co! ( Też bym sobie powąchała :D ) zupełnie nie znam tej linii :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serię Milk&Honey, scrub mi jest więc bardzo dobrze znajomy :) Sprawdzenie reszty jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńjak ja dawno nie miałam nic z tej marki
OdpowiedzUsuńakurat tych kosmetyków nie miałam :)
OdpowiedzUsuń