Obietnice producenta:
Specjalistyczny preparat z 12% kwasem glikolowym, zapobiegający i likwidujący objawy starzenia się skóry:
- redukuje powierzchniowe i głębokie zmarszczki,
- łagodzi objawy trądzika zaskórnikowego,
- zmniejsza przebarwienia,
- rozjaśnia plamy soczewicowate,
- obkurcza pory skórne przy cerze tłustej,
- zwiększa napięcie tkankowe i nawilżenie skóry,
- stymuluje mikrokrążenie skórne,
- zmniejsza blizny potrądzikowe,
- uzupełnienie kuracji fotoodmładzającej.
- łagodzi objawy trądzika zaskórnikowego,
- zmniejsza przebarwienia,
- rozjaśnia plamy soczewicowate,
- obkurcza pory skórne przy cerze tłustej,
- zwiększa napięcie tkankowe i nawilżenie skóry,
- stymuluje mikrokrążenie skórne,
- zmniejsza blizny potrądzikowe,
- uzupełnienie kuracji fotoodmładzającej.
40 ml kosztuje ponad 30,00 zł w dobrych aptekach, których listę znajdziecie tutaj
Moim zdaniem:
Jesień to idealny czas, aby do codziennej pielęgnacji skóry dodać produkty z kwasami. U mnie jest to peeling z kwasem glikolowym o stężeniu 12% francuskiej marki Le'Maadr, na który ukradkiem zerkałam już w tamtym roku. Zanim jednak przejdziemy do recenzji, opowiem Wam dlaczego warto czytać to, co producent umieszcza na opakowaniach swoich kosmetyków. Mianowicie początkowo myślałam, że jest to kosmetyk do stosowania tak jak każdy inny peeling, tzn. raz-dwa razy w tygodniu. Gdy jednak usiadłam do napisania tej recenzji, ku mojemu zaskoczeniu doczytałam, że wcale tak nie jest, że przez ten cały czas używałam go nieodpowiednio, ponieważ glikolowy peeling Le'Maadr najlepiej stosować podobnie jak maseczkę, czyli nakładając na twarz na kilka minut. Różnica polega tylko na tym, że należy robić tak codziennie, przez 2-3 tygodnie, systematycznie wydłużając czas aplikacji do maksymalnie 15 minut. I tak też zaczęłam go stosować, przez co jego recenzja troszkę odłożyła się w czasie, ale jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)
Peeling Le'Maadr schowany jest w niewielkiej, białej tubce o pojemności 40 ml i jest to ilość, która, myślę, że swobodnie wystarczy na dwie 3-tygodniowe kuracje, tj. cykle zalecane przez producenta. Tubka jest niezwykle elastyczna, z łatwością wyciska się z niej kremowo-żelową konsystencję, która wydostaje się przez malutkie oczko, widoczne na zdjęciu wyżej. Prosta, biała nakrętka umożliwia stabilne postawienie tubki na toaletce, a kartonik, w który owa tubka została zamknięta zawiera wszystkie najważniejsze informacje, w tym właśnie sposób używania, który to przeoczyłam na początku mojej znajomości z tym peelingiem ;)
Jak już wcześniej napisałam, początkowo stosowałam ten peeling, jak każdy inny wcześniej, tzn. maksymalnie dwa razy w tygodniu po dokładnym oczyszczeniu twarzy, masowałam nim skórę przez kilka chwil, następnie spłukiwałam i albo aplikowałam od razu krem albo poprzedzałam tę czynność maseczką. Złuszczania naskórka nie zauważyłam, ale niewielką poprawę stanu cery tak, mianowicie zrobiła się ona delikatnie gładsza, miękka i zyskała ładniejszy koloryt. Jednak jak już wiecie, nie był to właściwy sposób stosowania tego peelingu, dlatego nie zamierzam się nad nim dłużej rozwodzić, bo istotniejsze jest to, jak działa używany w poprawny sposób, "jak Pan Bóg przykazał" ;)
No więc zaczęłam aplikować peeling, tak jak oczekiwał tego ode mnie producent, czyli jak maseczkę, tj. po umyciu, na suchą twarz nakładałam cienką warstwę kosmetyku, zostawiałam na kilka minut, a następnie zmywałam wodą micelarną i smarowałam buzię kremem ( oczywiście z filtrem UV !! w moim przypadku był to krem Soraya SPF 25 ), aby złagodzić ewentualnie podrażnienia. Podczas nakładania peelingu czułam na skórze lekkie szczypanie i mrowienie, które towarzyszyło mi dopóty, dopóki nie zmyłam produktu z twarzy. Moja nowa kosmetyczka powiedziała mi, że kwas glikolowy charakteryzuje się wysoką zdolnością wnikania w głąb skóry i bardzo silnymi właściwościami złuszczającymi, pod wpływem jego działania zrogowaciała warstwa naskórka w dyskretny sposób złuszcza się, aby dzień po dniu skóra była coraz piękniejsza :) U mnie skóra złuszczała się w bardzo delikatny sposób, za to efekty działania peelingu były już bardziej wyraźne. Już następnego dnia skóra twarzy wydawała mi się gładsza i leciutko jaśniejsza. Z dnia na dzień było coraz lepiej: peeling widocznie poprawił stan mojej cery, ujednolicił jej koloryt oraz zniwelował malutkie zmarszczki. 3- tygodniowa kuracja sprawiła, że poznikały lub zmalały niektóre z grudek, z którymi tak uporczywie walczę, czego nie dokonał żaden inny produkt. Kosmetyk Le'Maadr doprowadził do ładu moją skórę, 'zdyscyplinował' ją, uregulował wydzielanie się sebum, przetłuszczanie i świecenie w strefie T.
Przed rozpoczęciem kuracji glikolowym peelingiem, miałam całkiem sporo obaw, ponieważ był to mój pierwszy, samodzielny raz z kwasami. Myślałam, że skóra będzie mi schodzić płatami, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca, peeling łagodnie się z nią obszedł. A efekty? Efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania, bo skóra jest prawie jak nowa! Dlatego zamierzam powtarzać kuracje tym produktem systematycznie, kilka razy do roku, a nawet 'zaszaleć' z jego bliskim krewniakiem o wyższym, bo 15% stężeniu kwasu :) Ale póki co, oddałam skórę twarzy w wykwalifikowane ręce i przechodzi teraz serię profesjonalnych zabiegów z kwasem migdałowym :)
Przed rozpoczęciem kuracji glikolowym peelingiem, miałam całkiem sporo obaw, ponieważ był to mój pierwszy, samodzielny raz z kwasami. Myślałam, że skóra będzie mi schodzić płatami, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca, peeling łagodnie się z nią obszedł. A efekty? Efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania, bo skóra jest prawie jak nowa! Dlatego zamierzam powtarzać kuracje tym produktem systematycznie, kilka razy do roku, a nawet 'zaszaleć' z jego bliskim krewniakiem o wyższym, bo 15% stężeniu kwasu :) Ale póki co, oddałam skórę twarzy w wykwalifikowane ręce i przechodzi teraz serię profesjonalnych zabiegów z kwasem migdałowym :)
Jeżeli chodzi akurat o ten rodzaj kwasu to nie lubię. Wolę kwasy owocowe, mlekowy lub aha.
OdpowiedzUsuńchyba nigdy jeszcze się nie kwasowałam:D
OdpowiedzUsuńIntrygujący kosmetyk - nie da się ukryć :D
OdpowiedzUsuńPeeling z pewnością trafi do mnie ;)
OdpowiedzUsuńjak mus to mus;D
UsuńNie znam produktu ;)
OdpowiedzUsuńczuje się jak najbardziej na niego skuszona :)
OdpowiedzUsuńkurcze zachęciłaś mnie recenzją :)
OdpowiedzUsuńSandicious
Nigdy nie nakładałam takiego lub podobnego produktu na twarz. :)
OdpowiedzUsuńCzytając na początku na co jest ten peeling od razu stwierdziłam, że to nie jest produkt dla mnie bo nie wiem w czym miałby mi pomóc. Na szczęście mogę go polecić koleżance w pracy, która chodzi na zabiegi kwasami i płaci za to duże pieniądze. Zobaczymy jakby to się u niej sprawdziło skoro u Ciebie są same korzyści :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie stosowałam takiego produktu :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się całkiem ciekawą opcją. Skład okej, konsystencja też, no mi się podoba. :-)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała na sobie.
OdpowiedzUsuńMiałam podobny produkt- nazwy nie pamietam. Efekty były znakomite. Chętnie kupie i ten - pochmurna aura sprzyja takiemu szaleństwu:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący kosmetyk, powinnam się na niego skusić :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku wykonywałam serię zabiegów kwasem migdałowym. Doszłam do stężenia 35%, ale moja skóra jest jakaś oporna i wystąpiło tylko delikatne złuszczenie :) Co do produktu - z kwasem glikolowym jeszcze styczności nie miałam, ale wizerunek "nowej" skóry do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńWolę mocniejszą wersję 15%, ale przyznaję, że od tego właśnie zaczynałam :)
OdpowiedzUsuńJa mam 20% migdałowy i co tydzień stosuję ;) O tych produktach słyszałam już wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńKocham ten produkt, dzięki niemu udało mi się doprowadzić skórę do stanu jakiego nigdy nie miałam!
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczęłam kurację 20% kwasem glikolowym i po pierwszym użyciu dosyć mocno mnie wysypało. Kwas tak jakby wyciągnął to co miałam pod skórą. Ale kilka dni po zabiegu wszystko się ładnie zagoiło.
OdpowiedzUsuńHmm polecę chyba siostrze. Powinien się jej spodobać.
OdpowiedzUsuńWow! nie należy może do najtańszych, do najdroższych też nie, ale skoro takie efekty, to z pewnością warto! Mojej skórze też by się przydała taka kuracja, bo po lecie i dużych dawkach słońca jest nieco przesuszona i koloryt ma nierówny...
OdpowiedzUsuńA takie 'cosie' dodawane do paczuszek i listów naprawdę miło zaskakują, a nawet potrafią komuś poprawić dzień :)
Nie słyszałam o nim, ale daje ciekawe efekty ;)
OdpowiedzUsuńha cwaniak:D
Usuńw takim razie i ja muszę po niego sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie obawiam się , że może mi przesuszyć skórę czy za bardzo złuszczyć. mam mega delikatną skórę twarzy:(
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam. ;]
OdpowiedzUsuńwydaje sie swietnym kosmetykiem, ale musze uzywac przez jakis rok masci epiduo i niestety nie moge niczego wyprobowac... :/
OdpowiedzUsuńLubię produkty z kwasami ^^ a nawet bardzo :) mam 10% glikol z Bandi ale stosuję go codziennie na całą noc i daje bardzo dobre rezultaty :)
OdpowiedzUsuńKuszący :)
OdpowiedzUsuńWidziałyśmy ale jeszcze ni kupiłyśmy. Nadal sie zastanawiamy :)
OdpowiedzUsuńO, dobre, że o tym napisałaś, bo też muszę sobie zapodać kwasy. Przegapiłabym ten czas ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym produktem. :)
OdpowiedzUsuńDla mojej skóry mógłby być dobry...Nie znam produktu, ani firmy.
OdpowiedzUsuńjesień i zima- okresy gdy nasłonecznienie jest mniejsze to najlepszy moment na używanie kosmetyków z kwasami
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbowac:)
OdpowiedzUsuńTakiej kuracji to jeszcze u siebie nie robiłam. Świetnie, że takie widoczne efekty.
OdpowiedzUsuńNiestety ten kwas jest dla mnie za mocny i moja skóra bardzo na niego reaguje, dlatego zostaje mi kwas migdałowy :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować tego typu peeling!
OdpowiedzUsuńOOOO!!!! bardzo mi się ten prosukt podoba! też mam problemy ze skórą i a nuż pomoże! :D
OdpowiedzUsuńZaniepokoiłoby mnie to pieczenie, ale dobrze, że kosmetyczki czuwają i mogą zawsze wszystko wytłumaczyć. :D
OdpowiedzUsuńczy z bliznami po depilacji sobie poradzi?
OdpowiedzUsuńczy z plamami po depilacji sobie poradzi?
OdpowiedzUsuń