Obietnice producenta:
Olejowy syndet do mycia twarzy zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia z wrażliwej skóry twarzy, szyi i dekoltu. Tworzy warstwę okluzyjną na naskórka i chroni go przed wpływem zanieczyszczonego środowiska. Unikatowe połączenie izoflawonów sojowych z olejami z wiesiołka, awokado i soi w kompleksie TriOleum zapewnia efektywną pielęgnację przeciwstarzeniową również podczas codziennego oczyszczania skóry. Po zastosowaniu syndet pozostawia skórę odżywioną, gładką, miękką i elastyczną.
Składniki: Aqua, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Sacrosinate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, PEG-150 Pentaerythritl Tetrastearate, PPG-2 Hydroxyethyl Cocamide, Glycine Soja Seed Extract, Propylene Glycol, Sorbitol, Polyquaternium-7, Glycine Soja Oil, Oenothera Biennis Oil, Persea Gratissima Oil, Allantoin, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, CI 15985.
Butelka o pojemności 200 ml, w zależności od apteki, kosztuje w granicach 25,00-37,00 zł
Moim zdaniem:
Robiąc kiedyś zakupy w aptece moją uwagę przykuła buteleczka skrywająca w sobie płyn w kolorze miodu. Okazało się, że jest to nowość marki Dermedic, czyli syndet do mycia twarzy z serii OilAge. Pewnie zapytacie, co to takiego ten syndet jest? Odpowiadając najprościej jak się da, jest to preparat myjący, ale nie zawierający mydła, o neutralnym pH i nadający się do każdego rodzaju skóry. Jeśli jesteście ciekawe, jak taki syndet sprawdził się na mojej prawie trzydziestoletniej i mieszanej cerze, to zapraszam do dalszej lektury posta :)
Standardowo zaczniemy recenzję od spraw 'technicznych", a więc opakowania, zapachu i konsystencji. Opakowanie jakie jest każdy widzi. To prosta, przezroczysta butelka o pojemności 200 ml, zakończona klasyczną pompką, która działa bez zarzutu, aplikując odpowiednią ilość kosmetyku. Konsystencja syndetu jest faktycznie olejowo- żelowa, jednak moim zdaniem bliżej mu do żelu niż olejku. Kosmetyk ma piękny miodowy kolor. Zapach określiłabym jako neutralny, nieco syntetyczny, nie drażniący jednak nosa i mało wyczuwalny.
Aby dokładnie oczyścić twarz i dodatkowo jeszcze szyję, używam przeważnie dwóch pompek syndetu. W kontakcie z wodą preparat pieni się, ale niezbyt mocno. Zostawiam go na chwilę na skórze i biorę się za coś innego, np. depilacje, ale nie zawsze jest to dobry pomysł, bo czasami spływa i dostaje się do oczu ( szczypiąc przy okazji ) lub do buzi, pozostawiając gorzkawy posmak :P Syndetem zastąpiłam tradycyjny żel do mycia buzi i używam go wieczorem. Zauważyłam, że bardzo dobrze radzi sobie z domywaniem makijażu oraz tych wszystkich innych zanieczyszczeń, które nagromadziły się w ciągu dnia. Odświeża i oczyszcza skórę tak dobrze, że ta aż skrzypi z tej czystości. Jest przy tym niezwykle delikatny i łagodny, więc sprawdzi się u osób z suchą lub wrażliwą skórą. Tak jak obiecuje producent, kosmetyk pozostawia skórę bardziej miękką, gładszą i odżywioną. Nie ściąga jej nie wysusza, nie jest też komedogenny, więc bez obaw mogą go stosować osoby z cerą taką, jak moja, czyli skłonną do niedoskonałości. Nie ma wpływu na zmniejszenie ich ilości, ale nie to jest jego zadaniem.
W skład serii OilAge, oprócz przedstawionego syndetu, wchodzą jeszcze dwa kremy do twarzy przywracające gęstość skórze na dzień i na noc oraz krem przeciwzmarszczkowy pod oczy. Ogólnie jest to linia kosmetyków przeznaczona do pielęgnacji skóry dojrzałej i wrażliwej, mająca opóźnić i złagodzić objawy starzenia. Moja skóra polubiła się z tym syndetem i mam nadzieję, że jego używanie faktycznie opóźni chociaż odrobinę starzenie się mojej skóry, pozwalając jej tym samym dłużej zachować młody wygląd. Mam prawie trzy dychy na karku i jest to już chyba najwyższa pora na zadbanie o skórę pod kątem przeciwzmarszczkowym, dlatego oprócz tego syndetu mam jeszcze z tej serii krem na noc, o którym też napiszę na blogu.
Pierwszy raz go widzę.
OdpowiedzUsuńJa się naczytałam średnio miłych słów o tej marce i jakoś boję się teraz wypróbować
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy tego typu kosmetyków, niemniej jednak fajnie o nim poczytać:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Niestety nie przepadam za olejami do mycia, ale markę dość lubię. Nawet ostatnio wpadł mi nowy krem do twarzy (nowy, bo jeszcze go nie używałam).
OdpowiedzUsuńNie miałam, a boję się wszelkich nowości olejowych, ale jeśli nie zapycha :P
OdpowiedzUsuńja też bardzo lubię ten syndet :) mam także wspomniane kremy :)
OdpowiedzUsuńCiekawy, mimo, że aktualnie nasza skóra nie koniecznie lubi się z dodatkiem oleju w kosmetykach to trzeba będzie się kiedyś przekonać :P
OdpowiedzUsuńPonoć o zmarszczki należy "dbać" już po dwudziestych urodzinach :D trochę jestem w plecy, ale staram się im zapobiegać jak mogę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy krem też piekłby w oczy, sam syndet chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakby się u mnie sprawdził? Ostatnio myję twarz mleczkami kosmetycznymi.
OdpowiedzUsuńMi tez do 30tki nie daleko dlatego zapobiegam starzeniu sie skóry :)
OdpowiedzUsuńmam i jak dla mnie jest boski :)
OdpowiedzUsuń_____________
♥ Blog dla kobiet daria-porcelain.pl ♥
Ten syndet bardzo mnie zaciekawił kiedy byłam na szkoleniu z Dermedica ostatnio. Jednak obecnie mam taki zapas kosmetyków, że nie wiem kiedy uda mi się wypróbować na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się dobrze sprawdza u Ciebie :)
Ooo! To kolejny, bardzo ciekawy produkt.
OdpowiedzUsuńNigdy o nim nie słyszałam.
Prezentuje się całkiem fajnie i chyba trzeba spróbować.
Kiedyś bardzo lubiłam takie olejkowe konsystencje.
Pozdrowionka! :)
Lubię takie olejki, ostatnio używam takiego, który sama zrobiłam.
OdpowiedzUsuńMarkę Dermedic wspominam bardzo miło. A ten kosmetyk wygląda bardzo zacnie.
OdpowiedzUsuńFirmy nie znam, ale ten olejek zapowiada się obiecująco :)
OdpowiedzUsuńoleje lubię, ale niekoniecznie do mycia buzi ;/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuńJestem ogromną wielbicielką olejków do demakijażu, więc z przyjemnością go wypróbuje!
OdpowiedzUsuńMiałam od nich olejek do ciała, ale stosowałam też do twarzy i miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńciekawe czy nadaje się do używania przy soczewkach kontaktowych, niestety olejek różany z Bielendy pozostawia mi na nich straszny film.
OdpowiedzUsuń