Mimo iż już za pół roku ( serio?! kiedy to zleciało?! ) wychodzę za mąż, postów ślubnych jest tu jak na lekarstwo. Nie mogę powiedzieć, że tak zatraciłam się w przygotowaniach do tego dnia i przez to nie miałam czasu wszystkiego spisać, bo tak nie jest, wraz z narzeczonym podchodzimy do tematu na luzie. Pomyślałam jednak, że może jesteście ciekawe tego i owego- a na pewno ciekawa jest Agatka :P, więc usiadłam i zebrałam wszystko w całość :)
Salę weselną, zespół, a także fotografa i kamerzystę ( w jednym ) wybraliśmy ponad miesiąc po zaręczynach. Sala nie do końca jest tą, w której chciałam, aby odbyło się wesele ( chciałam czegoś bardziej... wyrafinowanego, a nasza sala jest bardziej taka... swojska, tzn. jest bardzo ładna, niczego jej nie brakuje, ale nie ma w sobie takiego WOW, by po raz drugi powalić gości na kolana [ najpierw powalę ich swoim widokiem :P ]- nie wiem czy wiecie co mam na myśli ;) , ale na jej korzyść przemówiła wygoda ( jest na miejscu ), pokoje dla nowożeńców oraz gości przyjezdnych z daleka, cena i fakt, że jest już sprawdzona, a właścicielka to naprawdę świetna babka, z którą wiem, że się dogadam w każdej kwestii :) Zespół i fotografa- kamerzystę też wybraliśmy sprawdzonych, zarówno jeden jak i drugi byli na weselu mojego przyszłego szwagra, będą też ma weselu kuzyna mojego narzeczonego, więc zobaczę w praktyce jak pracuje jeden i drugi. Ale myślę, że będzie dobrze, bo zarówno wokalista i fotograf to fajne chłopaki, więc na pewno będzie z nimi wesoło i goście będą czuć się przy nich swobodnie :)
Z początkiem roku zaczęłam na poważnie rozglądać się za suknią ślubną. Skończyło się przeglądanie stron internetowych, zaczęły się rajdy po salonach. Pierwszy, na chybił trafił, wybrałam salon w Łodzi, tuż przy Piotrowskiej. W towarzystwie koleżanki spędziłam prawie dwie godziny w przymierzalni. Przymierzyłam chyba z siedem sukienek, z których dwie wywołały zachwyt nie tylko mój, ale też koleżanki, konsultantki, właściciela salonu, a także przyszłej panny młodej, która mierzyła swoją suknię obok. Podczas przymiarek okazało się, że suknia z tiulowym dołem nie jest dla mnie, czułam się tak, jakby ten tiul miał mnie za chwilę pochłonąć, jakbym miała w nim utonąć. Poza tym była cholernie ciężka! Za to jak przysłowiowy milion dolarów ( słowa konsultantki i koleżanki ) wyglądałam w sukni w stylu rybka/syrenka, czyli takiej, która nigdy mi się nie podobała, w której ja się nigdy nie widziałam- i bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze :P W tym samym tygodniu udałam się z mamą do dwóch salonów z sukniami ślubnymi w Zduńskiej Woli. W pierwszym żadna z mierzonych sukien nie wywołała u mnie szybszego bicia serca, za to w drugim- tam znalazłam to, czego szukałam i w czym wyglądam nie jak milion, ale jak miliard dolarów :P Nie pokażę Wam jeszcze mojej wymarzonej sukni, bo jest na to zdecydowanie za wcześnie. Mogę tylko zdradzić, że uszyta będzie z materiału mikado. W tym samym salonie znalazłam również wymarzone buty ślubne: najpiękniejsze, najwygodniejsze i oczywiście cholernie drogie :P
Na koniec taka moja mała wskazówka dotycząca salonów ślubnych: salon salonowi nie równy. Ten w Łodzi nie posiadał wybiegu, nie mogłam pospacerować sobie w sukni, aby zobaczyć jak się układa. W ostatnim salonie, w którym byłam, taki wybieg jest i możliwość pochodzenia po nim w sukniach wiele mi dała, bo przekonałam się, że muślinowe suknie, nawet mimo halki, plątały mi się pomiędzy nogami, co bardzo mnie irytowało i przez co nie czułam się pewnie i komfortowo. Dlatego uważam, że warto wybrać taki salon, który właśnie taki wybieg posiada, by sprawdzić jak suknia współpracuje z naszym ciałem podczas chodzenia, z naszymi ruchami.
Bogatsza o wiedzę w jakiej sukni jest mi dobrze, w jakiej fajnie się czuję i jaką chcę mieć tak naprawdę, udałam się do "przetestowanej" krawcowej, gdzie przedyskutowałam projekt, dowiedziałam się gdzie i ile kupić materiału. Nie muszę się spieszyć, ale myślę, że z początkiem kwietnia udam się po materiał, koronkę i inne dodatki. Wiecie jaki jest plus szycia sukni u krawcowej, a nie kupowania jej w salonie? Po pierwsze, jest dużo taniej, a po drugie mam możliwość odebrania jej na dzień-dwa przed ślubem. Moja znajoma wychodzi za mąż kilka tygodni po mnie i musi odebrać swoją suknię trzy tygodnie przed weselem, a przecież przez ten czas jej figura może jeszcze się zmienić i wtedy suknia nie będzie leżała już tak idealnie, będzie musiała chodzić do krawcowej i jeszcze nanosić poprawki. Zamówiła już swoją suknię, ale gdy ostatnio u niej byłam stwierdziła, że przemyślała sobie temat i żałuje, że nie zrobiła tak jak ja. Suknie ślubną mam wybraną, więc teraz dumam nad sukienką na poprawiny. Nie mam jeszcze pomysłu na jej krój, ale na pewno będzie to tak zwana "mała biała" :)
Zarezerwowałam już sobie termin u stylistki paznokci, poumawiałam się również na próbne ślubne fryzury i makijaże. Nawet jestem już po pierwszych próbach jednego i drugiego, ale ani fryzura ani makijaż nie spełniły do końca moich oczekiwań, więc szukam dalej. W międzyczasie zarezerwowałam florystkę i zmieniłam koncepcję kolorystyczną: zrezygnowałam z chabrowego na rzecz delikatnego, pastelowego różu i beżu. Mimo że ślub jest w październiku, już w lutym byliśmy z narzeczonym u księdza ustalić godzinę mszy- powiecie, że za wcześnie, ale dzięki temu nasz ślub jest o godzinie, którą ja chciałam, a nie na tą, która została. W tym samym tygodniu zarezerwowaliśmy też samochód do ślubu, wybraliśmy piosenkę na pierwszy taniec, a ja niedługo zaczynam nauki przedmałżeńskie- tak Agato, w końcu zadzwoniłam do pani, która je prowadzi, możesz być ze mnie dumna :P
Zarezerwowałam już sobie termin u stylistki paznokci, poumawiałam się również na próbne ślubne fryzury i makijaże. Nawet jestem już po pierwszych próbach jednego i drugiego, ale ani fryzura ani makijaż nie spełniły do końca moich oczekiwań, więc szukam dalej. W międzyczasie zarezerwowałam florystkę i zmieniłam koncepcję kolorystyczną: zrezygnowałam z chabrowego na rzecz delikatnego, pastelowego różu i beżu. Mimo że ślub jest w październiku, już w lutym byliśmy z narzeczonym u księdza ustalić godzinę mszy- powiecie, że za wcześnie, ale dzięki temu nasz ślub jest o godzinie, którą ja chciałam, a nie na tą, która została. W tym samym tygodniu zarezerwowaliśmy też samochód do ślubu, wybraliśmy piosenkę na pierwszy taniec, a ja niedługo zaczynam nauki przedmałżeńskie- tak Agato, w końcu zadzwoniłam do pani, która je prowadzi, możesz być ze mnie dumna :P
Na dziś to już wszystko. Póki co w wolnych chwilach przeglądam projekty zaproszeń ślubnych. A z reszty przygotowań zdam Wam relację za kilka miesięcy, będą też jakieś zdjęcia :)
Widać a raczej czuć od Ciebie tę miłość. Jestem ogromnie ciekawa jaka to sukienka. Co do moich doświadczeń jeszcze narzeczoną nie jestem więc ostatni raz w salonie sukien ślubnych byłam na komunie haha :p. Już wtedy czułam, że kiedyś będę miała wielki problem, którą wybrać. Moja koleżanka kupiła sobie na ślub buty za mniej więcej 600 zł i po parunastu godzinach tańca miała aż siniaki. Może pokażesz swoje zaproszenia ?
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że mnie nie spotka to, co Twoją koleżankę... a zaproszenia pokażę jak tylko wybiorę z setek dostępnych wzorów;)
UsuńOd kilku dni jestem narzeczoną - świetnie czuję się z tym tytułem, dlatego bardzo chętnie zacznę zagłębiać się w ślubne tematy. Często rozmyślając o swojej przyszłości myślałam o ślubie i moją głowę głównie zaprzątała piosenka na pierwszy taniec - jestem ciekawa jaką wybraliście - uchylisz rąbka tajemnicy? Czytając Twoje sukniowe perypetie sama jestem ciekawa jak to będzie wyglądało u mnie :D
OdpowiedzUsuńnajprawdopodobniej będzie to "I have nothing" Whitney Houston, narzeczonemu bardzo się podoba:)
UsuńTa piosenka jest piękna:)
UsuńPrzygotowania do ślubu to piękny czas, będziesz go wspominać z łezką w oku ;)
OdpowiedzUsuńkurcze chcę zobaczyć owa kieckę Twą:D
OdpowiedzUsuńHa! A ja widziałam :D
Usuńnie feryzm!
Usuńja też pewnie załatwiałabym wszystko dużo wcześniej, nie lubię robić nic na ostatnią chwilę :) wybieg w salonie z pewnością ważna sprawa, suknia ślubna to nie sukienka na studniówkę, musi być wygodna, przemyślana, odpowiadać naszym oczekiwaniom no i nie oszukujmy się - kosztuje dużo więcej niż nasze sukienki z szafy :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa na jaką sukienkę się zdecydowałaś, mam nadzieję, że nam ją pokażesz jak już będzie gotowa ;)
OdpowiedzUsuńFajnie czytało się ten post :) czekam z niecierpliwością na zdjęcie sukni:D
OdpowiedzUsuńJa mam ślub za półtora roku, na teraz został nam zespół do znalezienia, salę i fotografa mamy. Resztą zajmiemy się później :D
pewnie, macie jeszcze czas:)
UsuńMój ślub już za mną, ale fajnie jest tak przeczytać o tych przygotowaniach. Wspomnienia wracają :)
OdpowiedzUsuńJa też zamawiałam mszę dużo, dużo wcześniej, właśnie z tego samego powodu ;) a obrączki macie? nigdzie nie wpadło mi o tym w oko :) trzymam kciuki, żeby wszystko się udało, poszło sprawnie i w ogóle! ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie mamy, ale na pewno będą proste, klasyczne :)
UsuńZ pewnością bedzie wspaniale:). Lubie czytać takie opowieści o przygotowaniach ślubnych. Ja mam za sobą dwie takie uroczystości:). Do ostatniego ślubu poszłam w zielonej sukience a prosto po uroczystości uciekliśmy w góry;). Było ekstra:)
OdpowiedzUsuńMyślałam nad szyciem sukni, ale obawiam się efektu końcowego, że nie będzie taki, jak ja chcę. To już kwestia znalezienia naprawdę dobrej krawcowej. Ja póki co mam salę i umówione spotkania z fotografem i oprawą muzyczną, ale mam więcej czasu niż Ty ;))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne buciki <3
OdpowiedzUsuńDla mnie ważne informacje :P. Za jakiś czas pewnie mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego etapu :), ja na prawdę miło to wspominam chociaż sukni szukałam ponad pół roku i pod koniec byłam już u progu załamania, ale głęboko wierzę w to (bo było tak u mnie) że na każdą dziewczynę czeka ta jedna jedyna suknia i kiedy ją ubierzesz po prostu czujesz że to ta i wiesz, że w żadnej innej nie byłabyś do końca usatysfakcjonowana. Jeśli chodzi o odbiór sukni przed ślubem to z doświadczenia wiem, że rozmiar zmienia się z dnia na dzień przed ślubem. To wina przede wszystkim nerwów. Ja swoją suknię odebrałam tydzień przed dniem zero (w salonie inaczej się nie dało) i w dniu ślubu mogłam sobie wsadzić portfel i telefon do gorsetu tyle tam było miejsca (pełna powaga). Poza tym w salonach nie chcą dostosować sukni do Ciebie, nie ważne co mówią, kiedy już zapłacisz i przyjdzie co do czego okazuje się że się nie da "bo ten model tak ma". Ja suknię na zmianę miałam szytą u krawcowej i 100 razy lepiej się z nią czułam!
OdpowiedzUsuńja właśnie chciałabym uniknąć tego, by w dniu ślubu móc włożyć sobie portfel i komórkę między cycki, bo góra sukni będzie tak odstawać:P ja już mam ugadane z krawcową, że suknię chciałabym odebrać dwa dni przed ślubem, przez te 48 godzin drastycznie przecież nie schudnę:P
UsuńŚlubne tematy to jeszcze nie moja bajka, ale miło się czyta o tej całej przedślubnej gorączce i wyborach :)
OdpowiedzUsuńNiedługo i ja się będę borykać z wyborem sukni. Ostatnio przeglądając buty na wiosnę, upatrzyłam sobie ale na ślub :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazjiwracając do tej krawcowej, muszę się z Tobą zgodzić co do zalet szycia sukni właśnie u takiej osoby. Temat mam sprawdzony, ponieważ siostra rok temu wychodziła za mąż. Szycie u sprawdzonej krawcowej jest o wiele, wiele tańsze niż kupno w salonie. Zdecydowanie ! Różnica między salonem a krawcową było około 1500 zł. I co najważniejsze cena u krawcowej obejmowała już welon, koło jak również bolerko.
Cieszę się z Twojego szczęścia i życze powodzenia w przygotowaniach :*
Będę zaglądać częściej tutaj to na pewno ! Wszystkiego dobrego kochana !
Pozdrawiam, liikeeme.blogspot.com
u mnie ta różnica będzie większa, bo prawie 3 tysiące!
Usuń(nie) dziękuję śliczne :)
Wychodzę za mąż na początku września - sala, fotograf, muzyka zarezerwowane, termin w Kościele też, wymarzoną sukienkę (choć używaną to model, który mierzyłam w salonie!) kupiłam już w grudniu, teraz jest w trakcie poprawek. I mam wrażenie, że jakoś tego wszystkiego, "całego załatwiania" powinno być więcej :) Ale to może kwestia tego, że ślub jest w czwartek, co sprawia, że nie mam żadnej "spiny", że terminy będą zajęte :)
OdpowiedzUsuńwięcej do załatwiania to dopiero będzie, jeszcze wszystko przed nami:P
UsuńSuper :)) Oby wszystko poszło po Twojej myśli ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety suknie w salonach ślubnych mają ceny z kosmosu, ale jeśli nie ma się w zanadrzu dobrej krawcowej, która potrafii uszyć wymarzoną sukienie lepiej nie ryzykować :) Oby z przygotowaniami szło tylko do przodu i jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńPrzerażasz mnie :P Też mam ślub w pazdzierniku, ale nie mam pojecia jaką suknie chcę...
OdpowiedzUsuńMy też braliśmy ślub w październiku. Niby już tak trochę poza sezonem, więc wszystko było lepiej dostępne.
OdpowiedzUsuńMnie suknię ślubną szyła krawcowa, była idealna :)
OdpowiedzUsuńCzuję się jakbyś po troszku dedykowała ten post mi - ach, aż mi się łezka zakręciła w oczodole!
OdpowiedzUsuńJednak kupiłaś te cholery drogie? I dobrze, warto, mam nadzieję, że i po ślubie będą ci służyły :)
I dobrze, że w końcu - ! - zadzwoniłaś na te nauki, bo czas najwyższy :)
Czekam z niecierpliwością na Twój październik i na foty z tego dnia :D A potem ja zacznę się stresować :)
jeszcze nie kupiłam, ale niedługo zrobię to na pewno!:D
UsuńWspaniały czas przygotowań :)
OdpowiedzUsuńŚlubne tematy to zupełnie nie moja bajka, ale powodzenia w przygotowaniach :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tych nauk przedmałżeńskich. Pamiętam, że kiedy ja brałam ślub to były po prostu śmieszne, chodziliśmy tam, bo bez tego nie można było wziać ślubu kościelnego. Dużo było o mierzeniu temparatury - to sedno nauk i panowie też musieli się uczyć pilnie, bo na końcu był oczywiscie egzamin.
OdpowiedzUsuńnie wiem ile lat temu brałaś ślubu, ale myślę, że w kwestii nauk przedmałżeńskich niewiele się zmieniło.
UsuńA-ha, i dowiedziałam się, że porządna katolicka rodzina MUSI mieć minimum dwoje dzieci.
OdpowiedzUsuńU mnie Wielki Dzień już niedługo, bo za niecały miesiąc, więc wymarzona suknia już jest:)
OdpowiedzUsuńO jej ale to musi być cudowne uczucie przymierzać i spacerować w sukni ślubnej ^^
OdpowiedzUsuńCzas przygotowań do ślubu, to w moim odczuciu najpiękniejszy okres dla pary ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym zobaczyła Twoją suknię ślubną :)
OdpowiedzUsuńcierpliwości:D
UsuńGratuluje :) moja mama szyje suknie i wiem ze to najlepsze co moze byc zamowic sobie taka sukienke, na ten wyjatkowy dzien ktory kazdy ma raz w zyciu (a raczej powinien miec) powinna byc to suknia jak ze snu wiec zaprojektowana przez nas :)
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com Zapraszam :) zaobserwuj jak Ci sie spodoba, dopiero zaczynam i to dla mnie ogromna motywacja :)
Czekam z niecierpliwością na zdjęcia sukni. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne zdjęcia, a buty bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńojjj zazdroszczę :D :) a buciki piękne :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś była w pełni zadowolona ze wszystkich podjętych decyzji. Jestem bardzo ciekawa kroju sukienki :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa sukienki ;D
OdpowiedzUsuńi pomyśleć, że ja swój ślub brałam 10 lat temu! ja na szczęście/nieszczęście chociaż dla mnie bardziej szczęście, nie miałam tak długiego czasu na zastanawiania się i planowania, 5 miesięcy od zaręczyn byłam żoną. A suknie pewnie będziesz miała piękną :)
OdpowiedzUsuńŁadne te buty :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem zainteresowana osobiście tematem sukni ślubnych ,jednak ponieważ masowo wychodzą za mąż przyjaciółki mojej siostry , to widzę jakim problemem jest sukienka i inne detale stroju :)Mam nadzieję , że pokażesz swoją na blogu :)
OdpowiedzUsuńwww.khatstyle.blogspot.com
Informacje raczej mi się nie przydadzą w ciagu najbliższych kilku lat, ale świetny post, wspaniale się czyta. ;) Czuć te emocje. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
już z niecierpliwością czekam za zdjęcia sukni, jestem ciekawa jej wyglądu! Takie suknie są bardzo drogie, gdy oglądałam na TLC program właśnie o nich to się przeraziłam. Najtańsza 3 tysiące ;/
OdpowiedzUsuńJestem przerażona ogromem przygotowań, które niedługo i przede mną będą stały. :D
OdpowiedzUsuńŁo, ciekawe jak to będzie ze mną :D tez mi się te sukienki syrenki nie podobają... buty masz świetne :D ciekawe czy ja bym na takiej szpilce wytrzymała. I dobrze wiedzieć o tej krawcowej :)
OdpowiedzUsuńPol roku zleci raz dwa, ciekawa jestem Twojej sukni :D
OdpowiedzUsuńJa już jestem prawie 5 lat mężatką, co za tym idzie wiem jak dużo potrzeba by przygotować ślub marzeń :-) A jeszcze więcej potrzeba później, by dbać o małżeństwo. Ja na swój miałam tylko pół roku ale dałam radę :-) Powodzenia i wielkie gratulacje! Dużo wytrwałości, Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czyta się o takich przygotowaniach, szczególnie gdy jest to jeszcze przede mną :) Status narzeczonej mam już ponad roku, ale dopiero w tym roku zajmiemy się na poważnie planowaniem ślubu i wesela, także wpis bardzo pomocny jak dla mnie. Trzymam kciuki za Twoje przygotowania i czekam na więcej tego typu notek :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, ja bardzo miło wspominam moje przygotowania dl ślubu :)
OdpowiedzUsuń