Zauważyłam, że posty o bublach kosmetycznych cieszą się dużym zainteresowaniem, dlatego dziś zapraszam Was na kolejną odsłonę pięciu kosmetyków, których nie polubiłam. Będzie krótko i zwięźle, bo aż szkoda mi na nie strzępić klawiatury... A gdybyście chciały, to wcześniejsze posty o niewypałach kosmetycznych znajdziecie tu i tu.
Na pierwszy ogień idzie krystaliczny scrub do ciała z ekstraktami roślin z Japonii od BingoSpa, o którym pisałam już w jednym z majowych wpisów ( klik ). Dla mnie ten kosmetyk jest dużym nieporozumieniem, bo naprawdę bardzo daleko mu do nazwania go peelingiem. Duże kryształy soli nie są scalone żadną bazą, przez co kosmetyk zamiast trzymać się skóry, osypuje się do wanny. I nie pomogą eksperymenty z dodawaniem żelu pod prysznic, balsamu do ciała lub olejku. Jest to bardziej sól do kąpieli czy moczenia stóp. Mogłabym go tak wykorzystać, ale nie zamierzam tego zrobić. Po próbach zrobienia z niego peelingu, stałam się do niego uprzedzona i nawet nie chce mi się już na niego patrzeć.
Baza pod makijaż PhotoReady Revlon miała być taka fajna, a jednak znalazła się w dzisiejszej piątce kosmetycznych bubli... Moja skóra bardzo się z nią nie polubiła, z dwóch konkretnych powodów. Pierwszym z nich jest to, że baza potrafił mocno zapchać, wywołując istną lawinę niedoskonałości. I nie mam tu na myśli używania jej dzień w dzień, tylko sporadycznie, od święta, kiedy chciałam, aby makijaż ładnie wyglądał przez dłuższy czas. Drugim powodem jest totalny brak współpracy z jakimikolwiek podkładami, nawet z ColorStay, który jest przecież od tego samego producenta... Baza nie przyczynia się do przedłużenia trwałości makijażu, za to sprawia, że podkłady mocno się ważą oraz łatwo się ścierają, w szczególności w okolicach skrzydełek nosa. Jedno i drugie nie wygląda ładnie...
Eyeliner Smart Girl Get More zapowiadał się na naprawdę fajny kosmetyk. Eyeliner ma bardzo ładny i głęboki odcień czerni oraz przyjemną, kremową konsystencję. Po nałożeniu na skórę jest mocno trwały i nie traci na swoim kolorze. Ale co z tego, skoro ma sztywny i ostry pędzelek, którym nie da się namalować ładnej, prostej kreski? To po pierwsze, po drugie ta przyjemna konsystencja bardzo szybko zaschła w opakowaniu na kamień, i to nie wiedzieć czemu, bo zawsze pilnuję, aby wszystkie moje kosmetyki były dobrze pozakręcane. Zasychała równie szybko podczas aplikacji, dlatego jeśli nie ma się pewnej ręki i kreski nie robi się szybko, to można się naprawdę umęczyć z tym eyelinerem.
Z kuracją wzmacniającą do rzęs i brwi Foltene Pharma wiązałam spore nadzieje. Liczyłam na to, że odżywi i pobudzi do życia moje brwi, a przy okazji nieco je ujarzmi. Jak już możecie się domyślić, mimo kilkutygodniowego i systematycznego aplikowania serum nie zauważyłam żadnych efektów, ani pozytywnych ani negatywnych. Produkt nie zrobił nic a nic z moimi brwiami. Jak wyglądały przed rozpoczęciem kuracji, tak wyglądają nadal. I nadal są niesforne...
Punktowy preparat na niedoskonałości Normacne Therapy od Dermedic jest kolejnym tego typu kosmetykiem, który się u mnie nie sprawdził. Przeczuwałam to już przed jego zakupem, więc nie wiem czemu jednak go kupiłam... A już sobie przypomniałam, był dołączony w gratisie bodajże do kremu lub żelu z tej samej serii, który chciałam mieć. Preparat nie wyrządził niczego złego mojej skórze, ale nie zrobił dla niej też nic dobrego. Właściwie to nie zrobił kompletnie nic, więc jego zakup to tylko wyrzucenie pieniędzy w błoto. Poza tym jest mocno wodnisty, nałożony na pryszcza prędzej zdąży spłynąć niż na nim zaschnąć i coś z nim zdziałać.
Tym kosmetykom mówię stanowcze "nie do zobaczenia"!
Dobrze, że ostrzegasz.
OdpowiedzUsuńA ja myslalem o kuracji tej do brwi hmm
OdpowiedzUsuńczytając ten wpis miałam nadzieję, że to serum do rzęs i brwi coś zdziała :(
OdpowiedzUsuńdobrze, że tych bubli nie ma za wiele :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten sposób opisu bubli podoba.
OdpowiedzUsuńWarto wiedzieć po co nie sięgać.
Ja kiedyś miałam Revlon Photoready, ale już tak dawno, że jego działania nie pamiętam dokładnie :D
Pozdrawiam cieplutko! :)
Żadnego z nich nie miałam i będę raczej omijać.
OdpowiedzUsuńniech nas nie korcą:D
UsuńDokładnie :D
Usuńakurat szczęśliwie nie miałam żadnego z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńOgólnie to nic z tych rzeczy nie miałam, ale mam tusz od Smart Girl Get More i muszę przyznać że jest fajny bo cudownie rozczesuje rzęsy. Taki produkt idealny na co dzień.
OdpowiedzUsuńod SGGM miałam kilka kosmetyków, które naprawdę fajnie się sprawdziły, ale ten eyeliner to po prostu porażka...
UsuńNic nie miałam na szczęście.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam ich :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie. Obserwuję. c:
OdpowiedzUsuńmój blog
Na szczęście żaden z tych kosmetyków do mnie nie trafił :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście nie miałam styczności z tymi rzeczami:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam tych produktów (na szczęście) :P
OdpowiedzUsuńNa szczęście na żadnego z nich nie miałam okazji się natknąć :)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię takie sztywne pędzelki jak w tym eye linerze. Mi też już wysechł on albo się skończył.
OdpowiedzUsuńeyeliner faktycznie nie jest wart
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam z nimi styczności, dobrze że ostrzegasz.
OdpowiedzUsuńŻadnego nie miałam i w sumie może to i dobrze :P
OdpowiedzUsuńjakoś żadna z powyższych rzeczy w łapy me nie wpadła;)
OdpowiedzUsuńkosmetyki bingo spa to jakaś tragedia :)
OdpowiedzUsuń_______________
PorcelainDesire ♥
Ten pseudo peeling od Bingo rowniez i u mnie kompletnie sie nie sprawdzil - bubel jakich malo :/
OdpowiedzUsuńA ja chciałam wypróbować te serum do brwi i rzęs :/ Szkoda, że nie działa...
OdpowiedzUsuńDzięki za przestrogę ;D
OdpowiedzUsuńhttp://pozytywnapati.blogspot.com/ zapraszam
Tą bazę chciałyśmy kupić ale teraz mamy wątpliwości bo nasze buzie źle reagują na produkty, które mogą zapychać.
OdpowiedzUsuńNie miałam tych rzeczy, będę na nie uważać ;)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa co Ci zrobił Revlon, ale skoro zapycha, to ja się nie zbliżam 😅
OdpowiedzUsuńŻadnego z kosmetyków nie używałam, choć miałam ten preparat, ale poszedł w dal. Po bazy nie sięgam, peeling musi dobrze zdzierać, eyeliner uwielbiam z Wibo i rzadko kupuję inny, zaś po kuracje do rzęs nie sięgam;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie znam żadnego z tych produktów :-)
OdpowiedzUsuńNo to na pewno ich nie kupię ;)
OdpowiedzUsuńz bazą PhotoReady Revlona miałam podobne przejścia, ale myślałam, że tylko ja tak źle trafiłam :)
OdpowiedzUsuńNie planowałam zakupów, ty bardziej po wpisie nie planuję :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam:)
OdpowiedzUsuńsandziv.blogspot.com
Dobrze wiedzieć choć i tak jakoś wybitnie do żadnego z nich mnie nie ciągnęło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie. :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie znam i nigdy mnie nie kusiły ;)
OdpowiedzUsuńna szczęście nic nie miałam :D
OdpowiedzUsuńz bublami kosmetycznymi juz tak jest że najczęściej nie sa dobrze dobrane do baszych potrzeb (naszej skóry) i jesteśmy z nich nie zadowoleni. Co ciekawe u innych potrafią sprawdzić się doskonale :)
OdpowiedzUsuńOsobiście żaden z tych o których piszesz nie wpadł mi tak w oko bym chciał go kupić :)
Na szczęście nie miałam z nimi styczności :)
OdpowiedzUsuńZ niczego nie korzystalam
OdpowiedzUsuńNigdy na nie nie trafiłam, więc będę dalej uważać, żeby tak się nie stało ;)
OdpowiedzUsuńA ja miałam ochotę skusić się na ten scrub od BingoSpa! Dobrze, że się powstrzyamałam. Dzięki Tobie na pewno go nie kupię :D
OdpowiedzUsuńUżywałam bazy....ja równie spodziewałam się lepszych efektów....szału nie było ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego :D Ta baza z Revlonu chyba nie ma zbyt wielu pozytywnych opinii :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć takie rzeczy i samemu się nie skusić ;)
OdpowiedzUsuń