Obietnice
producenta:
Wyjątkowe połączenie delikatnego peelingu w postaci drobno zmielonego siemienia
lnianego i maseczki. Dzięki niezwykle delikatnej formule
może być stosowana w przypadku każdego rodzaju cery, nawet bardzo cienkiej i
wrażliwej. Bogactwo składników odżywczych wspaniale odżywia, wygładza,
nawilża i uelastycznia skórę. Po zastosowaniu pozostawia skórę aksamitnie
gładką, promienną i pełną blasku.
75 ml/19,99 zł w sklepie
internetowym producenta
Moim zdaniem:
Sylveco i Vianek zdecydowanie podbiły moje serce. Swego czasu w mojej pielęgnacji twarzy dominowały kosmetyki tylko tych dwóch marek. Jednym z ostatnio używanych przeze mnie produktów Vianka jest odżywcza maseczka- peeling do twarzy, która niestety powoli już mi się kończy. Zdążyłam poznać ją dość solidnie, dlatego dziś zapraszam Was na jej recenzję :) Wcześniej mogłyście poczytać już o toniku- płynie micelarnym ( klik ) oraz o kremie do twarzy na noc ( klik ). Wszystkie trzy kupiłam na początku roku, w zestawie promocyjnym za 35,00 zł.
Maseczka- peeling zamknięta została w elastycznej tubce o pojemności 75 ml, którą można postawić "do góry nogami" na czarnej, prostej nakrętce. Jej szata graficzna jest identyczna, jak w przypadku pozostałych kosmetyków z serii odżywczej. Jest skromna, kwiatowa, przyjemna dla oka. Tubka jest bardzo dobrej jakości, nie odkształca się, nic się z niej też nie ściera.
Kosmetyk Vianka ma postać gęstego kremu z mniejszymi i większymi drobinkami, których zadaniem jest ścieranie martwego naskórka, połączonego z olejną warstwą w pomarańczowym kolorze, która najpierw wypływa z tubki, a dopiero po niej reszta produktu. Drobinki zmielonego lnu są odpowiednio duże i ostre, ale nie podrażniają skóry. Produkt ma delikatnie brązowy z ciemniejszymi drobinkami. Jak pozostałe kosmetyki z tej serii, maseczka- peeling przyjemnie pachnie, chociaż chyba najgorzej z tych, które zdążyłam poznać.
Maseczkę- peeling warto zostawić na chwilę na skórze, niż zmyć ją zaraz po wykonaniu peelingu. Nie wiem od czego jest to uzależnione, ale zauważyłam, że gdy zmywam produkt zaraz po wykonaniu peelingu, to schodzi dość opornie. Pod wpływem wody usuwają się tylko drobinki ścierające martwy naskórek, a na skórze dalej pozostaje gruba, olejna warstwa, której po prostu nie da się zmyć. Nie schodzi nawet po wytarciu ręcznikiem, musi się sama wchłonąć w skórę, co jest plusem w całej tej sytuacji, bo skóra jest porządnie nawilżona i nie potrzebuje już kremu. Kiedy jednak wykonam peeling i zostawię produkt na skórze na kilka minut, to potem bez najmniejszego problemu mogę umyć twarz. Na skórze nie zostaje żadna warstewka, jest dobrze nawilżona, ale jest to już mniejsze uczucie niż to opisane wcześniej.
Kosmetyk bardzo łatwo rozprowadza się, a po zmyciu skóra jest gładka, miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Ponadto ma wyrównany koloryt, wygląda zdrowo i promiennie. Maseczka- peeling bogata jest w oleje ( rokitnikowy, sojowy, z pestek moreli ), dzięki którym skóra jest także odżywiona i nawilżona; masła ( shea, kakaowe, avocado ), które uelastyczniają skórę, regenerują i łagodzą podrażnienia; oraz w miód. Wszystkie te składniki mogą się wydawać ciężkie dla cery, ale mojej problematycznej skóry ten kosmetyk nie zapchał.
Kosmetyku Vianka używam przynajmniej raz w tygodniu. Moja skóra bardzo się z nim polubiła, dlatego też serdecznie polecam go Wam wypróbować :)
Ciekawe czy moje skóra też by polubiła ten produkt.
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam ten produkt :)
OdpowiedzUsuńTo muszę dokupić do mojego kremu, a wypadałoby skończyć najpierw moje wszystkie peelingi :D
OdpowiedzUsuńta firma robi dobre mazidła:)
OdpowiedzUsuńA ja nie mogłam się z nim polubić, właśnie przeznaczony tą warstwę, której zmyć się łatwo nie dawało, musiałam używać żelu. Ale też nigdy po masażu jej nie zostawiałam 😜
OdpowiedzUsuńDo mnie jakoś nie przemawiają produkty tej marki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten produkt! Miałam go i na pewno jeszcze do niego wrócę!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńSzalejesz z tym Viankiem ostatnio :) toż to kosmetyczny romans!
OdpowiedzUsuńu mnie pewnie ten naturalny peeling też by się pozytywnie sprawdził.
OdpowiedzUsuńMam ten produkt u siebie, ale na razie kończę podobny z innej marki, więc ten spokojnie czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńTakie odżywianie by mi się przydało mojej skórze!
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbowałabym tę propozycję od marki Vianek! :)
Uwielbiam ich kosmetyki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Uwielbiam serię Vianek, korzystam z różnych kosmetyków tej firmy, ale tej maseczki jeszcze nie próbowałam, muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie: https://smilingshrimp.blogspot.com
Ciekawa jestem czy u mnie by się sprawdzil
OdpowiedzUsuńOoo coś fajnego!.Uwielbiam maseczko domowej roboty,ale połączenie peelingu i maseczki to coś co muszę sprawdzić u siebie:)
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie trochę wygląd :) pewnie bym się zdziwiła po zastosowaniu:)
OdpowiedzUsuńSkoro nie zapycha to chyba pomyślę:)
OdpowiedzUsuńCiekawy ma odcień :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńJako maseczka czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona :) Bardzo polubiłam kosmetyki tej właśnie serii. Jak dla mnie ta jest najlepsza ;)
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o tej firmie, jednak nadal nie mam okazji by coś wyprobować :D
OdpowiedzUsuńWygląda obiecująco
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy bym sie z nim polubila
OdpowiedzUsuń