Obietnice producenta:
Poznaj matujący podkład do twarzy Fit Me! Matte&Poreless dedykowany skórze tłustej i normalnej. Zapewnij sobie matowy efekt przez cały dzień, ukryj niedoskonałości i widoczne pory na twarzy, pozbądź się nierównomiernej tekstury skóry. Postaw na komfort i naturalne wykończenie makijażu.
30 ml kosztuje około 25,00-30,00 zł w drogeriach
Moim zdaniem:
Matujący podkład FitMe! kupiłam, jak zwykle to bywa, skuszona wieloma pozytywnymi recenzjami na jego temat. W mojej kosmetyczce jest już od paru miesięcy, ale używać go zaczęłam dosyć niedawno, raptem kilka tygodni temu, jednak zdążyłam wyrobić sobie opinie na jego temat. Mimo iż kupowany był w ciemno, w jednej z internetowych drogerii, to nawet trafiłam z odpowiednim kolorem, który ma jednak pewną wadę, przez którą u mnie ten podkład będzie raczej skreślony. Chyba, że Wy poratujecie mnie dobrą radą.
Odcień, jaki posiadam, to nr 115, i jak już wspomniałam wcześniej, udało mi się go dopasować do kolorytu mojej skóry twarzy. Dominują w nim ciepłe odcienie, nie ma w sobie nic z różowych tonów. Po nałożeniu, podkład Maybelline New York nie odcina się od reszty ciała, jednak na mojej mieszanej cerze lubi ciemniej i to mocno, więc po kilku godzinach od zaaplikowania aż boję się spojrzeć w lustro... Próbowałam go lekko rozjaśniać białym podkładem, łączyć z różnymi bazami i kremami, nakładałam go też bezpośrednio na skórę, ale efekt za każdym razem jest taki sam, co momentami doprowadza mnie prawie do płaczu. Trochę przesadziłam, ale naprawdę jest to bardzo denerwujące... FitMe! prędzej czy później wymaga przypudrowania, bo skóra zaczyna się świecić, ale jak pisałam Wam już przy okazji innych recenzji podkładów: w przypadku mojej cery każdy fluid muszę upudrować po paru godzinach od zaaplikowania. Konsystencja podkładu od Maybelline New York jest lekka, rzadka i bardzo lejąca. Taka, z którą trzeba uważać, bo lubi niespostrzeżenie kapnąć, np. na spodnie, a wtedy to człowieka tylko złość łapie... Zwłaszcza, gdy maluje się z samego rana, tuż przed wyjściem do pracy :P
Ogólnie rzecz ujmując i pomijając to, że ciemnieje na buzi, to mogłabym napisać, że jestem z tego podkładu zadowolona i rozumiem dlaczego zdobył taką sympatię wśród blogerek beauty. Nadaje on skórze satynowe wykończenie, bez efektu przesadzonego, sztucznego matu. Jest przyjemnie lekki, komfortowy w noszeniu i właściwie nie czuć go na skórze. Podkład nie tworzy smug, a jedyne, co bym w nim poprawiła, to krycie, które określiłabym jako średnie. Mnie ono nie do końca zadowala, bo mam zaczerwienienia i blizny potrądzikowe, które wymagają mocniejszego zakamuflowania. Myślę, że warto jeszcze wspomnieć, że mimo iż jest to podkład matujący, to w najmniejszym stopniu nie wysusza skóry, a po zmyciu go nie czuć, by była ściągnięta. Nie zauważyłam też, aby zapychał skórę czy też powodował pojawienie się wyprysków, a przecież był okres, gdy używałam go praktycznie dzień w dzień, sprawdzając czego on potrzebuje, aby nie ciemnieć.
Klasyczna tubka ma pojemność 30 ml. Jest ładna, ale też nie ma w niej niczego zachwycającego. Podkład FitMe! kosztuje około 30,00 zł, przy czym ja kupiłam go znacznie taniej, bo chyba za 22,00 zł. Jest dostępny w wielu drogeriach, często nawet w promocyjnych cenach, więc na pewno nie będziecie miały problemu z jego kupnem. Ja ponownie go nie kupię, bo pierwsze dlatego, że mam ogromny zapas podkładów, a po drugie dlatego, że nie mogę poradzić sobie z tym, że ciemnieje na mojej twarzy, co wygląda nieładnie i nieestetycznie. Chyba że, tak jak wspomniałam na wstępie, poratujecie mnie jakąś dobrą radą, jak okiełznać to, że lubi tak oksydować? Może znacie jakieś magiczne sztuczki czy zaklęcia, o których ja jeszcze nie wiem?
Zastanawiałam się nad jego kupnem, ale chyba jednak zrezygnuję z tej myśli :)
OdpowiedzUsuńMi nie ciemnieje, ale mam 105. W połączeniu z pudrem Moia jest troszkę zbyt matowy dlatego lubię wszelakie mgiełki :)
OdpowiedzUsuńW takiej cenie to się nawet opłaca.
OdpowiedzUsuńMam ten podkład i go lubię, chociaż u mnie też trochę ciemnieje. Nie jakoś znacząco, ale jednak!
OdpowiedzUsuńU mnie też by pewnie ciemniał, bo zdarza się to przy podkładach... raczej się nie skuszę :P
OdpowiedzUsuńnie pomogę na utlenianie... :( Jednak podobno jest to spowodowane naszym pH skóry i u jednych będzie ciemniał mocniej a u innych mniej :(
OdpowiedzUsuńMi takie krycie nie przeszkadza. Jak ciemnieje, ale nie przesadnie to używam jasnego pudru z kolorem i rozjaśniam nim wybrane partie twarzy. Jak mocno zostawiam na lato. A tak poza tym w końcu muszę kupić mixer, żeby móc rozjaśniać takie gagtki :P
OdpowiedzUsuńMam ten podkład i u mnie spisuje się bardzo dobrze :) teraz zauważam lekkie ciemnienie, wcześniej było OK
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ciemnieje. Dla mojej suchej cery i tak chyba nie byłby dobrym wyborem.
OdpowiedzUsuńfuj, ciemnieje. Nie lubię takich podkładów :(
OdpowiedzUsuńCiemnienie mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki! Zapowiada się bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili,
Na moim instagramie ruszył konkurs wygrywa 15 osób!
Miłego wieczoru, xx Bambi
Ja podkładów nie używam od lat :P
OdpowiedzUsuńNigdy go nie uzywalam, ale nie lubie ciemniejacych pdkladow. Od razu je skreslam
OdpowiedzUsuńUżywałam podkladow w plynie, ale od kiedy uzywam tych mineralnych nic nie jest im w stanie dorownac. Tego nie znam, ale czytalam o nim sporo dobrego
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie zachęcił ten produkt ;) Kiedyś używałam również od Maybelline podkładu Stay Matt, całkiem fajnie sobie radził :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to swietny podklad na wiosne :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za podkładami w tubkach, bo zawsze się wybrudzę. Zdecydowanie lepiej sprawdzają się u mnie podkłady z pompką :)
OdpowiedzUsuńPodkładu używam sporadycznie, więc opakowanie mam na rok lub dłużej i na razie nie szukam nowości, ale kto wie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego podkładu :) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnie znam, więc chętnie kiedyś wypróbuję, bo nie zależy mi na mocnym kryciu, a że ciemnieje, to też nie problem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie ten podkład, podobnie jak inne produkty marki - jest na straconej pozycji :D Nie popieram firm, które testują na zwierzętach ;)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam o tym...!!
UsuńJa bym nie dobrała odcienia dla siebie, nawet przed oksydacją :D
OdpowiedzUsuńSzkoda ze ciemnieje :)
OdpowiedzUsuńMiałam go, gdy skóra się buntowała i świeciła w strefie T, ale gdy tylko wróciła do normalności i stała się sucha musiałam go oddać kuzynce, bo dla mnie aż za bardzo matowił skórę.
OdpowiedzUsuńlubiłam go, ale nie stosowany solo ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności mieć tego podkładu, ale chyba nie chciałabym mieć na twarzy czegoś, co ciemnieje wraz z upływającymi godzinami;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Nie miałam go jeszcze. Skończył mi się podkład Provoke, ale rozglądam się teraz za jakimś z Revlonu. Chyba na chwilę wrócę do Colorstay.
OdpowiedzUsuńTeż u mnie ciemnieje, ale na szczęście nie na tyle, aby jakoś mocno się to odcinało. Gdy łączę go z innym podkładem, jest ok :)
OdpowiedzUsuńNie użwałam go, ja jak sięgam po podkład to tylko rozświetlający. :)
OdpowiedzUsuńPolecam biały mixer z firmy Nyx. Zawsze się nim posiłkuje zimą kiedy większość podkładów jest dla mnie za ciemna. Być może coś zadziała i w tym przypadku ;)
OdpowiedzUsuń