Mimo iż luty jest najkrótszym miesiącem, to w tym roku jakoś wyjątkowo mi się dłużył. Dlatego cieszę się, że jest już marzec, bo to oznacza, że: jest bliżej do wiosny, do moich urodzin, do Wielkanocy i do naszej przeprowadzki :D Zanim jednak to wszystko nastąpi, wróćmy jeszcze na chwilę do lutego i do kosmetyków, które udało mi się zużyć w tym miesiącu.
Płynu micelarnego z Garniera ( 1 ) zużyłam już tyle opakowań, że nie umiem ich nawet wszystkich zliczyć. To mój pewniak, który bardzo dobrze domywa każdy makijaż, nawet mocny i wodoodporny. Nigdy mnie nie zawiódł, nie podrażnił ani nie uczulił. Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy Bielenda ( 2 ) zaskoczył mnie swoim zapachem. Nie wiem czemu, ale oczekiwałam niezbyt przyjemnego, węglowego zapachu, a dostałam cudowny, cytrusowy aromat, który mogłabym wąchać i wąchać bez końca :D Początkowo myślałam również, że czarna jest butelka z produktem, a nie on sam :P Ku memu zaskoczeniu, żel świetnie spisał się na mojej problematycznej cerze. Po każdym użyciu była porządnie oczyszczona, lekko napięta, nawilżona. Po tym żelu mam chęć poznać pozostałe kosmetyki z węglowej linii marki. A tak na marginesie, mówiłam Wam już, że Bielenda mnie coraz bardziej zaskakuje i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa? Serum do rzęs Eveline ( 3 ) wykorzystałam jako bazę pod tusz do rzęs. Kosmetyk wydłuża rzęsy, wzmacnia je oraz lekko podbija kolor niektórych maskar. Matową pomadkę do ust Golden Rose ( 4 ) musiałam wyrzucić, bo choć ma piękny kolor, to po nałożeniu na ustach zachowywała się okropnie. Już kilka minut po nałożeniu twardniała i pękała oraz odchodziła od ust. Fuj, coś okropnego! Wodę różaną Make Me Bio ( 5 ) kupiłam na promocji w Kontigo za niecałe 10,00 zł. Spodobał mi się jej zapach, wygodne opakowanie z atomizerem rozpylającym delikatną mgiełkę, która skórze nadawała uczucie orzeźwienia, ukojenia i nawilżenia. Ostatnio widziałam, że w drogerii pojawiła się wersja z czystkiem, którą chyba w niedługim czasie sobie zakupię :) To nie tak, że w jednym miesiącu zużyłam dwa kremy pod oczy. Pietruszkowy krem pod oczy Ziaja ( 6 ) powinien znaleźć się w styczniowym projekcie denko, ale zapomniałam go tam umieścić, dlatego pojawia się w lutowym. Znalazł się w ulubieńcach w pielęgnacji twarzy minionego roku- zainteresowanych jego opisem odsyłam do tego konkretnego wpisu. Nawilżający krem pod oczy Dermedic ( 7 ) okazał się fajnym kremem, jednak dla mojej prawie trzydziestoletniej skóry pod oczami był za lekki w swym działaniu.
Lakier do włosów Syoss ( 8 ) nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych drogeryjnych produktów do utrwalania fryzur. Miał przyjemny zapach ani nie sklejał włosów. Ot, taki przeciętniaczek, który ni ziębi ni parzy ;) Nawilżający szampon do włosów Vianek ( 9 ) pojawił się w poście z moimi zeszłorocznymi ulubieńcami w pielęgnacji włosów. Trochę za szybko się skończył. Żel pod prysznic Kamil ( 10 ) kupiłam w zestawie z kremem do rąk w Biedronce. Bardzo spodobał mi się jego zapach, kremowa konsystencja oraz to, że nie wysuszał skóry, a pozostawiał ja oczyszczoną, odświeżoną i miękką w dotyku. Kawowy wariant peelingu do ciała Organic Shop ( 11 ) nie zyskał mojej sympatii. Nie mam nic do jego działania, bo w kwestii zdzierania martwego naskórka, wygładzania i nawilżania skóry sprawdził się super, ale zapach to miał jednak paskudny. Po szampon przeciwłupieżowy Pirolam ( 12 ) sięgałam raz w tygodniu, w celach zapobiegawczych, albowiem miewam problemy z nawracającym łupieżem.
Właśnie od kilku dni używam hydrolat z Make me bio z czystka. Jeśli zdecydujesz się go kupić to od razu uprzedzam: uważaj na zapach. Jest dość mocny! Jakkolwiek działanie kosmetyku można wyczuć od razu więc szczerz polecam. Też mam cerę problematyczną i u mnie spisuje się super ;)
OdpowiedzUsuńZnam chyba tylko Garniera i krem Dermedic.
OdpowiedzUsuńJA z 2 lakiery zużywam w miesiąc :D
OdpowiedzUsuńtę wodę różaną chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
Tego pietruszkowego kremu z Ziaji jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny projekt denko, ja w lutym miałam zużyte tylko dwa kosmetyki, więc postanowiłam zrobić zbiorczy z lutego i marca za ok. miesiąc, kiedy więcej mi się uzbiera.
OdpowiedzUsuńCiekawe denko :) Chyba kupie wodę różaną blizej lata :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta woda różana :D
OdpowiedzUsuńKremy Dermedic lubię, sprawdzają się u mnie
OdpowiedzUsuńZnam tylko ten szampon Vianka, ale opinii o nim jeszcze nie mam bo był użyty raptem dwa razy..
OdpowiedzUsuńPłyn mój ulubieniec:) Co do Bielendy, też jestem zaskoczona marką. Coraz więcej dobrych produktów mają. Ja używałam serum z serii Zielona Herbata i pomogło mi bardzo na niedoskonałości i przede wszystkim zapobiegało powstawaniu nowych :)
OdpowiedzUsuńMiałam Garniera i miło go wspominam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten płyn miceralny! To najlepsze, co można kupić! Przynajmniej jest delikatny dla moich wrażliwych oczu ;)
OdpowiedzUsuńNiezłe denko. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny z Garniera rzeczywiście daje radę. Śmialo można go porównać z kultowym płynem Biodermy, który jest o niebo droższy. Makijaż oczu zmywa idealnie. Również bardzo lubię Wodę Różaną Make Me Bio, z tym że ja akurat za jej zapachem nie przepadam. Woda z Czystka jest również świetna. Właśnie kończę swoją buteleczkę i na pewno kupię następną :)
OdpowiedzUsuńA czy ten płyn do demakijażu z garniera podrażnia oczy? tzn. czy szczypie? Bo szukam takiego po którym nie będę łzawić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
u mnie nigdy nie spowodował żadnego podrażnienia, szczypania czy łzawienia.
UsuńMam fioletowa wersję tego szamponu z Vianka, bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńŁadne zużycia :-D
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwalają Oczyszczający żel węglowy Bielendy. Muszę się wreszcie za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńPietruszkowego kremu akurat używam, lubię go
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńPłyn Garniera znam, był przyjemny, ale sama wolę Bielendę :) Peeling OS miałam w innej wersji zapachowej i mam mieszane uczucia - zapach był kiepski ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że ta pomadka Golden Rose się popsuła, uwielbiam ich produkty
OdpowiedzUsuńProdukty Carbo z Bielendy lubię bardzo, jak na drogeryjniaki są naprawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńWodę różaną miałam, ale kurcze pod koniec zaczął mnie zapach męczyć, żel Bielendy też mnie miło zaskoczył :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie dzialo mi sie cos takiego z pomadkami GR
OdpowiedzUsuńTen żel węglowy od jakiegoś czasu nas ciekawi i chyba skusimy się na kupno :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta pomadka GR zachowuje się podobnie, paskudna jest ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten płyn micelarny Garnier, ale używam innej wersji :)
OdpowiedzUsuńDziś już drugi raz trafiam na Wodę Różaną Make Me Bio przeglądając blogi. Świetne dekoracje, krótki miesiąc a udało Ci się uzbierać.
OdpowiedzUsuńmialam zel weglowy ale puscilam dalej:) nie lubilam jakos
OdpowiedzUsuńNie miałam możliwości testowania nic z tego denka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/
Wow torche tego jest :) Ten płyn z garniera jest ok, ja teraz do demakijażu używam płynu micelarnego z bielenda 400 ml pojemnosci w niebieskim odcieniu i tez super sie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńLubię serum do rzęs z Eveline, w połączeniu z maskarą daje efekt sztucznych rzęs :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam ten szampon z Vianka, moja skóra włosy go uwielbiała, ale robił mi siano na głowie ;P
OdpowiedzUsuńU mnie również pomadka Golden Rose zachowywała się dziwnie :/
OdpowiedzUsuńRóżowego Garniera bardzo lubię, za to za tym szamponem z Vianka nie przepadam. Lubię peelingi Organic Shop, kawowego nie miałam. Ciekawe czy mi zapach też nie przypadłby do gustu :)
OdpowiedzUsuńszkoda mi tej pomadki :(
OdpowiedzUsuń