Złuszczający żel pod prysznic o zapachu truskawki i limonki z serii Love Nature ma pojemność 250 ml i kosztuje 21,90 zł, ale jak wszystko w katalogach Oriflame- prędzej czy później pojawi się w atrakcyjniejszej cenie. Żel ma fajną, odpowiednio gęstą konsystencję, która swym kolorem przypomina mi truskawkowy kisiel :D W kosmetyku zanurzone są drobinki z nasion truskawki, których zadaniem jest usuwanie martwego naskórka. Jak każdy znany mi złuszczający żel pod prysznic, i ten z Oriflame jest delikatnie działającym. Zawarte w nim drobinki nie są zbyt ostre, więc na pewno nie spowodują najmniejszego podrażnienia skóry. W związku z tym bez obaw mogą go stosować osoby, których skóra jest wrażliwsza. Żel nawet dobrze się pieni, porządnie oczyszcza i odświeża, a jego truskawkowy zapach działa orzeźwiająco i relaksująco :) Dostępna jest jeszcze jedna wersja tego żelu, z maliną i miętą.
Balsam do rąk i ciała z linii Essense&Co skusił mnie obietnicą zapachu cytryny i werbeny, które to należą do moich ulubionych aromatów. Niestety, zawiodłam się na tym, jak ten balsam pachnie. Ja nie wyczuwam w nim ani grama cytryny ani też werbeny. Dla mnie ten kosmetyk ma kremowy zapach, w którym nie ma żadnej orzeźwiającej nuty. Niemniej, balsam pachnie przyjemnie, naprawdę można go polubić, bo jego aromat nie przyprawia o ból głowy i jest subtelny, ale ja nie tego oczekiwałam. Pomijając kwestię zapachu, balsamowi nie mam nic więcej do zarzucenia. Ma lekką, szybko wchłaniającą się formułę, która nie pozostawia na skórze uczucia tłustej, lepkiej warstewki. Używam go przede wszystkim w pielęgnacji dłoni, które obecnie nie są mocno wymagające. Balsam z Ofirlame sprawia, że ich skóra jest nawilżona, miękka, gładka i delikatna w dotyku. Z przyjemnością używam go każdego dnia :) Przypasowało mi również wygodne i na swój sposób eleganckie opakowanie balsamu, z niezacinającą się pompką, które ma pojemność 300 ml i w standardowej cenie kosztuje 39,90 zł. I bardzo fajnie wygląda na szafce nocnej :D
Delikatnie różowy żel do golenia Silk Beauty zamknięty został w poręcznej tubce o pojemności 150 ml. Jest to wydajny kosmetyk, o bardzo ładnym zapachu, którego regularna cena to 19,90 zł. Jego konsystencja jest rzadka, lejąca i w przeciwieństwie do innych znanych mi produktów do depilacji nie pieni się ani też nie zmienia swej konsystencji, jak na przykład żele do golenia Satin Care z Gillette. Ogólnie rzecz ujmując, kosmetyk jest w porządku, ale na drugie opakowanie to bym się jednak nie zdecydowała. Nie mogę mu odmówić tego, że ułatwia zabieg depilowania nóg, dając maszynce lepszy poślizg, ale nie zapobiega podrażnieniom ani nie spowalnia odrastania włosków, jak obiecuje to producent. Poza tym, po użyciu tego żelu moja skóra potrzebuje dawki nawilżenia, bo jest ściągnięta i jakaś taka... przewrażliwiona.
Rozjaśniająca esencja NovAge Bright Sublime znajduje się w eleganckiej buteleczce o minimalistycznej szacie graficznej, która zakończona jest pompką air- less. Ma pojemność 30 ml i kosztuje 129,90 zł, ale w moim odczuciu warto wydać na ten kosmetyk taką kwotę, ale o tym za chwilę. Najpierw kilka słów o jej konsystencji i zapachu. Esencja ma delikatną, żelową formułę, która szybciutko wchłania się w skórę, pozostawiając na niej subtelną warstewkę, dającą uczucie ukojenia i nawilżenia. Zapach kosmetyku jest łagodny i lekko kwiatowy, taki który na pewno spodobałby się większości z Was :) Esencji używam od kilku tygodni, każdego dnia, podczas wieczornej pielęgnacji. Jedną pompkę produktu rozprowadzam po skórze twarzy, szyi i dekoltu, zaraz po wklepaniu toniku, ale jeszcze przed zaaplikowaniem kremu. Już po pierwszym jej zastosowaniu skóra była rewelacyjnie nawilżona, bardziej miękka i sprężysta. Z każdym jej użyciem efekty jej działania są coraz bardziej zauważalne: ogólny stan mojej cery poprawia się z dnia na dzień. Zgodnie z zapewnieniami producenta, esencja delikatnie rozjaśnia przebarwienia na mojej skórze, wyrównując jej koloryt i sprawiając, że wygląda na bardziej wypoczętą. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć, że esencja nie podrażnia, nie uczula ani nie powoduje żadnego innego dyskomfortu skóry, a co dla mnie nie jest bez znaczenia i na co zawsze zwracam uwagę- nie ma negatywnego wpływu na niedoskonałości.
Żel do brwi Giordani Gold dostępny jest w dwóch odcieniach: blonde i brown. Mimo iż jestem brunetką i mam w miarę ciemne brwi, wybrałam jaśniejszy odcień tego żelu i po pierwszym pomalowaniu nim włosków wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Muszę pochwalić szczoteczkę, którą bardzo dobrze mi się maluje i która umożliwia ładne rozczesanie oraz ułożenie brwi. Efekt końcowy wygląda naturalnie, nie jest ani trochę przerysowany, a oprawa oka jest ładnie podkreślona. Sam żel okazał się być bardzo trwały, nałożony rano trzyma się swojego miejsca aż do samego wieczora. Przy tym nie sprawia najmniejszych trudności w wieczornym demakijażu. Klasyczne, czarno- złote opakowanie z kosmetykiem do brwi ma pojemność 4 ml i kosztuje 29,90 zł.
Reasumując, najbardziej zadowolona jestem z rozjaśniającej esencji, która naprawdę mnie zaskoczyła swym działaniem. Bardzo fajny okazał się żel do brwi, który przypasował mi kolorem oraz kształtem szczoteczki. Złuszczający żel pod prysznic ma super zapach, którym umila mi każdy dzień. Balsam do ciała i rąk zasmucił mnie tym, że nie pachnie cytryną i werbeną, jak obiecuje to producent, ale jego działanie mi to rekompensuje. Kosmetykiem, do którego nie będę już wracać, jest żel do golenia, po którym moja skóra odczuwa nieprzyjemny dyskomfort.
Lubię tego typu żele i zapach dla mnie, choć za samą marką nie przepadam :P
OdpowiedzUsuńLinię Silk Beauty bardzo kiedyś lubiłam, pamiętam, że balsam do ciała pachniał przepięknie. Najczęściej używałam balsamu i żelu pod prysznic. Żelu do golenia chyba nie było wtedy jeszcze w ofercie...
OdpowiedzUsuńgdyby nie fakt, że szafa mi pęka od zapasów żeli to na tą truskawę bym się skusiła... ale w promocji :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresował mnie żel złuszczający. Fajne opakowanie, no i truskawki czyli przeważająca sprawa do zakupu :)
OdpowiedzUsuńDawno juz nie miałam nic z oriflame, muszę poszukać gdzieś konsultantkę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Żelem do brwi jestem zainteresowana.
OdpowiedzUsuńDawno temu używałam kosmetyków Oriflame ale nie byłam niestety zadowolona:(
OdpowiedzUsuńwww.windowtothebeauty.com
Nie mam do nich dostępu, ale żel do brwi wpadł mi w oko :P
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Oriflame i często do nich wracam.
OdpowiedzUsuńZ tych pokazanych przez Ciebie miałam tylko żel pod prysznic - bardzo przyjemny.
Z serii, z której masz balsam, miałam też żel i on pachniał właśnie tak przyjemnie cytrynowo.
muszę zapoznać się z aą rozświetlającą esencją, kosmetyki pielęgnacyjne Oriflame to na razie dla mnie czarna magia, jeszcze ich nie znam
OdpowiedzUsuńSuper kosmetyki i jestem ich ciekawa:)
OdpowiedzUsuńAle przyjemny truskawkowy odcień żelu
OdpowiedzUsuńRzeczywiście od stóp do głów ;-) I pachnąco truskawkami :-)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przepadam za ta firmą.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo przepadam za markami typu Oriflame, wolę bardziej naturalne kosmetyki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://buszujwkuchni.com : )
Przyznam się że kosmetyki to nie moja bajka. Coś tam używam, choć nienachalnie...
OdpowiedzUsuńod dawna jestem konsultantką Oriflame, ale tych kosmetyków akurat nie miałam ;)
OdpowiedzUsuń