1. Szampon do ekstremalnie nadwyrężonych włosów Serum Deep- Repair, Gliss Kur- na moich włosach wszystkie szampony Gliss Kur świetnie się spisują, dlatego często gęsto mam jakiś pod ręką. Po nich moje włosy nie puszą się, nie elektryzują, są podatniejsze na układanie oraz ładnie pachną i się błyszczą.
2. Oczyszczający peeling do twarzy,Sylveco- peeling bardzo dobrze oczyszcza skórę, wygładza i przygotowuje ją na dalsze etapy pielęgnacji. Drobinki korundu świetnie ścierają martwy naskórek, a olej jojoba i masło shea zapewniają skórze odpowiedni poziom nawilżenia i odżywienia. We wrześniu ukazała się recenzja peelingu, z której dowiecie się jeszcze więcej.
3. Masło shea, Indigo- rewelacyjny kosmetyk! On i kilka innych sprawiło, że mam ochotę bliżej poznać inne produkty Indigo, zwłaszcza lakiery hybrydowe ( i tu mała dygresja: wiecie, że zbliżają się Święta? i że byłam w tym roku bardzo grzeczna i zasługuję na ładny prezent? :D ). Masło pięknie pachnie i rewelacyjne pielęgnuje skórę, nawet najbardziej wysuszoną.
4. Łagodzący krem pod oczy, Sylveco- przede wszystkim jest mega wydajny. W lipcu napisałam jego recenzję po kilku tygodniach stosowania, a dna dobił raptem kilka dni temu. Moja skóra nie lubi, gdy długo stosuję jeden kosmetyk, dlatego też z czasem krem ten zaczynał coraz słabiej oddziaływać. Obecnie używam kremu AA, ale do Sylveco jeszcze kiedyś wrócę.
5. Olej marula, BioOleo Cosmetics- genialny olej, który wiele dobrego uczynił z moją cerą. Po kilkutygodniowej kuracji tym olejkiem moja skóra jest jak nowo narodzona: jest jędrniejsza, gładsza, bardziej miękka w dotyku, uspokojona i taka świeża. Olej marula zapewnił jej idealne odżywienie, nawilżenie i regenerację. Jestem nim tak zachwycona, że na jednej buteleczce na pewno się nie skończy.
6. Kremowe serum do twarzy Aqua Skin Care, Marion- serum kupiłam w Biedronce za kilka złotych. Po kilku pierwszych aplikacjach myślałam, że przypadkiem trafiłam na kosmetyczną perełkę. Pochwaliłam chyba za wcześnie, bo w ciągu następnych paru dni tak mnie zapchało, że obawiałam się, iż nie dojdę już do ładu ze swoją cerą... Resztkę serum wykorzystałam do pielęgnacji ciała.
7. Krystaliczny żel pod prysznic Orientalna Magnolia, Lirene- z jego recenzji dowiecie się, że nie lubię pisać o żelach pod prysznic. Żel Lirene nie odbiega niczym od wielu innych żeli dostępnych na rynku kosmetycznym. Jest w porządku, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.
8. Szampon głęboko oczyszczający Pure Wax, Pilomax- zwykły szampon do codziennego mycia włosów. Dobrze oczyszcza z zanieczyszczeń, ale może plątać włosy, a bez odżywki się nie obejdzie. Jest tak zwyczajny, że szkoda strzępić na niego klawiatury, bo nic mądrzejszego o nim nie napiszę.
9. Odżywka bez spłukiwania do bardzo zniszczonych i suchych włosów Ultimate Repair, Gliss Kur- dwufazową odżywkę stosowałam zarówno na suche, jak i wilgotne włosy, często też przed prostowaniem, głównie od połowy ich długości aż po końce. Ułatwia rozczesywanie włosów, dyscyplinuje i zmiękcza, ale na nic więcej nie liczcie. Napisałam o niej co nieco w tym poście.
10. Krem BB Dollish, Lioele- mój pierwszy, prawdziwie azjatycki krem bb, który mega zaskoczył mnie swoim kolorem. Po wyciśnięciu na dłoń jest jasnofioletowy! Dopiero przy aplikowaniu na skórę, w jakiś magiczny sposób zmienia swój odcień i idealnie wpasowuje się w koloryt skóry.
11. Maskara Volume Million Lashes So Couture, L'Oreal- dzięki temu tuszowi przekonałam się do maskar L'Oreal, które będę teraz chętniej kupować. Ale tylko podczas dużych promocji, bo bolałoby mnie wydanie 60,00 zł na tusz do rzęs :P Pisałam o nim w tamtym roku, o tutaj i myślę, że nic bym w tej recenzji nie zmieniła.
12. Maskara 4D, Smart Girls Get More- tak jak napisałam w recenzji: jest to dobry tusz, ale ma swoje wady. Podoba mi się jak rozdziela, wydłuża i podkreśla rzęsy, ale męczy mnie to, że rozmazuje się pod okiem i jest tak problemowy w demakijażu.
13. Pomadka do ust Color Edition, Eveline- to właściwie wyrzutek, a nie zdenkowany kosmetyk. Szminka wydaje się być fajna, podoba mi się jej konsystencja, kolor ciepłego brązu, pigmentacja i to jak zachowuje się na ustach. Jednak ta pomadka tak okropnie śmierdzi, że nie da się wytrzymać z nią na ustach choćby minuty. Zapach jest okropny, duszący i co gorsza, czuć go nawet po umalowaniu ust. Lubię kosmetyki Eveline, ale ta pomadka to jakieś nieporozumienie...
Uwielbiam odzywki w sprayu z gliss kura. Teraz tez mam dwufazowy ale różowy.
OdpowiedzUsuńJa właśnie szykuję moje denko z listopada.
OdpowiedzUsuńja już widziałam:D
UsuńŚwietnie Ci poszło, gratulacje!
OdpowiedzUsuńi ja też;)
UsuńTeż lubię szampony Gliss kur:)
OdpowiedzUsuńKremowe serum do twarzy mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńNa peeling Sylveco, to mam ochotę już bardzo długo i jakoś do tej pory nie kupiłam :P
OdpowiedzUsuńnie znam żadnego z tych produktów
OdpowiedzUsuńMój ulubiony tusz :) A szampon Pilomax był super do zmycia wszelakich olejków z włosów :)
OdpowiedzUsuńChetnie siegne po Gliss Kur i szampon, i odżywkę.
OdpowiedzUsuńu mnei to masło Shea od indigo czeka na swą kolej;D
OdpowiedzUsuńDużo zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńLubiłam ten peeling Sylveco, ale jednak wolę Nacomi
Maskara SGGM jest u mnie w użyciu. Dolnych rzęs nie maluję, bo faktycznie potrafi się rozmazać po jakimś czasie.
OdpowiedzUsuńNa mnie głęboko oczyszczający szampon Pilomax zrobił dużo lepsze wrażenie :) Bardzo dobrze oczyszcza włosy z nagromadzonych produktów, jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie na mnie też dobrze działał :) używałam 2 razy w tygodniu - mam krótkie włosy i myję codziennie.
UsuńNa peeling Sylveco do twarzy mam ochotę tylko zastanawiam się czy nie podrażni mojej wrażliwej cery.
OdpowiedzUsuńświetne denko
OdpowiedzUsuńmuszę się wziąc za moje
Spore denko, uwielbiam z GlissKura mgiełki do włosów ;)
OdpowiedzUsuńTen krem pod oczy by nam się przydał :)
OdpowiedzUsuńlubię ten tusz So Couture :)
OdpowiedzUsuńU mnie też świetnie sprawdza się ten sam szampon z Glis Kurr :)
OdpowiedzUsuńSPore zużycia! NIe znam żadnego porduktu.
OdpowiedzUsuńSpory zestaw :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ten szampon z GlissKur rowniez u mnie by sie sprawdzil.
OdpowiedzUsuńładnie Ci poszło:) ja chyba tylko szampon do włosow miałam
OdpowiedzUsuńDollish Lioele jest od jakiegoś czasu na mojej liście zakupów :)
OdpowiedzUsuńNa peeling Sylveco muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńMascara loreala jest super! Aczkowiek znam lepsze :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa masła Indigo ;)
OdpowiedzUsuńChyba też musiałabym przeprowadzić u siebie taki projekt.:)
OdpowiedzUsuńCo do tuszu Loreal zgadzam się w 100%! Jak dla mnie jest rewelacyjny:) Nie zamienię go na inny! Szapmon z GlissKur też lubię:)
OdpowiedzUsuńTusz Loreal-dla mnie genialny ;)https://moja-prowincja.blogspot.com/2016/11/loreal-volume-million-lashes-so-couture.html
OdpowiedzUsuńChętnie po Nowym roku wypróbuję krem pod oczy z Sylveco i peeling.