Obietnice producenta:
Olejek Magic Rose to kompleks witamin C, A i B oraz kwasów owocowych, które nawilżają i upiększają skórę, a starannie dobrane nuty zapachowe pobudzają zmysły. Olejek różany redukuje przebarwienia, łagodzi stany zapalne, uszczelnia naczynia krwionośne oraz reguluje produkcję sebum. Co więcej, olejek może być stosowany przez osoby z bardzo wrażliwą i problematyczną cerą.
Olejek różany- zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 6 i 9, witaminy C, A i B oraz kwasy owocowe.
* redukuje przebarwienia
* reguluję produkcję sebum
* widocznie ujędrnia
* przywraca skórze równowagę
Olejek różany- zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe Omega 6 i 9, witaminy C, A i B oraz kwasy owocowe.
* redukuje przebarwienia
* reguluję produkcję sebum
* widocznie ujędrnia
* przywraca skórze równowagę
30 ml kosztuje około 30,00 zł np. w Rossmannie
Moim zdaniem:
Wyjątkowo nie wiem jak zacząć dzisiejszy wpis, dlatego bez zbędnych ceregieli zapraszam Was na recenzję różanego olejku Evree :)
Recenzując już olejek arganowy zwróciłam uwagę na eleganckie i kunsztowne zapakowanie kosmetyków Evree. Połączenie barw kartonika, w którym znajduje się różany olejek nie jest tak gustowne jak to, w jakim otrzymałam olejek arganowy, ale nadal jest nad wyraz estetyczne i atrakcyjne. Olejek znajduje się w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml zakończonej nakrętką, po odkręceniu której ukazuje się również szklana pipetka. Tu muszę wtrącić, iż jest to mój pierwszy olejek do pielęgnacji twarzy, który aplikuje się za pomocą pipetki i uważam, że jest to rozwiązanie zarówno wygodne oraz higieniczne.
Olejek aplikuje po zakończonym demakijażu każdego dnia przed pójściem spać. Na wsmarowanie olejku w skórę twarzy i szyi wystarcza mi jedna, pełna pipetka. Używam go od połowy września i w buteleczce została mniej więcej 1/3 zawartości. Bardzo odpowiada mi jego płynna i nietłusta konsystencja w lekko żółtym kolorze. Za to zapach jest zupełnie nie w moim guście, bo nie cierpię kosmetyków o różanych aromatach, ale wybierając olejek kierowałam się jego dopasowaniem do mojej cery, a nie do moich upodobań zapachowych. Olejek bezproblemowo rozprowadza się po skórze, ale potrzebuje dłuższej chwili, aby całkowicie się wchłonąć, dlatego nie używam go przed wyjściem do pracy, bo rano nie mam aż tyle czasu.
Testując olejek szczególną uwagę zwracałam na to czy spełnia najważniejsze zapewnienia producenta:
- redukcja przebarwień: często wspominam Wam, że moja skóra twarzy ma tendencję do przebarwień, głównie potrądzikowych, i testując nowy krem/serum/olejek/itp. do twarzy za każdym razem po cichu liczę na to, że okaże się on poszukiwanym przeze mnie wręcz Świętym Graalem Kosmetycznym, dzięki któremu przebarwienia odejdą w zapomnienie... Takie same nadzieje pokładałam w tym olejku, ale niestety mimo regularnego stosowania dzień w dzień przebarwienia nie poznikały, nawet nie zrobiły się ociupinkę jaśniejsze.
- regulacja produkcji sebum: w czasie tych kilku tygodni stosowania olejku faktycznie zaobserwowałam, że buzia znacznie mniej się świeci, nie jest taka 'tłustawa' i tak jak obiecuje producent nie produkuje niekończącej się ilości sebum.
- widoczne ujędrnienie: owe ujędrnienie najbardziej odczuwalne jest rano, kiedy to skóra jest aż taka napięta, jakby wypełniona od środka. W ciągu dnia uczucie to ulega stopniowemu zmniejszaniu, ale wieczorem nadal czuć delikatne ujędrnienie skóry.
- przywrócenie skórze równowagi: uspokojona, ukojona, jakby odprężona skóra o wyrównanym kolorycie- to było dla mnie największym i mega pozytywnym zaskoczeniem całej pielęgnacji tym olejkiem.
Poza wymienionymi obietnicami producenta dopatrzyłam się jeszcze kilku innych rezultatów pielęgnowania skóry olejkiem Evree. Olejek bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę, która zyskuje takiego zdrowego blasku. Poza tym nie zapycha ani nie podrażnia.
Kilka kropli olejku dodaję też do maseczek ze sproszkowanych glinek, co sprawia, że zyskują bardziej treściwą i kremową konsystencję, a sama maseczka nie zasycha i ma lepsze właściwości odżywiające, uelastyczniające i regenerujące skórę.
Podsumowując, olejek ma jedną czy dwie wady, ale jego walory znacznie przeważają :) Polubiłam go za nawilżenie skóry, za wyrównanie kolorytu i zdrowy blask. Końcówkę, która mi została zamierzam wykorzystać w pielęgnacji szyi i dekoltu, o których do tej pory niestety zapominałam...
- redukcja przebarwień: często wspominam Wam, że moja skóra twarzy ma tendencję do przebarwień, głównie potrądzikowych, i testując nowy krem/serum/olejek/itp. do twarzy za każdym razem po cichu liczę na to, że okaże się on poszukiwanym przeze mnie wręcz Świętym Graalem Kosmetycznym, dzięki któremu przebarwienia odejdą w zapomnienie... Takie same nadzieje pokładałam w tym olejku, ale niestety mimo regularnego stosowania dzień w dzień przebarwienia nie poznikały, nawet nie zrobiły się ociupinkę jaśniejsze.
- regulacja produkcji sebum: w czasie tych kilku tygodni stosowania olejku faktycznie zaobserwowałam, że buzia znacznie mniej się świeci, nie jest taka 'tłustawa' i tak jak obiecuje producent nie produkuje niekończącej się ilości sebum.
- widoczne ujędrnienie: owe ujędrnienie najbardziej odczuwalne jest rano, kiedy to skóra jest aż taka napięta, jakby wypełniona od środka. W ciągu dnia uczucie to ulega stopniowemu zmniejszaniu, ale wieczorem nadal czuć delikatne ujędrnienie skóry.
- przywrócenie skórze równowagi: uspokojona, ukojona, jakby odprężona skóra o wyrównanym kolorycie- to było dla mnie największym i mega pozytywnym zaskoczeniem całej pielęgnacji tym olejkiem.
Poza wymienionymi obietnicami producenta dopatrzyłam się jeszcze kilku innych rezultatów pielęgnowania skóry olejkiem Evree. Olejek bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę, która zyskuje takiego zdrowego blasku. Poza tym nie zapycha ani nie podrażnia.
Kilka kropli olejku dodaję też do maseczek ze sproszkowanych glinek, co sprawia, że zyskują bardziej treściwą i kremową konsystencję, a sama maseczka nie zasycha i ma lepsze właściwości odżywiające, uelastyczniające i regenerujące skórę.
Podsumowując, olejek ma jedną czy dwie wady, ale jego walory znacznie przeważają :) Polubiłam go za nawilżenie skóry, za wyrównanie kolorytu i zdrowy blask. Końcówkę, która mi została zamierzam wykorzystać w pielęgnacji szyi i dekoltu, o których do tej pory niestety zapominałam...